C’s podcięli skrzydła Jastrzębiom

Niestety nie obyło się bez kolejnej roztrwonionej przewagi, bo Celtics prowadzili w sobotę nawet 25 punktami, ale koniec końców to Boston może dopisać sobie kolejne zwycięstwo w tym sezonie: 129-120 z drużyną Atlanta Hawks. Kyrie Irving znów dobił do granicy 30 punktów i tym razem zabrakło mu jednej asysty więcej, by zaliczyć drugie z rzędu triple-double. Szkoda tylko, że musiał jeszcze w tym meczu wracać do gry. Wszak gdy pod koniec trzeciej kwarty schodził z parkietu to na tablicy wyników było 103-83 i zdawało się, że Celtowie łatwo poradzą sobie ze znacznie niżej notowanym rywalem. Rzeczywistość okazała się inna i Hawks postraszyli jeszcze nieco Bostończyków, doprowadzając do całkiem zaciętej końcówki.

To był radosny mecz w sobotnie popołudnie czasu lokalnego, w którym Celtics wygrywali 43-36 po pierwszej kwarcie (62 procent skuteczności) i 74-62 po drugiej (58 procent), trafiając przez pierwsze 24 minuty gry połowę z 14 prób zza łuku i wyrównując swój najlepszy w tym sezonie wynik, jeśli chodzi o punkty zdobyte w pierwszej połowie. Dobry start trzeciej kwarty – w tym przede wszystkim znakomita gra Irvinga – pozwolił drużynie Brada Stevensa wyjść nawet na 25-punktowe prowadzenie, zanim kilku kolejnych trójek nie trafił Vince Carter.

Były to kolejne sygnały dla młodego zespołu Hawks (z wyjątkiem Vince’a, który jednak wyglądał w tym meczu bardzo dobrze), że ten mecz wcale nie musi być już przegrany i w ciągu kolejnych kilku minut z wyniku 103-78 zrobiło się nawet 112-112. Na całe szczęście, Bostończycy mieli jeszcze w zanadrzu dobrą odpowiedź i zespołową grą uciekli raz jeszcze Hawks, tym razem skutecznie, choć po drodze nie obyło się bez błędów, złych decyzji rzutowych czy prostych strat. Wniosek jest prosty: nie można dawać takich prezentów takim drużynom jak Hawks.

  • Kyrie Irving: 30 punktów, 12/24 FG, 4/10 3PT, 2/3 FT, 11 zbiórek, 9 asyst, 2 bloki, 36 minut

Tym razem lepsza skuteczność, ale zabrakło jednej tylko asysty, by Irving mógł cieszyć się drugim z rzędu (i trzecim w karierze) triple-double. Kyrie wygrał przy okazji pojedynek z Trae Youngiem, który rozpoczął się jeszcze w pierwszej kwarcie: rozgrywający Hawks miał 26 punktów i trafił kilka bardzo dalekich trójek, ale miał też więcej strat (6) niż asyst (4) i Jastrzębie wróciły do tego spotkania, gdy Young siedział na ławce. No i jeszcze jeden plusik dla Irvinga: wielki blok na Collinsie pod koniec spotkania, który przypieczętował zwycięstwo Celtów.

  • Jaylen Brown: 23 punkty, 8/14 FG, 3/5 3PT, 4/6 FT, 3 zbiórki, 2 asysty, 26 minut

Sporo się mówiło o tym, żeby Brown wrócił do pierwszej piątki, ale on nadal świetnie gra jako lider drugiego unitu i na ten moment wydaje się, że tak jest po prostu najlepiej. Jaylen to w tej chwili po prostu pewny siebie, naładowany dobrą energią gracz z ogromnym wciąż potencjałem!

  • Marcus Smart: 16 punktów, 5/9 FG, 2/6 3PT, 4/4 FT, 9 asyst, 5 przechwytów

Świetne spotkanie w wykonaniu Smarta, który był wszędzie i robił wszystko – to mówi się o jego występach bardzo często, ale tak po prostu bywa. Dwa razy trafił zza łuku, świetnie znajdował kolegów, miał też pięć przechwytów i kilka kolejnych znakomitych zagrań w defensywie. Ot, cały Marcus Smart.

Solidnie spisali się także Marcus Morris (drugie double-double z rzędu) oraz Jayson Tatum (18/8/4). Niestety tylko chwilę na parkiecie spędził Gordon Hayward, który przyjął mocny cios od Johna Collinsa i zszedł do szatni, a na boisku już się potem nie pojawił, gdyż nabawił się urazu szyi. Miejmy jednak nadzieję, że to nic poważnego. Problemy zdrowotne miał też Al Horford, co przełożyło się na nieco słabszy jego występ (3/8 z gry i tylko dziewięć punktów). Celtowie wygrali dwa ostatnie mecze z rzędu, a w poniedziałek I.T. i „jego” Nuggets w Bostonie.