Pewna wygrana z Bykami

Łatwy rywal, łatwa wygrana, czyli wszystko tak jak być powinno. Boston Celtics pokonali wynikiem 111-82 zespół Chicago Bulls i przerwali złą passę, rozpoczynając w ten sposób serię trzech kolejnych meczów w TD Garden. Sześciu bostońskich zawodników – w tym piątka starterów – zdobyła co najmniej dziesięć oczek, a liderowali Jaylen Brown (najlepszy strzelec mecz z 18 punktami na koncie) oraz Kyrie Irving (17 punktów). Przed podopiecznymi Brada Stevensa bardzo fajny sprawdzian, bo w weekend zagrają back-to-back z dwoma silnymi drużynami: najpierw w piątek zmierzą się z Toronto Raptors, a potem w sobotę będą mieli okazję zrewanżować się także Utah Jazz za niedawną porażkę w Salt Lake City.

Gdyby nie świetny początek spotkania w wykonaniu Jabariego Parkera (zdobył 14 z 24 punktów gości w pierwszej kwarcie) to pewnie znacznie szybciej byłoby wiadomo, kto w tym meczu wygra, a tak trzeba było czekać do drugiej kwarty, kiedy to Bulls w 12 minut zdobyli ledwie 11 punktów i Celtics schodzili na przerwę z 16 punktami przewagi. Potem szybko zrobili 11 oczek z rzędu na start drugiej połowy i w zasadzie mecz od tego momentu chłodził się już w zamrażarce. Dobry ruch piłki (27 asyst na 42 trafień), 15/34 zza łuku i ósme zwycięstwo Celtów.

  • Jaylen Brown: 18 punktów, 8/14 FG, 2/4 3PT, 6 zbiórek, 3 asysty

Bardzo dobry mecz w wykonaniu Browna, który już w pierwszej kwarcie miał 12 ze swoich 18 oczek z agresywnej gry do kosza. Pewność siebie pomogły też zbudować dwa trafienia zza łuku i oby tylko tak dalej. Nie tak dawno pisaliśmy, że Tatum lepiej podaje, natomiast warto też zwrócić uwagę na postępy Browna w tym aspekcie.

  • Kyrie Irving: 17 punktów, 6/8 FG, 4/4 FT, 6 zbiórek, 7 asyst, 2 przechwyty

17 oczek z ledwie ośmiu rzutów, a do tego także sporo dobrego w innych elementach gry. Kyrie pozostaje w bardzo dobrej formie, a do tego cały czas mocno stara się w obronie i jakoś nie widać po nim, żeby przestawało mu się to podobać. Jest wręcz przeciwnie.

  • Gordon Hayward: 11 punktów, 4/12 FG, 4 zbiórki, 4 asysty, 3 przechwyty

Swoje pierwsze punkty zdobył dopiero w drugiej połowie, pudłując po drodze kilka łatwych rzutów. Pomimo tego to był kolejny solidny mecz w wykonaniu 28-latka, który naprawdę zaczyna wyglądać coraz bardziej komfortowo na parkiecie. Zapewne cały czas będą mu się zdarzać słabsze spotkania, ale w drugiej połowie przeciwko Bulls wyglądał bardzo dobrze. Raz rzucił się nawet po piłkę a’la Marcus Smart. Na plus także trzy przechwyty i cztery asysty.

Prócz tej trójki w double-figures mecz zakończyli także Jayson Tatum (14 punktów), Terry Rozier (12 punktów) oraz Al Horford (10 punktów, osiem zbiórek, trzy asysty, dwa bloki), a Aron Baynes był bliski double-double. Serię piętnastu kolejnych meczów z co najmniej 20 punktami przerwał Zach LaVine (tym razem tylko 10 punktów z 11 rzutów). Celtics nie mieli w środę wymagającego rywala, ale rozprawili się z nim tak jak trzeba było i to na pewno dobra wiadomość. Boxscore z tego spotkania znajdziecie tutaj, a więcej materiałów wideo jak zwykle tutaj.