Tydzień. Dokładnie tyle może potrwać ta seria, bo Boston Celtics dali sobie w piątek szansę i wygrali mecz numer trzy w Indianapolis. Pacers już w pierwszej kwarcie wykopali sobie dołek i choć potem udało im się odrobić straty to ostatnie słowo należało do Celtów. Jaylen Brown (23 punkty) oraz Jayson Tatum (19 oczek) pomachali do Kuzmy i Ingrama, a Kyrie Irving oraz Al Horford przypomnieli jakim są zabójczym duetem. Od stanu 91-89 na 4:30 przed końcem to właśnie ta dwójka zdobyła 10 z 13 punktów drużyny, a Bostończycy mogli w ten sposób cieszyć się z jakże cennego zwycięstwa na wyjeździe. Szansa na zakończenie tej serii już w niedzielę: Celtom wystarczy już tylko jedna wygrana, by awansować do kolejnej rundy.
Jeśli chcesz wygrać mecz na wyjeździe w fazie play-off to dobrze jest zacząć go tak jak zrobili to w piątek Celtics: od zdobycia aż 41 punktów w pierwszej kwarcie i trafienia ośmiu trójek. Trafiali wszyscy, nawet Marcus Morris i Terry Rozier. I pewnie ten mecz byłby pod kontrola Celtics przez dłuższy czas, gdyby nie wciąż pojawiające się straty: Pacers zdobyli bowiem 14 punktów z dziewięciu strat Celtów w pierwszej połowie i jeszcze przed przerwą odrobili kilkanaście punktów straty. A potem przyszła trzecia kwarta, w której spudłowano aż 35 z 47 prób.
Ofensywa Pacers to jedna z rzeczy, która ciągnie ich w dół przez całą tę serię. Tym bardziej, kiedy przez prawie sześć minut ostatniej kwarty nie potrafisz zdobyć ani jednego punktu po rzucie z gry. Celtics mają tymczasem nie tylko utalentowaną młodzież, ale też najlepszego gracza w tej serii, a jak dodamy do tego zabójcze akcje pick-and-roll/pop Irvinga z Horfordem to nie ma wątpliwości, która drużyna ma więcej szans na zwycięstwo w zaciętej końcówce. Ta piątkowa aż tak zacięta nie była, a Celtowie znów kończyli piątką znaną nam z nocy otwarcia RS.
- Jaylen Brown: 23 punkty, 7 zbiórek
Od samego początku gorący (już w pierwszej kwarcie trafił trzy trójki), zaliczył prawie perfekcyjny mecz: 23 punkty, 8/9 z gry i 4/5 za trzy (i tylko 3/7 z linii rzutów wolnych troszeczkę kłuje w oczy). To sprawiło, że był najlepszym strzelcem Celtów w tym meczu. W końcu, bo przecież w Bostonie dawał przede wszystkim obronę. Wrócił więc nam Brown do tej świetnej formy, którą prezentował pod koniec sezonu regularnego. Dla porównania: Brandon Ingram dziś zero punktów, ani jednego trafienia.
- Kyrie Irving: 19 punktów, 10 asyst, 5 zbiórek
Spudłował 12 z 19 rzutów, ale rozdał dziesięć asyst i w najważniejszych momentach znakomicie dyrygował zespołem. Dobry występ, a przechwyt i trudny rzut z odchylenia w czwartej kwarcie to jedna z najlepszych akcji tego spotkania.
- Jayson Tatum: 18 punktów, 7 zbiórek, 2 asysty
Duża pewność siebie, 8/16 z gry i kolejny solidny mecz w wykonaniu 21-latka. Dla porównania: Kyle Kuzma dziś zero punktów, ani jednego trafienia.
Na plus także Al Horford (16/8/4 + trzy trójki) oraz Marcus Morris (11/7/2 przy 50-procentowej skuteczności). Dziewięć oczek miał Terry Rozier, sześć dołożył Gordon Hayward, który trafił tylko dwa rzuty, choć ten drugi to była bardzo ważna dobitka w ostatnich minutach. Czyli jednym zdaniem: dobre zespołowe zwycięstwo, gdzie wszyscy dołożyli cegiełkę (w dobrym koszykarsko tego słowa znaczeniu). Celtowie znów wygrali walkę na tablicach, ograniczyli straty w drugiej połowie (tylko cztery) i trafili 44 procent trójek (15/34). G4 o 19:00 w niedzielę!