#3: Wypalony taksówkarz

Po dwóch wielkich meczach opisywanych przeze mnie w poprzednich odcinkach „Celtyckiej opowieści” wreszcie nadeszła pora aby przyjrzeć się pierwszemu wielkiemu Celtowi. Przed Wami prawdopodobnie najwszechstronniejszy środkowy w dziejach bostońskiej organizacji.

Gdybyśmy zagrali w skojarzenia i dostalibyście hasło: „środkowy Boston Celtics”, to prawdopodobnie większość z Was jednym tchem powiedziałoby Bill Russell. Odpowiedź wydaje się być tu przecież oczywista, w końcu to obok Auerbacha i Birda największa legenda klubu. Pójdźmy jednak dalej i wyeliminujmy odpowiedź „Russell” z naszej zabawy. Kogo teraz byście wymienili? Większość pewnie Roberta Parisha, część być może pierwszego Celta, który przekroczył w sezonie 1000 punktów, czyli Eda Macauley’a, jeszcze inni zapewne wskazaliby Dave’a Cowensa. I to właśnie ten ostatni będzie bohaterem 3 części mojego cyklu.

David William Cowens na świat przyszedł 25 października 1948 roku w niewielkiej miejscowości Newport i w stanie Kentucky. Do swojej pierwszej koszykarskiej drużyny trafił mając zaledwie 8 lat i już wtedy wydawało się, że w przyszłości może uprawiać ten sport zawodowo. Pierwszy kryzys w drodze do marzeń młodego zawodnika pojawił się dopiero w pierwszej klasie szkoły średniej, kiedy popadł w konflikt z trenerem szkolnej drużyny koszykówki. Postanowił opuścić zespół i dołączyć do sekcji lekkoatletycznej a także na pływanie. I wszystko wskazywało na to, że mierzący wówczas skromne jak na koszykarza 6’1 (185cm) wzrostu Dave już nigdy nie wróci do gry w basket. I gdyby nie to, że pomiędzy pierwszą a drugą klasa urósł aż o 5 cali (około 13cm)  to być może nikt nigdy poza jego rodzinnym miastem nie usłyszałby o nazwisku Cowens.

Na szczęście dla Dave’a, Celtics a także dla całej ligi, przed kolejnym rokiem zmienił się szkoleniowiec w szkolnej drużynie i młody adept koszykówki mógł z powrotem wrócić do zespołu. W swoim ostatnim roku w szkole średniej przyszły Celt poprowadził swoją drużynę do bilansu 29-3 notując średnio 13 punktów i aż 20 zbiórek. Już wtedy jasne było, że jego przyszłość jest w pomalowanym. Cowens był pożądany przez większość uczelni, ale nie był szczególnie namawiany przez miejscowy college czyli Kentucky Adolph Rupp. Do takiego wyboru przekonywał go też ojciec, ale  młody zawodnik ścieżkę własnego rozwoju widział inaczej i wbrew jego radom  postanowił wybrać  Florida State University.  Nie była to uczelnia, która słynęła z dostarczania zawodników do NBA, zresztą cały program szkolenia koszykarskiego mocno tam kulał, dlatego też pojawiło się mnóstwo wątpliwości związanych z tą decyzją.

Do takiego wyboru niewątpliwie Dave’a przekonał ówczesny trener FSU Hugh Durham, który obiecał mu, że już na drugim roku stanie się on graczem wyjściowej piątki jego drużyny a także, że jego umiejętności zostaną należycie wykorzystane.

 „Nie był on świetnym strzelcem, ale potrafił zebrać każdą piłkę, którą potrzebowaliśmy”

Mówił później uczelniany coach Cowensa. I rzeczywiście tak było. Środkowy przez 3 lata gry w drużynie uniwersyteckiej zebrał aż 1.340 piłek (17.2 na mecz) co do dziś pozostaje najlepszym wynikiem w historii tej uczelni.  Także w ataku spisywał się nadspodziewanie dobrze. W 78 grach w barwach Florida zdobył 1.479 punktów i do dzisiaj jest w gronie najlepszych 10 strzelców w dziejach uniwersytetu. Z Davem w składzie jego drużyna zanotowała widoczny gołym okiem progres. W premierowym sezonie centra zanotowali oni bilans 11:15, rok później 18:8, żeby w ostatnim roku przegrać tylko 3 z 26 spotkań. Dzisiaj jego koszulka z numerem „13” jako jedyna wisi pod dachem hali w której FSU rozgrywa swoje spotkania.

