Offseason 2015: Co dalej?

Jesteśmy zaledwie kilka dni po drafcie, a tymczasem przed nami kolejne ważne dni, bo 1 lipca rozpoczyna się okres wolnej agentury. Tego dnia na rynek wejdzie sporo dobrych zawodników, a Celtics po raz pierwszy od prawie dwóch dekad będą mieli cap space. Ostatnim zawodnikiem, którego Celtowie podpisali właśnie dzięki cap space był Chris Mills latem 1997 roku, wytransferowany jeszcze przed startem sezonu. Przez kolejne 17 lat w Bostonie używano różnych sposobów na ściąganie zawodników, ale z 280 pozyskanych graczy żaden nie podpisał kontraktu tylko dlatego, że Celtics po prostu mieli miejsce w salary cap. To pierwszy taki raz w karierze menadżerskiej Danny’ego Ainge’a. Co to oznacza?

Ano tyle, że prawdopodobnie przekonamy się, jak bardzo zachęcający potrafi być Danny Ainge, ale też czy Boston nie jest miastem atrakcyjnym dla wolnych agentów, o czym w ostatnich latach mówiło naprawdę wiele osób. Tymczasem Ainge zaznacza, że zdecydowana większość zawodników, gdy już raz się w Bostonie pojawi to nie chce tego miasta opuszczać. Oczywiście, dla jednych graczy ważna jest tradycja, dla innych ciepła pogoda. Ale według generalnego menedżera bostońskiego zespołu Boston jest atrakcyjnym miejscem.

Dodatkowo, bardzo atrakcyjne wydaje się być granie dla coacha Brada Stevensa, którego po pierwszej rundzie fazy play-off bardzo chwalił choćby LeBron James. Lider drużyny Cleveland Cavaliers podkreślił także lojalność bostońskich fanów, którzy są sporym faktorem w tworzeniu pozytywnego obrazu Celtics jako organizacji.

„Tutejsi fani są lojalni wobec jednej i jedynej tylko rzeczy, a jest to kolor zielony. To wszystko, co widzą i to wszystko, czym się przejmują.”

Stevens dodaje, że jeśli chcesz trafić do dobrego środowiska to Boston jest idealnym miejscem. Głównie dlatego coraz częściej mówi się, że tezy, iż Celtics nie są zespołem, który przyciąga wolnych agentów to po prostu bujda. Warto też spojrzeć w stronę wielkich rywali z drugiej strony kraju, czyli Los Angeles Lakers, którzy podobno nie mają problemów z przyciąganiem gwiazd, podczas gdy w ostatnich latach trudno szukać wielkich nazwisk, które dołączyły do Lakers poprzez rynek wolnych agentów. A przecież pieniądze na nich były.

Pieniądze są też teraz także w Bostonie i prawdopodobnie dopiero teraz przekonamy się, czy Celtics rzeczywiście nie potrafią być magnesem na dobrych zawodników. Tych pieniędzy będzie sporo, o czym pisałem już w pierwszym odcinku naszego FAQ, gdzie przedstawiłem sytuację związaną z progiem salary cap na przyszły sezon oraz listę kontraktów bostońskich zawodników. Warto wrócić i przypomnieć kilka najważniejszych rzeczy.

Przede wszystkim, próg salary cap na przyszły sezon ma wynieść $67.1 miliona dolarów, co jest skokiem o $4 miliony. Jednocześnie, trzeba pamiętać, że w kolejnych sezonach ten próg cały czas będzie się podnosić, a więc w rozgrywkach 2016/17 będzie wynosił $89 milionów, by w kolejnych skoczyć do $108 milionów. To naprawdę będzie rewolucja. Próg luxury tax także idzie w górę i w przyszłym sezonie wyniesie $81.6 milionów.

Progi ustalone, no to teraz raz jeszcze rzut okiem na kontrakty zawodników Celtics na przyszły sezon, przy czym kontrakty rookies to tylko spekulacje, o czym więcej za chwilę:

Zawodnik 2015/16
Gerald Wallace $10,105,855
Avery Bradley $7,730,337
Isaiah Thomas $6,912,869
Marcus Smart $3,431,040
Evan Turner $3,425,510
Tyler Zeller $2,616,975
Jared Sullinger $2,269,260
Luigi Datome $2,187,500
Kelly Olynyk $2,165,160
Terry Rozier $1,824,360
James Young $1,749,840
RJ Hunter $1,148,640
Jae Crowder $1,181,348
Phil Pressey $947,276
Chris Babb $947,276
GWARANTOWANE: $43,379,846
SUMA: $48,643,246
CAP SPACE:
$23,720,154

Oferta Kwalifikacyjna / Umowa niegwarantowana

Umowy dla dwójki zawodników z pierwszej rundy tegorocznego draftu to będzie prawdopodobnie 120 procent kwoty, która została wcześniej ustalona w tzw. rookie scale. Te 120 procent to maksymalne, co klub może dać zawodnikowi i w ostatnich latach prawie zawsze Celtics korzystali z tego przywileju, dlatego też nie ma podstaw, aby sądzić, że tym razem będzie inaczej. W zestawieniu nie ma wyborów z drugiej rundy, przy czym Marcus Thornton raczej nie ma szans na grę w NBA w przyszłym sezonie, w przeciwieństwie do Jordana Mickey’ego.

On na razie nie ma gwarantowanej umowy, ponieważ te otrzymują tylko zawodnicy wybrani w pierwszej rundzie. Mickey na umowę jednak będzie mógł chyba liczyć, tym bardziej z tym, co wnosi do bostońskiego zespołu. Podkoszowy zaprezentuje się nam podczas ligi letniej i bardzo prawdopodobne, że potem otrzyma umowę na poziomie tej minimalnej, która w jego przypadku wyniesie w przyszłym sezonie niewiele ponad $500 tys. dolarów, a więc będzie miała niewielki wpływ na sytuację finansową zespołu.

Tymczasem walizki mogą powoli pakować Phil Pressey oraz Chris Babb, którzy mają niegwarantowane umowy na przyszły sezon i chyba nie mają już czego szukać w drużynie. Oczywiście, mogą być jeszcze pomocni przy ewentualnych wymianach, gdzie dołączeni do jakiejś paczki stanowią oszczędność wartą prawie $2 miliony dolarów (klub, który ich pozyska może ich od razu zwolnić, oszczędzając tym samym trochę pieniądza). Możliwe też, że zostaną blisko Celtics, dostając angaż w Maine Red Claws, czyli afiliacji Celtów w D-League.

Koniec końców, Boston Celtics wejdą w tegoroczny offseason z prawie $24 milionami w cap space, mając w księgach 11 gwarantowanych kontraktów. Nie dość, że pierwszy raz od bardzo długiego czasu to jeszcze na bogato.  Trzeba przy tym jednak pamiętać, że priorytetem dla Ainge’a będzie szybkie podpisanie nowej umowy z Jae Crowderem. Ile wartej? Tego nie wiadomo, ale wypada chyba przyjąć okolice $6 milionów dolarów rocznie, co oznaczałoby, że Celtom zostanie około $18 milionów do wydania na wolnych agentów.

Tłumaczyłem już też, że by to cap space rzeczywiście zaistniało to Celtowie będą musieli poczynić parę formalności, takich jak zrzeczenie się praw do różnych zawodników z przeszłości, ale też praw do tych swoich wolnych agentów, z którymi nie będą chcieli przedłużać umowy. Na ten moment jedynie Crowder wymieniany jest jako ten, którego Celtowie chcą zatrzymać, a cały czas nie wiadomo, co dalej z Jonasem Jerebko, Brandonem Bassem oraz Luigim Datome. Możliwe, że w obliczu przepełnionego składu zabraknie dla nich miejsca.

Tłumaczyłem również, czym jest trade exception, które w Bostonie występuje w dużych ilościach i choć czasem bywa pomocne to tutaj także trzeba będzie się tych wyjątków pozbyć, ponieważ one także wliczają się do salary cap jako tzw. cap holds. Po wykonaniu tych czynności, które będą formalnością, w Bostonie będą mogli zacząć perswadowanie grubych ryb. Istnieje też opcja, że takiego perswadowania nie będzie – wtedy Celtics nie zrzekną się ani praw do swoich wolnych agentów, ani też trade exceptions (tym bardziej, że te mogą być bardzo przydatne w ruchach transferowych), choć ta opcja jest odrobinę mniej prawdopodobna.

Już słyszymy, że Celtics są wśród klubów, które w pierwszym tygodniu okresu wolnej agentury mają spotkać się z Gregiem Monroe oraz Alem-Farouq Aminu. To pierwsze, ale zapewne nie ostatnie nazwiska. Kto jeszcze może być w kręgu zainteresowań bostońskiego zespołu? Kevin Love to cały czas jest story, jednak podobno on sam dał znać Cavaliers, że wraca do nich na przyszły sezon. Robin Lopez jest niezastrzeżonym wolnym agentem i szanse na wyciągnięcie go z Trail Blazers są spore. W Bostonie nie są bowiem optymistyczni co do pozyskania podkoszowych pierwszego rzędu aka LaMarcus Aldridge, Marc Gasol czy DeAndre Jordan.

Prócz Lopeza jest też jeszcze kilku innych zawodników z tego drugiego szeregu, wśród których Celtics przejawiają także zainteresowanie Tobiasem Harrissem. Pozostaje jednak pytanie, jak Danny Ainge zamierza działać, aby sprowadzić do Bostonu więcej niż jednego porządnego zawodnika. Cap space jest, ale po podpisaniu Crowdera troszeczkę się uszczupli, jednak nie na tyle, aby Celtowie nie mogli zaproponować komuś kontrakt maksymalny. Dodatkowo, jeśli zajdzie potrzeba to Ainge powinien postarać się wytransferować Geralda Wallace’a, który jest najlepiej zarabiającym graczem w bostońskim zespole.

Wallace zarobi za przyszły sezon nieco pond $10 milionów dolarów i jeśli chcecie dobrą wiadomość to jest to ostatni rok Geralda Wallace’a w Boston Celtics. Ta umowa jest spadająca, a co za tym idzie jest niezłym assetem. W razie potrzeby, Ainge mógłby próbować zesłać ją do klubu, który ma mnóstwo miejsca w salary cap, dosyłając przy okazji któryś z wielu wyborów w pierwszej rundzie draftu. Phildelphia 76ers jako pierwsi przychodzą tu na myśl. Ale jeśli potrzeby nie będzie to lepiej Wallace’a sobie na ten jeden sezon zostawić.

Warto też przy okazji napomknąć o obecnym składzie Celtics. Jest jedenaście gwarantowanych kontraktów, do których należy chyba dodać Jae Crowdera oraz Jordana Mickey’ego. Wychodzi więc trzynastu zawodników, przy jednoczesnym założeniu, że z drużyną pożegnają się Phil Pressey oraz Chris Babb. To zostawia dwa miejsca w składzie, bowiem limit na start sezonu regularnego wynosi 15 zawodników. Tymczasem są jeszcze wolni agenci w osobach Bassa, Jerebko i Datome, którzy nie mogą być pewni swojej przyszłości w Beantown.

Sprawdźmy więc, jakie opcje będzie miał Danny Ainge:

  1. Przedłużenie własnych wolnych agentów, przy czym tutaj sporo zależy od tego, czy Celtics zrzekną się do nich praw. Byłoby to konieczne w celu pozyskania cap space.
  2. Wykorzystanie wspomnianego cap space, które Celtics uzyskają wtedy, gdy zrzekną się praw do swoich wolnych agentów, praw do zawodników tworzących cap holds oraz trade exceptions. Wtedy będą mogli starać się o pozyskanie graczy z rynku wolnych agentów, przy czym trzeba zaznaczyć, że jeśli chcieliby podpisać kontrakt z zastrzeżonym wolnym agentem to muszą liczyć się z tym, że a) klub może wyrównać ofertę, b) ma na to trzy dni, w czasie których Celtics byliby tak w zasadzie zablokowali w swoich ruchach.
  3. Wykorzystanie trade exceptions, picków w drafcie oraz zawodników przy wymianach, ale ta opcja zakłada, że Celtics nie zrobią sobie cap space. Może ona dojść do skutku, gdyby Celtom nie udało się przekonać i podpisać żadnego wolnego agenta – wtedy większą elastyczność mogliby zyskać przy transferach.
  4. Skorzystanie z wyjątków, choć tu jeszcze sporo zależy od tego, jak będzie wyglądać sytuacja Celtics w salary cap, bowiem cztery istniejące wyjątki te zależne są od tego, czy drużyna jest ponad progiem apron ($4 miliony ponad progiem luxury tax), czy pod tym progiem, czy też ma do wykorzystania cap space. Warto pamiętać, że wszystkie cztery wyjątki mogą być rozłożone na kilku zawodników.

Tak czy siak, rozczarowani draftem fani nie powinni tracić nadziei, bowiem Boston Celtics cały czas będą mieli sporo szans na dodanie do swojego składu poważnej ilości talentu. Zresztą sam Ainge powiedział przecież, że skład ten nie jest kompletny i sporo się jeszcze powinno zmienić. Najważniejsze to być cierpliwym i choć dla wielu może być to trudne to jednak należy pamiętać, że wchodzimy dopiero w trzeci rok przebudowy. Dotychczas Danny zrobił kawał dobrej roboty, obudowując się wyborami w drafcie i innymi assetami.

Teraz doczekał się w końcu także cap space, choć z drugiej strony warto spojrzeć na ostatnie lata i zobaczyć, ile gwiazd największego kalibru przeniosło się do innego klubu poprzez wolną agenturę – do głowy przychodzą przede wszystkim LeBron James, Chris Bosh oraz Dwight Howard, choć ten ostatni najpierw został przecież wytransferowany. Niemniej jednak, po raz kolejny powinniśmy spodziewać się, że Boston Celtics będą aktywni. Czy doczekamy się tak wyczekiwanych w Bostonie fajerwerków? Cierpliwości, one w końcu nadejdą.

A w razie jakichkolwiek pytań – pytajcie. Startujemy z offseasonem, na bieżąco będziemy śledzić wydarzenia, przy czym zaznaczam, że w dniach 3-4 lipca będę miał ograniczony dostęp do informacji. Danny, ufam Tobie!