Ainge: Wszystko jest możliwe

Po wylosowaniu szóstego wyboru w tegorocznym drafcie generalny menedżer Danny Ainge przyznał, że jest to rozczarowanie, jednak tylko chwilowe. Od samego początku największe szanse były bowiem właśnie na ten wybór, dlatego też Ainge szybko się z tym pogodził i przeszedł do innych spraw. W tym momencie najważniejsze jest pytanie, co zrobić z tym szóstym pickiem – Ainge mówi, że wszystko jest możliwe. A to oznacza, że Celtowie mogą zarówno: przesunąć się w górę draftu, przesunąć się w dół, wytransferować pick lub też po prostu z niego skorzystać. Każda z tych opcji może się spełnić, jednak warto pokrótce zastanowić się nad tym, co rzeczywiście będzie dla Celtów najlepsze.

Niestety, Steve Pagliuca nie przyniósł Celtom szczęścia. Po raz kolejny nie udało się załapać do co najmniej top3 draftu, bo po raz kolejny wręcz niewiarygodne i podejrzane szczęście mieli Cavaliers. No cóż, stało się i już – szósty wybór to po zastanowieniu też nie jest wcale tak źle. Oczywistym jest, że Celtowie bardzo chcieli wylądować w najlepszej trójce, gdyż to oznaczałoby sto procent szans na jednego z trójki Embiid, Parker i Wiggins. To się jednak nie udało i choć na ten moment trudno przewidywać, co stanie się 26 czerwca to bardzo prawdopodobne jest, że do wyboru Celtics ostanie się przynajmniej jeden z piątki Exum, Gordon, Randle, Smart i Vonleh. I jeśli Celtom nie uda się nic z tym swoim wyborem zrobić to prawdopodobnie wybiorą któregoś z nich.

Głębia tegorocznego draftu powinna być więc dla Celtów czymś bardzo dobrym, niezależnie od tego, czy Ainge zdecyduje się zatrzymać pick, czy też nie – szósty wybór w takim drafcie wciąż jest bowiem bardzo wartościowy i choć oczywiści jest wielka różnica między wyborem numer trzy a numer sześć to jednak Celtowie cały czas mają szanse na zrobienie z tego szóstego wyboru czegoś lepszego. Jedną z opcji jest przesunięcie się w górę, choć jest to opcja mało prawdopodobna, na pewno mniej prawdopodobna niż zbudowanie wokół picku jakiejś sensowej paczki i próba pozyskania w zamian jakiegoś all-stara. Od razu na myśl przychodzi Kevin Love, po którego Danny Ainge zapewne niedługo się zgłosi, próbując tym samym powtórzyć manewr z 2007 roku.

Pytanie tylko, czy Wolves będą zainteresowani pozyskaniem szóstego wyboru w drafcie. Teoretycznie, tutaj znów pomaga głębia draftu, choć po raz kolejny trzeba zaznaczyć oczywistą oczywistość, że im lepszy wybór, tym jest on więcej wart. A to oznacza, że pozyskanie Love’a w zamian za szósty wybór w drafcie będzie wymagało dorzucenia czegoś ekstra. Choć akurat takich rzeczy Celtics mają sporo, by wspomnieć choćby o tych niezliczonych pickach w kolejnych draftach (okej, jest ich osiem – może być dziewięć – na przestrzeni kolejnych pięciu lat, włącznie z siedemnastym wyborem w tegorocznym naborze pozyskanym oczywiście od Nets).

Pozyskanie all-stara powinno stać się priorytem dla Ainge’a, jeśli chce on wytransferować pick i jednocześnie budować drużynę wokół Rajona Rondo, robiąc z niego kogoś na kształt Paula Pierce’a z 2007 roku, do którego dokoptowani zostali dwaj all-stars. Jeśli tym priorytetem będzie Love to należy pamiętać, że nie tylko Celtics się na niego czają, ale też o tym, że mamy rok 2014, a nie 2007. Wtedy przy transferze Kevina Garnetta pomogło wiele małych rzeczy, które w ostatecznym rozrachunku okazały się kluczowe – jak na przykład znajomość Ainge’a z ówczesnym generalny menedżerem Wilków, a w przeszłości bostońskim graczem Kevinem McHale’em. Warto jeszcze dodać, że transferowanie po Love’a byłoby najbardziej rozsądne w momencie, gdyby ten zgodził się na przedłużenie swojego kontraktu. Podobno sam zainteresowany nie ma nic przeciwko grze w Bostonie, a dodatkowo sam Ainge powiedział, że rozważyłby transferowanie nawet w momencie, gdyby takiej zgody nie było, zaznaczając że zależałoby to od tego, jaki jest to zawodnik i jak duże byłoby to ryzyko.

Nie jest także wykluczone to, że w Bostonie czeka nas kolejny rok przebudowy. Ainge doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że przebudowa nie jest rzeczą łatwą, dlatego też zaakceptowałby on kolejny rok przebudowywania się, jeśli nie nadarzą się żadne okazje do pozyskania gwiazd. Najgorszym chyba scenariuszem byłoby wykorzystanie dwóch picków w tegorocznym drafcie i wejście w kolejny sezon w podobnym składzie jak przed rokiem. Są tego dobre strony, jak choćby rozwój młodych talentów (Sullinger, Olynyk oraz dwa kolejne z draftu), ale jeśli taki scenariusz miałby wejść w życie to wtedy trzeba by rzeczywiście rozważyć transfer Rajona Rondo, co z kolei mogłoby spowolnić proces przebudowy, ale ryzyko utraty Rondo za nic (staje się on przecież wolnym agentem za rok) powinno przyspieszyć działanie Ainge’a na polu transferowym.

Generalny menedżer Celtics zaznaczył, że chciałby on zrobić coś już teraz, a pomóc ma mu w tym zebrany w ciągu ostatnich miesięcy kapitał. W ostatnich tygodniach do tego kapitały dołączyły konkretne wybory w drafcie, które mogą zostać albo wykorzystane w transferze, albo też mogą po prostu zostać zamienione na zawodników. Warto też jednak zwrócić na jeszcze jedną rzecz: Ainge zasugerował, że przy ewentualnym wyborze będzie się kierował bardziej talentem niż potrzebą i bardziej długoterminową wartością niż gotowością na NBA. Dodał też, że wybór numer siedemnaście zostanie wykorzystany na najlepszego dostępnego wtedy zawodnika. A to wszystko oznacza, że pozyskani przez draft zawodnicy mają być kolejnym kapitałem i kolejnymi wartościowymi assetami przy ewentualnych transferach.

Zapowiadają się bardzo pracowite tygodnie dla Ainge’a, również dlatego że Celtics już za kilkanaście dni rozpoczną indywidualne treningi z graczami, którzy mogą stać się ich celami podczas nocy draftu. Na Draft Combine w Chicago bostoński sztab miał okazję porozmawiać z osiemnastoma zawodnikami, jednak jak zdradził Ainge niewiele się w Chicago dowiedziano, dlatego też na indywidualne treningi ma zostać zaproszonych około 40 zawodników. Przynajmniej tak w Bostonie planują. Z drugiej strony, generalny menedżer Celtics ma też sporo do zrobienia na polu transferowym, gdzie nie jest wykluczona żadna opcja. On sam mówi, że wszystko jest możliwe, a kolejny miesiąc ma być naprawdę ciekawym. Wiele plotek przed nami, tak samo zresztą jak wiele decyzji i wyzwań przed samym Ainge’em. In Danny I Trust?