 

Kiedy w 1970 roku przystąpił do draftu uważano, że jest za niski żeby skutecznie grać w NBA na pozycji centra. Generalny menadżer Celtics Red Auerbach sądził jednak inaczej. Miał on także palący problem, gdyż rok wcześniej na zasłużoną emeryturę odszedł Bill Russell i „Koniczynki” miały wielką dziurę pod koszem a w dodatku w poprzednim sezonie wygrali tylko 34 spotkania i nie awansowali do Play Offów mimo, że w drużynie tej nadal grały takie sławy jak choćby Havlicek czy Sanders. I tak też Cowens trafił do miasta fasoli z 4 numerem draftu 1970. Przed nim poszli tylko Bob Lanier, Rudy Tomjanovich i Pete Maravich. Debiutancki sezon „Big Reda” – bo taki pseudonim nosił w NBA (od koloru włosów) – mimo iż Celtics ponownie nie zdołali awansować do rozgrywek posezonowych wypadł bardzo okazale. Opuścił on tylko jedno spotkanie a w pozostałych 81 notował średnio 17 punktów, 15.4 zbiórek oraz 2.8 asysty – było to najlepsze wejście do ligi zawodnika z Bostonu od czasu Billa Russella. Pozwoliło mu to także na odebranie po sezonie  statuetki dla najlepszego debiutanta roku (wraz z graczem Portland Trail Blazers – Geoff Petrie).  Obserwatorzy ligi już wtedy podziwiali jego umiejętność gry w tłoku, mobilność i wytrzymałość. Ciekawostką jest, że „Big Red” w swojej debiutanckiej kampanii faulował aż 350 razy, co dało średnią 4.3 faulu na mecz. Zresztą w całe swojej karierze w NBA aż 90 razy kończył spotkania przedwcześnie z powodu przewinień.

cowens2Podczas 10 sezonów, które Cowens spędził w Bostonie miał co najmniej 5 takich rozgrywek, w których notował 10.8 zbiórek w obronie bądź więcej. Określenie co najmniej jest tutaj użyte dlatego, że przez pierwsze 3 sezony jego gry na parkietach zawodowej ligi nie było rozróżnienia na zbiórki w ataku i obronie, dlatego też nie jesteśmy teraz w stanie ustalić ile z jego zbiórek przez te lata uzbierał po bronionej stronie parkietu (notował wtedy kolejno 15.0, 15.2, 16.2 zbiórki na mecz).  Pewne jest jednak jedno. Jego średnia DREB z ostatnich 8 lat kariery czyli 9.8 pozostaje najwyższą w dziejach NBA.

 

Sezon 1971/72 był zarówno dla Dave’a jak i dla całej organizacji zdecydowanie bardziej udany od poprzedniego. Drużyna wreszcie odżyła po odejściu Russella i po dwóch latach posuchy wróciła do Play Offów. Tam jednak po wyeliminowaniu Atlanty Hawks w finale konferencji nie udało im się przebrnąć przez przeszkodę jaką byli New York Knicks i musieli się pożegnać z marzeniami o odzyskaniu tytułu. Cowens w tych rozgrywkach poprawił swoje średnie z roku poprzedniego do 18.8 punktu, 15.2 zbiórki oraz 3.1 asysty na mecz. Po raz pierwszy także wystąpił w Meczu Gwiazd, w którym zdobył 14 punktów oraz zebrał 20 piłek. Prawdziwy rozkwit jego kariery nadszedł jednak dopiero rok później. W kampanii 1972/73 rozegrał wszystkie możliwe spotkania i zanotował rekordy kariery w liczbie punktów na mecz (20.5) oraz zbiórek (16.2). W tym drugim elemencie lepsi od niego byli tylko Chamberlain i Nate Thurmond.  W tym roku dołączył także do elitarnego grona MVP sezonu zasadniczego. W tamtym czasie nagroda ta była tym bardziej cenna, że przyznawano ją po głosowaniu zawodników. Tym samym Cowens stał się dopiero trzecim Celtem po Bobie Cousy i Russellu, który został najbardziej wartościowym graczem ligi a w dodatku dokonał tego dopiero w 3 roku gry w NBA. Co ciekawe chociaż został wybrany MVP, nie załapał się do All-NBA 1st team i wylądował w drugim zespole. Po raz kolejny oczywiście brał także udział  w All-Star Game, które w tamtym roku odbywało się w Chicago. „Big Red” do 15 punktów dołożył 13 zebranych piłek i do swojej gablotki mógł także dołożyć nagrodę MVP Meczu Gwiazd. Jednak mimo tak świetnego sezonu swojego środkowego Celtics znów nie zdołali awansować do finałów ponownie przegrywając bój w finale Wschodu z New York Knicks.

cowensbucks

Wreszcie kolejne rozgrywki 1973/74 przyniosły to na co fani Boston Celtics czekali od 5 lat. Drużyna, w której obok bohatera tego artykułu występowali także JoJo White, John Havlicek, Don Chaney, Paul Westphal a także weterani Don Nelson i Paul Silas bez większych problemów wygrała rywalizacje na Wschodzie w fazie zasadniczej a później w Play Offach odprawili Braves i Knicks żeby w finale zmierzyć się z Milwaukee Bucks. Po fenomenalnej siedmiomeczowej serii zwyciężyli Celtowie, którzy zdobyli 14 tytuł w historii. Ozdobą tych finałów były pojedynki środkowych obu drużyn a więc po stronie Celtów Cowensa (22.7pkt, 9.9zb, 4.6as, 1.1prz, 0.3blk) a w obozie „Kozłów” Kareema Abdul-Jabbara (32.6pkt, 12.1zb, 5.4as, 1,1prz, 2,1blk). Żaden z nich nie został jednak MVP, nagroda ta trafiła w ręce Johna Havlicka. Na następny dzień po tym jak „Koniczynki” zdobyły tytuł miała miejsce ciekawa sytuacja. Na jednej z ławek w jednym z parków w centrum miasta można było spotkać … śpiącego Cowensa, który tłumaczył później, że chciał świętować sukces z fanami.

 

Słowo „Dynastia” ponownie było wykorzystywane do opisywania Celitcs, którzy w kolejnym sezonie wygrali aż 6o spotkań sezonu zasadniczego i po raz czwarty z rzędu byli najlepsi na wschodzie. „Big Red” po raz pierwszy w swojej karierze został wybrany do NBA All-Defensive Second Team a także nadal notował świetne statystyki. Z 14.7 zbiórki na mecz był drugim najlepiej zbierającym zawodnikiem w lidze, lepszy od niego był tylko zawodnik Bullets Wes Unseld. Cowens dokonał tego wszystkiego mimo, że z powodu złamania stopy musiał pauzować w 15 spotkania w trakcie rozgrywek. To właśnie wspomniani przed chwilą Washington Bullets i Wes Unseld sprawili, że Celtom nie było dane bronić w finałach tytułu zdobytego przed rokiem, gdyż pokonali ich w 6 meczach na szczeblu Finału Konferencji. W decydującej rundzie jednak dostali szybkiego sweepa od Golden State Warriors i to „Wojownicy” cieszyli się z mistrzostwa.  Bostończycy mistrzostwo odzyskali rok później, ale o tym mogliście przeczytać w pierwszym odcinku cyklu. Dla Celtów był to szczyt, z którego obsuwali się już do końca dekady.

 

Podczas Offseason przed kolejnymi rozgrywkami „Koniczynki” oddały do Denver Nuggets Paula Silasa – przyjaciela Cowensa, który po tej wymianie stracił zapał do gry i miał już dość NBA. W pierwszej części kolejnego sezonu Dave poprosił władze Celtics o urlop, przez co opuścił aż 30 spotkań. Sytuacja bez precedensu zdarzyła się jednak pewnego wieczora kiedy „Big Red” postanowił, że przez jedną noc będzie pracował jako taksówkarz. Wyjaśniał on później, że chciał w ten sposób „wyczyścić głowę” a także, że „cierpi na wypalenie”. Rudowłosy koszykarz wrócił do zespołu na drugą część kampanii, ale nie zdołał już wrócić do szczytowej formy. W połączeniu ze starzeniem się i przejściem na emeryturę Havlicka a także innych zmian personalnych w drużynie Celtics popadali w przeciętność w kolejnych sezonach wygrywając tylko 44 spotkania w sezonie 76/77, 32 w 77/78 oraz 29 w 78/79.

