Dzisiejszym wpisem zaczynamy dość krótką, bowiem 10-pytaniową serię (stąd 10Q), w której nasza redakcja (a czasem może nawet jakiś gość) postara się odpowiedzieć na kilka ważnych pytań dotyczących naszych ukochanych Boston Celtics przed przyszłym sezonem. Poruszymy więc temat m.in. Kelly Olynyka czy Geralda Wallace’a, spróbujemy też odpowiedzieć na nurtujące wszystkich pytanie “tankować czy nie?”. Wszystko to na przestrzeni kilku kolejnych tygodni, aby w obóz treningowy wejść z odpowiednim nastawieniem i wiedzą na poszczególne tematy. Zaczniemy od chyba jednego z ważniejszych pytań dot. przyszłego sezonu: kiedy tak właściwie powinien wrócić Rajon Rondo?
Timi: Wydaje się, że właściwą odpowiedzią na to pytanie jest: wcale. Przynajmniej jeśli założymy, że Celtics będą w przyszłym sezonie rzeczywiście tankować – Rondo tego zadania nie ułatwia, bo z nim w składzie zespół z pewnością wygra kilka, może nawet kilkanaście meczów więcej. Z drugiej jednak strony na nic innego nie czekam tak jak na jego powrót, dlatego chciałbym, aby wrócił możliwie najszybciej. Bez pośpiechu, dopiero wtedy, gdy będzie w pełni gotów. Potrzebujemy bowiem zdrowego lidera. No i nie zapominajmy też, że przyszły sezon jest tym przejściowym, a więc Rondo spokojnie może wrócić wtedy, gdy naprawdę będzie gotowy – i tak nie walczymy o mistrzostwo. Nie pogniewałbym się co prawda, gdyby Rondo był gotowy już na start nowego sezonu, ale realnie patrząc to wydaje mi się, że najwłaściwiej będzie jeśli Rajon zrobi nam prezent na Gwiazdkę (albo mi na urodziny!) i wróci właśnie w okolicach drugiej połowy grudnia.
Ksero: Odpowiedź na to pytanie jest chyba prosta: wtedy gdy będzie zdrowy. Choć szczerze po usłyszeniu diagnozy, iż Rajon jest gotowy do powrotu na parkiet, poczekałbym dla pewności jeszcze 2 tygodnie. Kontuzja kolana to nie przelewki i Stevens wie, że musi całą sprawę wielokrotnie przedyskutować z lekarzami, jak i z samym zainteresowanym, jeżeli chce w przyszłości korzystać w pełni z usług Rondo. Natomiast, kiedy chciałbym, żeby Rajon powrócił? Jak najszybciej. Na pewno na absencji Rondo ucierpi ofensywa Celtics – nikt z trójki Bradley, Lee, Pressey nie będzie w stanie poukładać tak drużyny i dać jej tyle spokoju po atakowanej stronie parkietu co absolwent uczelni Kentucky. Grając bez Rondo C’s mogą być jedną z najbardziej nieporadnych drużyn w NBA jeżeli chodzi o kreowanie sytuacji rzutowych, dodatkowo nikt tak jak Rajon nie reguluje tempa spotkania. Mimo tego, wiedząc, że z obecnym składem Celtics zajdą najwyżej do pierwszej rundy rozgrywek posezonowych, nie można forsować powrotu zawodnika, który jest All-Starem, liderem i przez kolejnych 5-6 lat może być trzonem drużyny, którą skrupulatnie będzie budował Danny Ainge. Ten sezon może nie jest przegrany, ale na pewno nie będzie sezonem wygranym. Wielu ludzi stawia Celtów w dole tabeli, wśród drużyn walczących o pierwszy wybór w drafcie. Czy w takiej sytuacji warto ryzykować zdrowiem najlepszego zawodnika w drużynie, tylko dla wygrania kilku spotkań więcej i wylądowania (przykładowo) na 9 zamiast na 11 miejscu w tabeli? I don’t think so.
