Horford: Chcę grać do 40-tki

Początek sezonu nie był w wykonaniu Ala Horforda zbyt udany, ale w ostatnich dwóch miesiącach trudno znaleźć bardziej równego i solidnego zawodnika Boston Celtics niż właśnie 32-letni podkoszowy. Jak sam mówi, gra chyba teraz swoją najlepszą koszykówkę odkąd pojawił się w Bostonie latem 2016 roku i zapowiada, że nie zamierza się zatrzymywać w najbliższym czasie, bo jeśli zdrowie pozwoli to pogra i do 40-tki. Zdrowie to zresztą kluczowe słowo dla Horforda w tym sezonie, bo wcześniej doskwierała mu kontuzja kolana, lecz odpowiednie podejście Celtów – w tym przede wszystkim sporo wolnego w grudniu – pozwoliło graczowi odzyskać pełnię sił i dziś Big Al jest w pełni zdrów, co zresztą widać w jego grze.

On sam uważa, że w tym momencie gra chyba najlepiej odkąd został Celtem. Biorąc pod uwagę to, co wnosi do zespołu i jak jest wykorzystywany przez trenera Brada Stevensa, to najlepszy Al Horford jakiego widzieliśmy – tak przynajmniej twierdzi sam zainteresowany. W zasadzie co roku zdarzały mu się gorsze okresy, po których podnosiły się głosy, że jest graczem przepłaconym, lecz nie zapominajmy o tym, że Horford ma za sobą także dwie świetne fazy play-off, w których wyglądał znakomicie i w których udowadniał wszystkim, ile jest wart.

Teraz podkoszowy jest także w bardzo dobrej formie i przede wszystkim jest zdrowy. Marcus Smart kilka razy słyszał jak Horford mówił, że jeszcze nigdy nie czuł się tak dobrze jak w ostatnich miesiącach. To także efekt jak zwykle świetnego przygotowania 32-latka. Jak dodaje Smart:

„Mieć kogoś takiego w składzie to niezwykle ważna rzecz. Daje nam przykład jak przygotowywać się do meczów, jak przygotowywać się na starcia z poszczególnymi rywalami, jak zadbać o siebie, o swój dzień, jak pracować i trenować.”

Co więcej, Horford mimo swojego statusu weterana wciąż otwarty jest na zmiany. To rzecz ważna – wystarczy spytać o to Marcina Gortata, który przecież nie chciał m.in. poszerzyć swojego zasięgu. Tymczasem Big Al najpierw stał się właśnie takim rozciągającym grę podkoszowym, choć przez pierwsze swoje siedem lat w lidze za trzy rzucał tylko 29 razy, a jeszcze w sezonie 2014/15 trafił tylko 11 z 36 prób. W tym sezonie Kyrie Irving radził mu, by był bardziej agresywny i częściej szukał swojego rzutu, tak więc Horford w ostatnim czasie tak właśnie gra.

Dość powiedzieć, że od czasu powrotu do gry po przerwę na All-Star Weekend notuje średnio prawie 15 punktów na mecz, a w całym sezonie jego średnia 16.4 punktów w rzeliczeniu na 36 minut to najlepzy wynik w barwach Celtics. Nie jest to łatwe dla Horforda – grać bardziej pod siebie, być bardziej agresywnym i grać do kosza – bo przecież on zawsze szuka najlepszego rozwiązania dla drużyny, więc to nadal jest rzecz, do której musi się przystosować, natomiast z każdym meczem jest coraz lepiej i to wszystko skutkuje bardzo dobrą grą.

Warto dodać, że 32-letni dziś Horford (swoje 33. urodziny będzie obchodził w czerwcu tego roku) nie zamierza się zatrzymywać i jeszcze przez długi czas chce grać w NBA. Jeśli zdrowie pozwoli to nawet i do 40-tki. Co by nie mówić, zawodnicy w charakterystyce Horforda z reguły starzeją się w tej lidze całkiem nieźle, tym bardziej że Big Al to dziś jeden z najlepiej rzucających zza łuku wysokich, który na dodatek ma wysokie koszykarskie IQ. Problemy z kolanem mocno mu przeszkadzały, ale teraz jakby nie ma po nich śladu. I oby tak aż do fazy play-off!