Prezentujemy Wam ostatni odcinek naszej serii 10Q, w której nasza redakcja na przestrzeni kilku ostatnich tygodni starała się odpowiedzieć na kilka ważnych pytań dotyczących naszych ukochanych Boston Celtics przed przyszłym sezonem, który jest już tuż za rogiem. A wszystko po to, by w sezon ten wejść odpowiednio przygotowanym i z odpowiednią dawką informacji na poszczególne kwestie. W dziewiątym odcinku bawiliśmy się w jasnowidzów i staraliśmy się ustalić, z jakim bilansem Celtowie mogą zakończyć rozgrywki, natomiast dzisiaj skupimy się na osobie Jeffa Greena, który jest prawdziwą enigmą i zagadką, i postaramy się odpowiedzieć, kim Green może stać się w przyszłym sezonie.
Timi: Oczekiwania wobec Greena wciąż są duże, szczególnie teraz, gdy mógł solidnie przepracować okres letni, a z zespołu odszedł Paul Pierce – Jeff może więc szeroko rozpostrzeć skrzydła i stać się naprawdę kimś, może nawet otrzeć się o Mecz Gwiazd. To, jakim graczem może być udowodnił nam już w drugiej części zeszłego sezonu, gdy najpierw zaliczał mecze jak z Miami Heat, a potem dobrze spisywał się w playoffach z New York Knicks. Agresywny, pewny siebie, z ciągiem na kosz. Taką grę Green musi cały czas prezentować, jeśli rzeczywiście chce na stałe wejść na wyższy poziom. Preseason lekko mu nie wyszedł, ale to w sezonie regularnym musi pokazać swoją klasę. Kiedy, jak nie właśnie teraz?
Ksero: Jeff Green może stać się All-Starem. Już w poprzednich rozgrywkach posezonowych pokazywał wielką klasę, rzucając Anthony’emu, LeBronowi i Battierowi 20.3 punktu i zbierał 5.3 piłki w każdym spotkaniu. W defensywie już jest bestią, no może bestyjką, ale potrafi twardo stanąć na nogach, wybronić izolację i zablokować z pomocy. Jeżeli popracuje nad swoim rzutem i zacznie regularnie trafiać z dystansu, co już mu się zdarza, może przejąć pozycję najlepszego strzelca w zespole. Biorąc także pod uwagę jego atletyzm i efektowność, jaką często Nas zaskakuje, z pewnością będzie brany pod uwagę przy ustalaniu ławki rezerwowych w mecz gwiazd.
Mruwka: Na pewno będzie to nasza pierwsza opcja w ataku i „g2g guy”. Rondo i Bradley nigdy nie będą maszynkami do punktów, a nasi podkoszowi dopiero się uczą. Jeff musi wziąć ciężar gry na swoje barki i udowodnić swoją wartość (a w zasadzie potwierdzić ją po świetnej końcówce sezonu). Jestem pewien, że stać go na 18-20ppg i otarcie się o ASG. Nigdy nie będzie prawdziwą supergwiazdą ligi, ale na pewno może być w niej kimś. Stawiam mu poprzeczkę wysoko, ale nie wierzę, że nawiąże do takich graczy na swojej pozycji jak LBJ, Durant i Anthony. Pamiętajmy, że on ma już 27 lat! To jest czas na jego prime i mam nadzieję, że pokaże nam to w nadchodzącym sezonie.
KiTt: Może stać się gwiazdą. Z naciskiem na słowo „może”. Green ma tyle talentu, żeby wspiąć się na poziom, który w USA określa się mianem „a legitimate allstar”. I nie wiem, czy jest osoba, która bardziej niż ja czekałaby na breakout year w jego wykonaniu. Mam do niego ogromny sentyment z racji dużego podobieństwa w sposobie gry do Scottiego Pippena, którego fanem byłem od początku lat 90-tych i którego fanem będę do końca życia. Green może zagrać w ataku na pozycjach 1-4 i ma potencjał, by bronić pozycje 1-4. Bardzo trudno przeciwko niemu bronić jeden na jeden, bo może trafić za trzy, może minąć na lewą lub prawą rękę czy wreszcie zagrać na low post. On to wszystko potrafi, problem tylko, że będzie musiał to pokazać na przestrzeni większej niż 3-4 spotkania. Green dostanie od Stevensa duże minuty i swobodę w ataku, z kolei my dostaniemy po sezonie odpowiedź na pytanie, czy Green może być jednym z fundamentów nowych Celtics w przyszłości i stanowić jego stabilną drugą opcję, będąc sidekickiem dla Rondo i kogoś trzeciego, miejmy nadzieję przyszłego franchise playera naszego zespołu. I to jest dla niego ostatni dzwonek, bo jeśli w obecnej sytuacji nie będzie potrafił ustabilizować swojej gry na wysokim poziomie i dominować w ataku, mając wszystkie karty w ręku, to nikt nie będzie już czekał, aż Jeff się przełamie i zagra na miarę swojego potencjału. Ten sezon będzie meczem Greena o swoją przyszłość w zespole Zielonych i miejmy nadzieję, że go wygra.
Larry: Bostońskim Pippenem dla… no właśnie, kogo? Rondo? Ci dwaj mogą stać się naprawdę niezłym duetem, ale do powrotu do czołówki potrzebujemy jeszcze przynajmniej jednego gracza na poziomie all-star. Green może być dla kogoś takiego świetnym wsparciem, ale jeśli ma być główną gwiazdą zespołu, to poza walkę o playoffs nie wyjdziemy. Może też sprawić zawód, może się okazać, że ledwo łapie się do pierwszej piątki. Trzymam jednak kciuki, żeby sprawdził się ten pierwszy wariant.
Wcześniejsze wpisy z serii 10Q: