Stało się! Marcin Gortat długo nie chciał dać się namówić, ale ostatecznie zdecydował się podpisać kontrakt z Boston Celtics. Polak zastąpi tym samym Grega Monroe i wróci do NBA po kilku tygodniach przerwy. W trakcie urlopu Marcin nie próżnował i jak sam przyznał, taka przerwa od meczów dobrze mu zrobiła, bo w tej chwili czuje się bardzo dobrze. Po raz pierwszy w historii Celtics będziemy mieli polskiego gracza. 35-latek trwające rozgrywki rozpoczął w Los Angeles, lecz w barwach Clippers rozegrał tylko 47 meczów (43 w pierwszej piątce), notując średnio 5.0 punktów i 5.6 zbiórek w każdym spotkaniu. Były to najgorsze jego osiągi od czasów gry dla Orlando Magic przed prawie dekadą, ale Gortat jest gotów na to nowe wyzwanie.
O wszystkim doniósł jak zwykle niezawodny Adrian Wojnarowski z ESPN, według którego Gortat – zwolniony z Clippers na początku lutego – ma podpisać umowę do końca sezonu:
Gortat jeszcze kilkanaście dni temu w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego mówił, że Celtics dzwonili do niego z ofertą umowy, ale wtedy po prostu grzecznie podziękował. W ostatnich dniach Polak wrócił jednak do Stanów Zjednoczonych i coś musiało się zmienić (Lisa Ann?). Warto przypomnieć, że Gortat od czasu potyczek Celtics i Magic w fazie play-off w latach 2009-10 był dość wrogo nastawiony do bostońskiego klubu, lecz po tylu latach tej zadry już nie widać. Celtowie z miejsca stali się więc faworytami do zdobycia mistrzostwa NBA!
Update: Tak, to Prima Aprilis. Miał być LeBron, ale nikt by nie uwierzył…