cowens3

Cowens mimo iż grał na pozycji środkowego był bardzo wszechstronnym zawodnikiem o czym świadczy, że jest pierwszym zawodnikiem w historii ligi, który w jednym sezonie był liderem swojego zespołu w pięciu kluczowych statystykach (punkty, zbiórki, asysty, przechwyty i bloki). Dokonał tego w rozgrywkach 1977/78 kiedy to notował średnio 18.6pkt, 14zb, 4.6as, 1.3prz, 0.9blk. Tylko 3 zawodników zdołało później powtórzyć wyczyn rudowłosego centra. Byli to Scottie Pippen, Kevin Garnett i LeBron James. Po fatalnym starcie sezonu 1978/79 kiedy Celtics odnieśli aż 12 porażek w pierwszych 14 spotkaniach „Big Red” został grającym trenerem „Koniczynek”. Wcześniej tylko Bill Russell łączył ze sobą te dwie funkcje.

Nigdy wcześniej nie miałem żadnego doświadczenia jako trener. Łączenie funkcji to było dla mnie zbyt wiele.

Mówił później Cowens, który coachem „Koniczynek” był tylko do końca sezonu, sezonu który był najsłabszym w dotychczasowej historii organizacji. Pewne więc było, że potrzebna jest kolejna przebudowa, ale chyba nikt nie myślał, że Celtics  tak szybko wrócą na szczyt. Nowym szkoleniowcem Bostończyków został Bill Fitch a z draftu do drużyny trafił Larry Bird. Wszystkie te zdarzenia pozwoliły Celtom wrócić na szczyt Konferencji Wschodniej. Był to 10, ostatni sezon „Big Reda” w mieście fasoli i 6 jego zwycięstwo w Konferencji. Po tych rozgrywkach postanowił on na stałe przejść na emeryturę na której wytrwał jednak tylko dwa lata. Do NBA wrócił w sezonie 1982/83 a jego nowym zespołem zostali Milwaukee Bucks. Do decyzji tej namówił go były przyjaciel i kolega z parkietu Don Nelson, który wówczas był szkoleniowcem „Kozłów”. Dave wystąpił w 40 spotkaniach sezonu regularnego a także w 9  meczach fazy posezonowej w tym 4 przeciwko swojej byłej drużynie (Celtics przegrali 4:0 w półfinale Wschodu). Nie było mu jednak dane zdobycie trzeciego pierścienia, gdyż w kolejnej rundzie od ekipy byłych Celtów lepsi okazali się 76ers. Po tej kampanii już definitywnie zakończył karierę i nigdy więcej nie pojawił się na parkietach zawodowej ligi.

 

W 766 spotkaniach NBA zdobył 13516 punktów oraz 10444 zbiórek. Rozegrał 89 meczy w Play Offach a także 6 w All-Star Game. I chociaż nazwiska Cowens ciężko szukać u szczytów wykresów statystycznych to jednak został on doceniony, najpierw przez Boston Celtics, którzy w 1981 roku zastrzegli jego numer a później przez ligę w 1991 roku, kiedy został włączony do Galerii Sław. 5 lat później znalazł się wśród 50 najlepszych koszykarzy, którzy kiedykolwiek grali w NBA.

 

Krótki epizod na ławce szkoleniowej Celtics nie był jego jedynym w roli coacha. Przed sezonem 1994/95 został zatrudniony w San Antonio Spurs jako asystent nowego trenera Boba Hilla. Dwa lata później rozpoczął już pracę na własne konto. Szanse na to dostał od zespołu Charlotte Hornets, z którym dwa lata z rzędu osiągnął bilans 50+. Rozgrywki 1998/99 rozpoczął jednak od bilansu 4-11 i został przez „Szerszeni” zwolniony. Kolejne, ostatnie już podejście do ligi zaliczył w sezonie 2001/2002 kiedy został szkoleniowcem Golden State Warriors. Tam jednak też słabo wystartował i po 15 porażkach w 23 spotkaniach został bez pracy. Jako trener legitymuje się bilansem 161-191.

 

Wcześniejsze odcinki cyklu:

#1: Najlepszy mecz w historii? 

#2: Wielki comeback!