Pierwsza część dwóch kolejnych pojedynków z Miami Heat za nami. Boston Celtics potrzebowali aż 17 trafień zza łuku i pierwszego triple-double Ala Horforda w zielonych barwach, by wygrać 110-105 z drużyną z Florydy. Swój ostatni mecz na parkiecie TD Garden rozegrał najprawdopodobniej Dwyane Wade, który przed meczem otrzymał prezent w postaci tabliczki z kawałkiem parkietu Celtów z sezonu… 2007/08. Potem w trakcie spotkania 37-latek kilka razy wrócił do przeszłości i rozegrał całkiem niezłe zawody, lecz koniec końców Bostończycy nie pozwolili rywalowi odrobić nawet 20 punktów straty i dowieźli zwycięstwo do końca. W środę rewanż, ale wtedy gospodarzem będą Heat, którzy cały czas walczą o miejsce w fazie play-off.
Celtics mieli naprawdę piorunujący start w tym meczu: 17-2, a potem nawet 30-8 przy kolejnych trafieniach za trzy i takim ruchu piłki, że w pył została rozmieciona strefa Heat. W pewnym momencie gospodarze prowadzili ponad 20 punktami, lecz myli się ten, kto myśli, że w drugiej połowie było spokojnie. Nie było. Strefa w końcu zaczęła działać, a Goran Dragić (30 oczek) złapał wiatr w żagle i poprowadził prawie udany comeback, bo Heat zbliżyli się do Celtów nawet na trzy punkty. Kosztowne błędy Kelly’ego Olynyka pogrzebały jednak ich nadzieje.
- Kyrie Irving: 25 punktów, 7/19 FG, 5/11 3PT, 6/6 FT, 8 zbiórek, 3 asysty, 33 minuty
Świetny w pierwszej połowie, szczególnie w pierwszej kwarcie, natomiast w drugiej trochę zniknął. W końcówce zdobył jednak bardzo cenne punkty po akcji and-one, a potem zamroził mecz na linii rzutów wolnych.
- Al Horford: 19 punktów, 7/13 FG, 5/5 FT, 11 zbiórek, 10 asyst, 34 minuty
Znakomite spotkanie w wykonaniu Horforda, który zaliczył drugie w karierze triple-double (pierwsze w barwach Celtics). Ten mecz dobrze pokazuje to, jak ważny dla Celtów jest Big Al. Na dodatek, zdaje się, że 33-latek złapał ostatnio świetną formę: to już piąty jego mecz z rzędu, w którym zdobywa co najmniej 19 oczek, a przecież faza play-off startuje za nieco ponad tydzień.
- Jayson Tatum: 19 punktów, 7/15 FG, 4/7 3PT, 6 zbiórek, 5 asyst, 34 minuty
Dobry mecz, 4/7 zza łuku, a do tego kilka dobrych podań (w tym te dwa jeszcze w pierwszej kwarcie: najpierw jako alley do oopa Horforda, a potem za plecami do Haywarda po tej świetnej walce Irvinga o piłkę). Oby tak dalej, bo brakowało tego obrazka, gdy próby Tatuma za trzy wpadają prosto do kosza.
Marcus Smart dołożył 16 oczek przy czterech trójkach, a Gordon Hayward miał 11 oczek z ławki. Nie zagrał Jaylen Brown (plecy), a Aron Baynes do 11 zbiórek dołożył soczyste 0/7 z gry. Marcus Morris i Terry Rozier zdobyli wspólnie 13 oczek, trafiając ledwie cztery z 16 prób. Trudno powiedzieć, dlaczego T-Rozzay mimo to gra 20 minut w takim spotkaniu. Bostończycy trafili 17 z 40 trójek (42 procent), ale tylko 19 z 51 prób za dwa punkty (37 procent). O jedną zbiórkę (49-48) wygrali walkę na tablicach, oddali też więcej rzutów wolnych niż Heat.