Koniec sagi: Anthony Davis w Lakers

Stało się, to koniec. Anthony Davis zagra dla Los Angeles Lakers, tak jak chciał tego LeBron James. New Orleans Pelicans zgodzili się wysłać podkoszowego do Kalifornii w zamian za paczkę, którą wielu komentatorów określa mianem „transferu Celtics-Nets 2.0”, gdyż znalazło się w niej aż pięć wyborów w drafcie.

Lonzo Ball, Brandon Ingram, Josh Hart oraz pięć wyborów w drafcie – tyle musieli oddać Lakers za możliwość sparowania Anthony’ego Davisa z LeBronem Jamesem. Ostał się więc Kyle Kuzma, ale patrząc na szczegóły związane z wyborami w drafcie, drużyna z Miasta Aniołów zapłaciła sporą cenę:

Warto dodać, że te trzy wybory w latach 2023-2025 mogą mieć sporą wartość, biorąc pod uwagę fakt, że LeBron James w 2023 roku będzie miał 39 lat. Tymczasem według raportów Boston Celtics wcale nie byli blisko pozyskania Davisa, bo nie włączyli do rozmów nawet Jaysona Tatuma. Przeciwko komu licytowali więc Lakers? Wygląda na to, że David Griffin – GM Pelicans – wykorzystał po prostu Celtów, by podbić cenę dla Lakers.

Bostończycy zdecydowanie lepiej mieli czuć się w 2017 roku, kiedy transferowali po Kyrie’ego Irvinga na przynajmniej dwa lata niż teraz, gdy transfer po Davisa mógłby zakończyć się już po jednym sezonie. Środkowy wedle raportów ma w przyszłym roku podpisać przedłużenie umowy z Lakers. Tak jak można było się spodziewać, już pojawiają się ciekawe nazwiska jako następne cele dla Lakers, którzy mogą poszaleć na rynku wolnych agentów.

Ekipa z Miasta Aniołów może zrobić sobie bowiem ponad $30 milionów dolarów wolnego miejsca w salary cap i już mówi się, że celem numer jeden będzie teraz Kemba Walker, a zainteresowany grą w Los Angeles może być też Jimmy Butler. Kto wie, być może po tym co się stało swoje plany zrewiduje nawet Kyrie Irving, który przecież od dawna miał być zainteresowany grą z Anthonym Davisem, lecz w Bostonie się tego nie doczekał.

Maleją więc szanse na to, że Irving zostanie w Bostonie, lecz brak Davisa oznacza, że Celtics nie żegnają takich zawodników jak Jayson Tatum, Jaylen Brown czy Marcus Smart. Wciąż niezdecydowany co do swojej przyszłości jest natomiast Al Horford, który do czwartku musi podjąć decyzję o opcji zawodnika (choć ten deadline można przesunąć za porozumieniem stron). Wszystko wskazuje więc na to, że Celtics to teraz drużyna Jayów.

Ciekawe więc, jakie będą teraz ruchy Danny’ego Ainge’a. Jak się okazało w sobotę, Celtowie wcale nie prowadzili zaawansowanych rozmów z Houston Rockets na temat Clinta Capeli, który może interesować Boston, lecz cena zdaje się być wysoka. Nie można też spodziewać się raczej sign-and-trade z Brooklyn Nets i zamiany Irvinga na D’Angelo Russella. Do wzięcia jest tymczasem wybór numer cztery w tegorocznym drafcie.