10Q: Kto startującym PF-em?

Przed Wami trzeci odcinek naszej 10-pytaniowej serii, w której nasza redakcja (a czasem może nawet jakiś gość) stara się odpowiedzieć na kilka ważnych pytań dotyczących naszych ukochanych Boston Celtics przed przyszłym sezonem. Wszystko to na przestrzeni kilku kolejnych tygodni, aby w obóz treningowy wejść z odpowiednim nastawieniem i wiedzą na poszczególne tematy. W drugim wpisie staraliśmy się znaleźć rolę dla Kelly Olynyka, a dziś postaramy się znaleźć odpowiedź na pytanie, kto tak w zasadzie powinien rozpoczynać mecze w pierwszej piątce w przyszłym sezonie na pozycji silnego skrzydłowego – kandydatów jest zdecydowanie kilku, miejsce w starting five tylko jedno.

Timi: Raczej nie będzie zaskoczenia, jeśli powiem, że Jared Sullinger. Ale to tylko tak, na papierze. Bo rotacja pod koszami będzie naprawdę spora, ale też z powodu dużej liczby zawodników – konieczna. Dobrze byłoby, gdyby z jednej strony sporo minut otrzymywali młodzi, czyli właśnie Sullinger, a także Kelly Olynyk, ale z drugiej strony należy też wygospodarować minuty dla Humphriesa czy Bassa, by mogli oni pokazać się z jak najlepszej strony, dzięki czemu wzrośnie ich wartość transferowa. Najwięcej tych minut – oczywiście w miarę czasu – powinien otrzymywać Sully, gdyż to z nim wiązane są największe nadzieje. Ostatni incydent nie powinien przeszkodzić mu w rozwoju koszykarskim, ani też nie powinien wpłynąć na jego pozycję w drużynie. W poprzednim odcinku wspomniałem też, że moim zdaniem Olynyk nie jest jeszcze gotowy na tak głębokie wody, dlatego postawiłem na Sullingera, jednak nie zdziwiłbym się, gdyby Stevens decydował się od czasu do czasu na wystawianie w pierwszej piątce Bassa czy Humphriesa. Niemniej jednak, każdy z tej czwórki może liczyć na solidne minuty. Nam pozostaje liczyć, że cała czwórka rzeczywiście spisywać będzie się solidnie, niezależnie od tego, który z nich zacznie mecz od pierwszego gwizdka.

Ksero: Jared Sullinger. Celtowie mają w swoim składzie bez wątpienia dwóch perspektywicznych silnych skrzydłowych w osobach Jareda i Kelly’ego Olynyka i to między nimi powinna toczyć się walka o miejsce na „czwórce” w s5. Podejrzewam, że Kris Humphries ze swoim niezbyt poprawnym rzutem, sporą masą, mięśniami oraz umiejętnościami zbierania częściej będzie występował jako center. Kelly może i jest ofensywnie lepszy od Sullingera, ale to Jared lepiej zbiera zarówno na bronionej, jak i na atakowanej desce, wymusza szarże i z powodzeniem zdobywa punkty z ponowienia. Olynyk będzie potrzebował chwilkę na zaaklimatyzowanie się w lidze, dlatego z dwójki nieoszlifowanych diamentów wybieram tego czarnoskórego, niższego i pulchniejszego. W przyszłości ten duet może i mam nadzieję, że będzie stanowił o sile podkoszowej Boston Celtics.

Mruwka: Odpowiedź może być tylko jedna – Jared Sullinger. Miejmy nadzieję, że ostatnie problemy z prawem nie zaszkodzą jego przyszłości w Bostonie, bo ktoś musi zbierać te piłki. Bardzo żałuję, że Sully nie ma już możliwości trenowania z Garnettem bo potencjał ciągle ma duży. Kluczowy będzie również jego stan zdrowia i oby jego plecy już nie dawały więcej o sobie znać. To może być zawodnik, który będzie kręcił cyferki na poziomie 12/10. Jedyna alternatywa na PFa to Olynyk (jeśli nie zagra na piątce). Green musi grać SF, a z Karadashianem chyba nikt nie wiąże długoterminowych nadziei. Brandon Bass miał już dużo czasu na udowodnienie swojej wartości i niestety jej nie wykorzystał. Dobra obrona na Anthonym podczas PO nie zmaże jego tragicznego sezonu zasadniczego. Teraz pora na Sullingera, a Bassa trzeba dorzucić do ewentualnej wymiany.

KiTt: Kompletnie nieistotne. Można się rozpisywać i dywagować o kolejnych opcjach pierwszej piątki, które pozwoliłyby jakoś bilansować zespół w ataku i obronie. Tylko po co? Obecny roster nie można w żadnym razie traktować w kategoriach zespołu, bo to projekt przejściowy, złożony z klocków kompletnie do siebie niepasujących, stanowiących kapitał pod przyszłe wymiany, klocków, które wcześniej czy później wypełnią swoje przeznaczenie i zostaną wymienione. Druga sprawa: priorytetem na ten sezon nie jest bynajmniej walka o playoffs, jak się czasami słyszy w oficjalnych wywiadach. Priorytet to, używając kolokwializmów, ogrywanie młodych i opylanie starych. Stevens powinien więc tak manewrować minutami zawodników na pozycjach 4-5, żeby umożliwić rozwój Olynykowi i Sullingerowi a jednocześnie nie dopuścić, żeby kontrakty Bassa i Wallace’a stały się niezbywalne, bo umówmy się, że spadająca umowa Humphriesa sprzeda się sama. W tym świetle kwestia, kto będzie wychodził w pierwszej piątce, nie ma żadnego znaczenia.

Larry: Nie mam pojęcia i podejrzewam, że odpowiedzi na to pytanie nie mógłby teraz udzielić nawet Brad Stevens. Mamy tylu kandydatów, że wszystko zapewne wyjdzie w praniu, zwłaszcza, że praktycznie każdy z naszych podkoszowych może grać i na czwórce, i – na upartego – na piątce. Przy założeniu, że nie będziemy mieli transferów wśród tych zawodników, to spodziewałbym się na początku solidnych minut dla czwórki: Humphries, Olynyk, Sullinger, Bass. Do tego jest jeszcze Faverani, a na 4 może grać też Green, więc mimo wszystko ciągle wydaje mi się, że jeden z nich (najprawdopodobniej Bass) może szybko opuścić drużynę. Wtedy mielibyśmy rotację Humphries – Olynyk – Sullinger, wspomaganą przez Greena i Faveraniego – a to kto zaczyna mecz i na jakiej pozycji byłoby kwestią drugorzędną.

Wcześniejsze wpisy z serii 10Q: