Boston Celtics oraz Milwaukee Bucks to pierwsza para drugiej rundy fazy play-off. Oba zespoły przeszły przez pierwszą rundę bez ani jednej porażki: Celtowie pokonali 4-0 ekipę Indiana Pacers, a Kozły rozprawiły się w taki sam sposób z drużyną Detroit Pistons. Pojedynek między klubami z Bostonu i Milwauakee będzie więc niejako rewanżem za ubiegłoroczne playoffs: wtedy do starcia obu drużyn doszło w pierwszej rundzie. Górą byli oczywiście Celtics, choć do pokonania zespołu z Wisconsin potrzebowali aż siedmiu spotkań. Dziś jednak realia są znacznie inne i przede wszystkim inna jest drużyna Bucks, która w sezonie regularnym jako jedyna wygrała 60 spotkań. Z drugiej strony, nieco inaczej wygląda też skład Celtics.
O tym wszystkim zdążymy jednak jeszcze napisać, gdyż seria ta najwcześniej rozpocznie się w najbliższą sobotę. Oznacza to, że obie drużyny mają sporo czasu, by zregenerować siły po pierwszej rundzie, choć obie potrzebowały tylko czterech spotkań, by awansować dalej. Czas może jednak działać na korzyść kontuzjowanych: przynajmniej na początku tej serii oba zespoły będą musiały sobie radzić bez ważnych zawodników z rotacji. Marcus Smart potrzebuje jeszcze ponad tygodnia, by zacząć biegać, a to przecież dopiero pierwszy poważny krok.
Guard w sobotę miał ponoć całkiem dobry trening, lecz na ten moment wciąż nie wiadomo, kiedy można spodziewać się jego powrotu. To samo dotyczy jednak kontuzjowanego Malcolma Brogdona, który zmaga się z urazem stopy. Jak bowiem w poniedziałek zdradził Mike Budenholzer, dopiero za parę dni nowy członek klubu 50-40-90 ma wznowić treningi i dopiero wtedy Bucks postarają się określić datę jego powrotu do gry. Pojedynek między Bucks a Celtics sporo straci na nieobecności Brogdona i Smarta, ale i tak szykuje się nam wielka bitwa.