Jak Celtics zatrzymali Bogdanovica?

Boston Celtics wygrali pierwszy mecz pierwszej rundy fazy play-off, pokonując Indiana Pacers wynikiem 84-74. Rywal zdobył tylko 29 punktów w drugiej połowie, a najlepszy strzelec Pacers został dobrze przez Celtów ograniczony. Bojan Bogdanović miał bowiem tylko 12 oczek z 11 rzutów, nie mogąc złapać rytmu nawet pod nieobecność Marcusa Smarta, który wcześniej był dużym dla niego utrapieniem. W jaki sposób Bostończycy zatrzymali więc 29-latka? Przebijając się przez zasłony i nie pozwalając mu dostawać się w swoje ulubione miejsca na parkiecie. Szczególnie dobrą robotę wykonał Jaylen Brown, który w 31 posiadaniach pozwolił skrzydłowemu Pacers na zdobycie zaledwie dwóch punktów (1/4 FG).

Bogdanović po kontuzji Oladipo z miejsca stał się centralnym punktem ofensywy Pacers, notując ponad 20 punktów na mecz. Robił to przede wszystkim jako strzelec w akcjach catch-and-shoot, które w 45 procentach zamieniał na trzy punkty. Bogdanovic większość swojej ofensywy kreuje sobie właśnie w takich akcjach – rzut oka w statystyki powie nam, że w sezonie regularnym aż 42 procent jego wszystkich prób to były rzuty bez żadnego dryblingu. Celtics skupili się więc w meczu numer jeden na tym, aby odebrać Chorwatowi to, co lubi on najbardziej.

Nie mógł im pomóc Marcus Smart, który ze swoją fizyczną, twardą defensywą bez piłki i na piłce z pewnością byłby w stanie maksymalnie utrudnić życie skrzydłowemu Pacers, natomiast Bostończycy poradzili sobie w inny sposób. Po pierwsze, znakomicie gonili Chorwata po kolejnych zasłonach i w razie potrzeby przekazywali sobie krycie, nie dopuszczając tym samym do tego, by Bogdanovic miał zbyt wiele miejsca. Tylko spójrzcie jak aktywny jest Jaylen Brown w tej akcji, która kończy się dobrze bronioną, a co za tym idzie niecelną trójką:

Po drugie, skoro Bogdanovic nie za bardzo lubi dryblować to Bostończycy starali się… jak najbardziej mu to umożliwić. Zmuszali go do tego, by po koźle dostawał się w pomalowane Celtics i dobrze kontestowali jego kolejne próby, a w wielu przypadkach wymuszali na nim pozbycie się piłki. Tu poniżej Jayson Tatum został blisko skrzydłowego Pacers, który nie ma przecież jakiegoś niesamowitego pierwszego kroku, ani też nie jest nadto eksplozywny, dzięki czemu Al Horford mógł spokojnie postraszyć blokiem, a Bogdanovic spudłował kolejną próbę:

Po trzecie, raz jeszcze brawa dla Browna, który nie jest (jeszcze) tak dobrym defensorem jak Smart, ale ma swoje momenty. Priorytetem dla Celtics było także ograniczenie sytuacji catch-and-shoot dla Bogdanovica (raz jeszcze: 45-procentowa skuteczność przy takich trójkach), co się udało. Bogdanovic oddał ostatecznie tylko trzy rzuty zza łuku i wszystkie spudłował. Tutaj jego ostatnia próba w tym meczu, po raz kolejny dobrze kontestowana przez Browna, który przeszedł co prawda pod zasłoną, ale zdążył jeszcze wyciągnąć się jak struna:

Celtics zrobili w meczu numer jeden dużo, by sprawić, aby najlepszy strzelec rywala poczuł się niekomfortowo. Wydawało się, że będzie to dość trudne zadanie bez kontuzjowanego Smarta, lecz na razie wygląda to całkiem obiecująco. Pacers muszą znaleźć rozwiązanie, by nieco lepiej zaangażować Chorwata w ofensywę: stawiając lepsze zasłony, ale też częściej szukać go po ścięciach, choćby wzdłuż linii końcowej, co w tym sezonie stało się efektywnym elementem ataku, a czego w Bostonie nie widzieliśmy zbyt dużo. Mecz numer dwa tej serii już w środę.