W końcu mamy zwycięstwo Boston Celtics. Po czterech porażkach z rzędu Celtowie pokonali w Cleveland tamtejszych Cavaliers, wygrywając już ósmy kolejny mecz bez Kyrie’ego Irvinga, który odpoczywał. Tym samym podopieczni Brada Stevensa zapewnili sobie awans do fazy play-off i nadal walczą o czwarte miejsce w konferencji, które dałoby im przewagę parkietu w potencjalnej serii z drużyną Indiana Pacers. Bardzo ważny będzie więc kolejny mecz bostońskiej drużyny, w piątek u siebie właśnie z Pacers. Bardzo prawdopodobne, że Celtowie przystąpią do tego meczu w pełni sił, bo we wtorek w Cleveland do gry powrócili Jayson Tatum oraz Al Horford i obaj odegrali bardzo ważne role w zwycięstwie 116-106 nad Cavs.
Celtics wygrywali w Ohio w zasadzie przez cały mecz, z małymi wyjątkami. W pierwszej połowie nie potrafili zbudować sobie jednak większej przewagi i zrobili to dopiero w trzeciej kwarcie, lecz gospodarze tak czy siak zdołali odrobić kilkanaście punktów straty (kto by się spodziewał) i Bostończycy potrzebowali dobrych minut Horforda oraz Smarta w końcówce, by wyjechać z Cleveland z wygraną. Brad Stevens zmienił pierwszą piątkę, idąc w wysokie ustawienie z Baynesem zamiast Morrisa. Tak czy siak, Kevin Love (3/13 FG, 0/5 3PT i pięć strat) był fatalny.
- Jayson Tatum: 21 punktów, 9/17 FG, 3/5 3PT, 5 zbiórek, 4 asysty
W końcu się przełamał, trafił trzy z pięciu prób za trzy i to był dobry mecz w jego wykonaniu, choć trzeba podkreślić to, że w drugiej połowie nie punktował wcale. Ale koniec końców oddał 17 rzutów, czyli najwięcej w zespole, a to pod nieobecność Irvinga powinna być właśnie norma. Szkoda tylko, że drugi wynik w zespole miał Marcus Morris, który spudłował 11 z 15 rzutów. No i dlaczego Jaylen Brown zagrał tylko 18 minut?
- Marcus Smart: 21 punktów, 8/14 FG, 2/5 3PT, 3/3 FT, 6 zbiórek, 4 asysty, 3 przechwyty
Świetne spotkanie w wykonaniu Smarta, który był niezwykle aktywny (choć w sumie to przecież zwykle taki jest), a do tego dołożył też sporo dobrego w ataku, trafiając 8/14 prób, w tym 2/5 za trzy.
- Al Horford: 19 punktów, 7/10 FG, 5/6 FT, 8 zbiórek, 5 asyst
Profesor. Wrócił do gry po kilku meczach absencji i w czwartej kwarcie zrobił swoje, raz po raz zaliczając ważne akcje dla Celtów. Ostatecznie zrobił 19/8/5 w ledwie 27 minut gry.
W double-figures zameldowali się jeszcze Gordon Hayward (15/5/4), Morris (14 punktów z 15 rzutów) oraz Terry Rozier (11 oczek). Cieszy szczególnie solidny występ Haywarda, który popełnił kilka prostych błędów, ale pomimo tego zagrał dobre spotkanie i miał nawet całkiem eksplozywny wsad w drugiej kwarcie z tego samego miejsca, w którym doszło do sami-wiecie-czego. Wygranie meczu w Cleveland było dla Celtów obowiązkiem i jeśli chcą rozpocząć fazę play-off u siebie to wygrać muszą także w piątek, gdy do Bostonu przyjadą Pacers.