10Q: Jak wpłynie powrót Haywarda?

Kontuzje, urazy i jeszcze raz kontuzje – tak można podsumować ubiegły sezon, który pomimo tego był dla fanów Boston Celtics niezwykły, bo bostoński zespół pomimo tych wszystkich problemów robił rzeczy niezapomniane. Przed nami nowe rozgrywki, które zbliżają się wielkimi krokami i jeśli w tym roku Celtom dopisze zdrowie to może być… nawet lepiej niż było. Zanim się jednak zacznie, kilka kwestii wymaga rozjaśnienia. Wśród nich mamy również tę dotyczącą tego, jak na Celtów wpłynie powrót Gordona Haywarda. 28-latek nie zagrał pełnego meczu NBA od maja 2017 roku, a z bostońskimi kolegami spędził na parkiecie kilkadziesiąt minut w dwóch preseasonach oraz pięć minut tego feralnego spotkania w Cleveland.

Nic więc dziwnego, że jego powrót ma dla Bostonu ogromne znaczenie. Z jednej strony, do gry wraca all-star, który w swoich ostatnich meczach, właśnie w maju 2017 roku, potrafił zrobić 40 punktów w G3 przeciwko Clippers czy kolejno 33, 29 i 25 oczek w starciach z mistrzami ligi. Z drugiej strony, do gry wraca zawodnik po okropnej kontuzji, która z pewnością zostawi trwały ślad w jego psychice i sprawi, że już nigdy nie będzie takim samym zawodnikiem jakim był wcześniej. Wszyscy chcemy mocno wierzyć, że Hayward może być lepszy.

Tegoroczny preseason pokazał jednak, że aby to rzeczywiście się stało, musi minąć jeszcze sporo czasu. Psychika to jedno, ale samo złapanie rytmu po prawie półtora roku absencji to drugie. Gordon Hayward pod względem fizycznym może być już w stu procentach sobą, ale to nie to samo co być w stu procentach tym samym koszykarzem. Tym bardziej, że całe to ponowne wdrażanie się do gry miało mieć miejsce latem, lecz operacja usunięcia metalowych elementów z kostki spowodowała, że Hayward przez kilka tygodni znów był uziemiony.

Dopiero zmagania przedsezonowe były więc takim poligonem doświadczalnym i w zasadzie pierwszymi poważnymi minutami gracza w NBA od… właśnie maja 2017 roku. Potrzeba więc czasu, lecz skrzydłowy prędzej czy później powinien z powrotem dojść do wysokiej formy. Teraz tylko pytanie, czy rzeczywiście będzie lepszy, choć warto tutaj pamiętać, że przez te półtora roku Hayward nie próżnował. Na początku rehabilitacji ostro pracował nad rzutem, a do tego miał stać się lepszym studentem gry. Wydaje się więc, że wszystko zależy od psychiki.

Wszyscy chcemy jednak, aby Hayward wrócił przynajmniej tak samo dobry jak był. Najlepiej, aby stało się to do kwietnia przyszłego roku. W międzyczasie zarówno sam zainteresowany, jak i drużyna, będą uczyli się siebie nawzajem. Powrót skrzydłowego do gry najmocniej wpłynie więc chyba na dwóch innych, młodych skrzydłowych, tak samo jak to na nich najbardziej wpłynęła kontuzja Haywarda. Jayson Tatum oraz Jaylen Brown przekuli to nieszczęście w rok kapitalnego rozwoju i zakończyli go jako dwóch najlepszych strzelców C’s w fazie play-off.

I już w preseasonie widać było, że ta trójka na razie stara się wypracować między sobą jakiś balans. Nikt nie chce nadeptywać drugiemu na stopę, lecz jak na razie przyniosło to więcej problemów niż dobrej gry. Dlatego to właśnie współpraca tej trójki – Hayward, Brown i Tatum – ma dla bostońskiej drużyny największe znaczenie i to od tej współpracy będzie wiele zależało. A jak jeszcze na Celtów wpłynie powrót jednej z największej gwiazd drużyny, która do Bostonu trafiła latem 2017 roku podpisując maksymalny kontrakt ponad ofertę m.in. Jazz?

  1. Mniej minut na skrzydle. Przed rokiem absencja Haywarda otworzyła minuty nie tylko dla Browna i Tatuma, ale też choćby dla takich zawodników jak Semi Ojeleye czy Marcus Morris. Teraz tych minut będzie mniej, a co za tym idzie Brad Stevens będzie musiał znów się nieźle nagimnastykować, by wszystkich pogodzić.
  2. Kolejny wszechstronny zawodnik na parkiecie. Wszechstronność to jedna z najlepszych cech Haywarda, który może być drugim najlepszym podającym drużyny obok Ala Horforda, potrafi świetne zbierać, a do tego zdobywać punkty na wiele różnych sposobów. Jest też przecież całkiem niezłym defensorem, bo w sezonie 2016/17 (ostatnim w Utah) zaliczył swoje najlepsze miesiące pod tym względem.
  3. Kolejny gracz potrafiący punktować w crunchtime. Hayward w sezonie 2016/17 zdobywał średnio 5.7 punktów w czwartych kwartach, trafiając prawie 50 procent swoich rzutów. Wtedy tylko Zach Randolph był bardziej efektywny od Haywarda spośród tych zawodników, którzy zagrali co najmniej w tylu spotkaniach i oddali co najmniej tyle rzutów co ex-gracz Jazz.

Jakby tego było mało, Hayward niejako podtrzyma tę osobowość Celtów z zeszłego sezonu jako zespołu, który ma wiele do udowodnienia. Od lat bostońska drużyna bardzo dobrze czuje się w tej właśnie roli, a Hayward jako powracający po takiej kontuzji z pewnością chce pokazać, że jest w stanie zagrać znów na poziomie all-stara i ten uraz uczynił go tylko i wyłącznie mocniejszym. Miejmy więc nadzieję, że tak  będzie, a samo wdrożenie Haywarda w bostoński system przebiegnie sprawnie. Najpierw jednak on sam musi wdrożyć się raz jeszcze w koszykówkę.

Poprzednio w 10Q:

  1. Jaka pierwsza piątka?
  2. Jakie oczekiwania dla Haywarda?
  3. Kto najgroźniejszym rywalem?
  4. Kto zaskoczy w tym roku?
  5. Gdzie największe problemy Celtics?
  6. Jaki debiutancki rok Williamsa?
  7. Jaka rola dla Roziera?
  8. Gdzie miejsce dla Morrisa?