10Q: Jaki debiutancki rok Williamsa?

Kontuzje, urazy i jeszcze raz kontuzje – tak można podsumować ubiegły sezon, który pomimo tego był dla fanów Boston Celtics niezwykły, bo bostoński zespół pomimo tych wszystkich problemów robił rzeczy niezapomniane. Przed nami nowe rozgrywki, które zbliżają się wielkimi krokami i jeśli w tym roku Celtom dopisze zdrowie to może być… nawet lepiej niż było. Zanim się jednak zacznie, kilka kwestii wymaga rozjaśnienia. Jedna z nich dotyczy Roberta Williamsa, czyli jedynego pierwszoroczniaka w tegorocznym składzie – Brad Wanamaker też jest rookie, ale nie do końca, bo przecież ma spore doświadczenie w Europie – a mówiąc dokładniej tego, czego możemy spodziewać się w debiutanckim sezonie 21-latka.

Boston Celtics wybrali Williamsa z 27. numerem w tegorocznym drafcie, choć podkoszowy według ekspertów miał swoje nazwisko usłyszeć znacznie wcześniej. Przygoda z Bostonem zaczęła się nie za dobrze – Williams zaspał na konferencję dzień po drafcie, potem zgubił portfel i spóźnił się na pierwszy trening Celtów przed ligą letnią. Na domiar złego, już w pierwszym meczu pojawiły się problemy z kolanem i ostatecznie 21-latek zagrał w Nevadzie ledwie kilka minut. Resztę offseasonu spędził na treningach w Bostonie, mieszkając kilka minut drogi od Auerbach Center.

Ale od czasu tych wpadek słyszymy już tylko i wyłącznie dobre rzeczy – Robert Williams to ktoś, kto ciężko pracuje, mówi na przykład Al Horford, dodając po chwili, że Williams ma także ogromną chęć nauki. A to bardzo dobrze. Potwierdza to także Aron Baynes, a sam Williams podczas media day raz jeszcze przypomniał, że musi być jak ta gąbka i chłonąć wszystko, co się tylko da. Bardzo dobrze się więc składa, że 21-latek trafił na takiego trenera jak Brad Stevens, który jest najbardziej bezpośrednim trenerem, z jakim miał okazję pracować:

„Zawsze jest taki bezpośredni. Wystarczy go tylko o coś zapytać. Jeśli ma się do niego jakieś pytanie, drzwi do jego biura są zawsze otwarte i nie ważne, czy chodzi tutaj o rzeczy koszykarskie, czy pozaboiskowe.”

Brad Stevens to też jeden z powodów, dla których Williams nie żałuje, że pominął ubiegłoroczny draft. Wtedy mógłby wylądować nawet w top10, ale ostatecznie wybrał drugi sezon na uczelni. Wyszło jak wyszło, w tym roku spadł w drafcie pod koniec pierwszej rundy, ale jak sam mówi – nie żałuje. I wymienia, że ma tutaj świetnych trenerów, znakomity sztab, super zawodników i wspaniałą społeczność. Kilka tygodni temu wprost stwierdził, że także wsparcie od samych kibiców powinno mu pomóc w rozwoju. Ale wraz ze wsparciem idą też oczekiwania.

Czego więc oczekiwać w debiutanckim sezonie Williamsa?

  • Zdrowia!

To właśnie problemy z kolanem były jedną z „czerwonych flag”, przez które Williams spadł pod koniec pierwszej rundy. Wiele klubów miało mocne obawy o to, jak to lewe kolano zareaguje na intensywność treningów i gry w NBA. Niestety, już w lidze letniej pojawiły się problemy, przez co Celtics zdecydowali się wycofać pierwszoroczniaka z gry. Williams wciąż nie jest jeszcze gotów na treningi bez limitów, ale od paru tygodni gra już w gierkach 5-na-5 i powinien być gotów na start sezonu, oby tylko z dobrze przepracowanym obozem treningowym.

Zdrowie jest najważniejsze i bez tego nie będzie rozwoju Williamsa. Raz, że nie będzie minut – czy to w NBA, czy nawet w G-League, ale o tym zaraz – a dwa, że nie będzie nawet treningów, z których Robert może wyciągnąć bardzo dużo, tym bardziej od takich weteranów jak Horford czy Baynes, którzy już uczą go na przykład stawiać mocne zasłony. Wielu graczy mogłoby pomarzyć o takich mentorach, dlatego Williams jest naprawdę w dobrej sytuacji – potrzeba tylko i wyłącznie zdrowia, by mógł z miesiąca na miesiąc rozwijać skrzydła coraz mocniej.

  • Gry (i dominacji) w G-League

Przez to przechodził prawie każdy rookie w ostatnich latach – wyjątek stanowili Jaylen Brown oraz Jayson Tatum, ale obaj to przecież top3 draftu – i choć nie każdemu się to podobało to jednak Avery Bradley, Terry Rozier czy ostatnio Guerschon Yabusele naprawdę sporo na tym skorzystali. Może się okazać, że dla Williamsa nie będzie minut w Bostonie i lepsze dla jego rozwoju będą całe mecze w G-League. A jeśli do tego dojdzie to po kimś takim jak Williams powinniśmy spodziewać się dominacji, nawet jeśli poziom G-League z roku na rok rośnie.

  • Potwierdzenia potencjału w defensywie

To właśnie defensywa reklamowana była przed draftem jako największa zaleta Williamsa i dwukrotny najlepszy obrońca konferencji SEC powinien potwierdzić to w NBA. Od samego początku wszyscy w Bostonie podkreślali, że 21-latek to ktoś, kto potrafi robić naprawdę dobre rzeczy przy obręczy – zbierać, blokować i po prostu bronić obręcz. Pomaga w tym prawie 229-centymetrowy zasięg, dzięki któremu Celtics mogą w końcu samodzielnie chować prawdziwego środkowego. Miejmy nadzieję, że zobaczymy choć trochę tego potencjału w debiucie w NBA.

  • Jak najmniej błędów

Wielu kibiców Celtics jest już mocno „ciętych” na Williamsa, a o jego wpadkach nie dają mu zapomnieć także koledzy. Trzeba jednak przyznać, że w ostatnich miesiącach słyszeliśmy same pozytywne rzeczy na temat Roberta i oby tylko tak dalej. Żadnego spóźnialstwa, żadnego gubienia portfela, ani omijania treningów. Williams musi rozwijać się nie tylko na parkiecie, ale też poza nim. Podczas media day mówił jednak same dobre rzeczy i jak sam stwierdził, w jakikolwiek sposób ma pomóc drużynie w przyszłym sezonie to będzie starał się to robić.

A jakie są Wasze oczekiwania w stosunku do Williamsa?

Poprzednio w 10Q:

  1. Jaka pierwsza piątka?
  2. Jakie oczekiwania dla Haywarda?
  3. Kto najgroźniejszym rywalem?
  4. Kto zaskoczy w tym roku?
  5. Gdzie największe problemy Celtics?