Mruwka: Krótko – oby jak najpóźniej. Oczywiście jeśli zakładamy, że Ainge powie B, gdy już powiedział A i będziemy tankowali. Trzeba wziąć poprawkę na jego zadziorny charakter i brak tolerancji dla porażek. Dlatego dopóki Rondo pozostaje poza grą, to trzeba przegrać tyle ile się da, żeby potem być spokojnym o wysoki pick. Dodatkowo szkoda ryzykować zdrowie największej gwiazdy zespołu, gdy rozgrywamy sezon o nic. Nie oszukujmy się – nawet jak osiągniemy 8 seed na słabym wschodzie to i tak nic nie ugramy w PO. A pick poza loterią to duża krzywda dla tego zespołu.
KiTt: Jak najpóźniej. Powrót Rondo to zdecydowanie nie jest w chwili obecnej najwyższy priorytet dla Celtics. Mało tego, powiedziałbym, że priorytetem powinno być, by NIE DOPUŚCIĆ do jego zbyt szybkiego powrotu. A mówiąc zbyt szybkiego, mam na myśli czas przed przerwą na All Star Game. A może nawet trochę później. I taka decyzja miałaby uzasadnienie zarówno w sferze sportowej, jak i biznesowej. Rondo bazuje przede wszystkim na atletyzmie a ile czasu może zająć dojście do formy po tak poważnej kontuzji zawodnikowi o podobnej charakterystyce, pokazuje przykład Derricka Rose’a. Więc, na ile to w ogóle możliwe, Rondo przed powrotem musiałby w 100 procentach odzyskać sprawność i szybkość. Większa przerwa to też większa szansa na bardzo intensywny trening rzutowy. W wersji ultraoptymistycznej, Rondo wraca na parkiet w formie lepszej niż przed kontuzją. Jeśli Rondo wróci nie w pełni sprawny, bez rzutu i pierwszego kroku, to może się niestety okazać, że będzie dla tej drużyny balastem.
A co w kwestiach biznesowych? Już pomijając fakt, że z nim w składzie przez przypadek udałoby się pewnie Celtom wygrać kilka spotkań więcej, czego oczywiście nie chcemy, to przede wszystkim powrót Rondo zabrałby minuty tym, którzy muszą grać, bo albo liczymy na ich breakout year (np. Bradley, Green, Sullinger), albo bardzo chcielibyśmy się ich… pozbyć. Tych jest cała rzesza, chyba nie muszę wymieniać. Mamy bardzo duży lockjam na skrzydle, więc chętnie zobaczyłbym też manewr z przesunięciem Greena na pozycję pointforward (czyż nie wspominałem, jak bardzo przypomina mi Pippena?), co dałoby więcej minut na parkiecie dla Wallace’a, Sullingera, Bassa, Olynyka i Humphriesa. Poza tym, kontuzjowany Rondo może mieć większą wartość rynkową niż Rondo grający, ale wyraźnie spowolniony, więc dokładna obserwacja jego procesu rehabilitacji i prezentowanej formy mogłaby dać odpowiedź na pytanie Danny’emu, czy zaczynamy od zera i próbujemy Rajonem handlować, czy też opieramy na nim przyszłość Zielonych.
Larry: Gdy będzie gotowy w 100%. Na tyle na ile kojarzę charakter Rondo to nie będzie w ogóle mowy o niepotrzebnym przedłużaniu powrotu na parkiet, ale nie powinien też wracać za wcześnie – potencjalne korzyści nijak się mają do ryzyka związanego z możliwością nawrotu niedoleczonej kontuzji. Nie znam się na tych wszystkich zdrowotno-medycznych kwestiach, ale gdyby Rajon znowu zerwał więzadła i musiał pauzować kolejny rok… mógłby się już nigdy nie wrócić do poziomu chociażby porównywalnego z tym, z jakiego go znamy. Gra nie warta świeczki. Do tego dochodzi fakt, że w najlepszym wypadku będziemy w tym sezonie walczyć o wejście do ósemki (co i tak dla takiej drużyny jak Celtics nie jest żadnym osiągnięciem), ale bądźmy szczerzy – nie zależy nam na wspaniałym bilansie. Oficjalne ogłoszenie “tankowania” mogłoby mieć co prawda bardzo negatywne efekty na psychikę graczy, więc im trzeba cały czas wmawiać, że grają o playoffs – ale przedwczesny powrót Rondo to już zbyt duże i absolutnie niepotrzebne ryzyko.