Czwarta porażka z rzędu

Nie udało się Celtom podnieść po wysokiej przegranej w Toronto – powrót do Bostonu nie przyniósł więc oczekiwanego zwycięstwa, a zamiast tego kolejną porażkę. Tym razem Celtics ulegli wynikiem 92-97 drużynie Portland Trail Blazers, choć z pewnością zagrali lepiej niż w Kanadzie – z drugiej strony, to wciąż jest za mało, by wygrywać i to wciąż jest zdecydowanie nie taka koszykówka, na jaką stać bostoński zespół. No chyba, że jednak nie stać i ten zespół po prostu jest jaki jest. Przed nami ostatnie 20 spotkań i Celtów czeka już tylko i wyłącznie walka o trzecie miejsce na Wschodzie, choć jak tak dalej pójdzie to z marzeniami o przewadze parkietu w pierwszej rundzie fazy play-off też trzeba będzie się pożegnać.

16 strat, przegrana na tablicach i tylko pięć trafień zza łuku. A już myśleliśmy, że starcie z Toronto Raptors i ledwie sześć trójek to było najgorsze, co w tym sezonie zobaczyliśmy. Fakt faktem, że Celtowie znacznie lepiej zaprezentowali się po bronionej stronie parkietu, ale też nie do końca, bo zabrakło lepszego zastawienia, a Blazers kilka razy mieli serię łatwo zdobywanych punktów – w tym także pod koniec, kiedy Celtowie gonili wynik i wydawało się, że mają jeszcze szansę. Nie mieli, tym bardziej po złym rzucie Smarta, gdy można było poszukać lepszej opcji.

Irving zrobił 31/5/3 i trafił 14 z 24 rzutów, ale po raz kolejny ani razu nie pojawił się na linii rzutów wolnych. Czterech innych Celtów zdobyło co najmniej 10 oczek, ale cała czwórka (Tatum, Horford, Smart i Brown) trafiła łącznie dwa z 15 rzutów zza łuku. Robi się nawet 2/21, gdy dodamy do tego towarzystwa Marcusa Morrisa. Gordon Hayward zniknął nam niestety w ostatnich spotkaniach. Bostończycy mają już 25 porażek na koncie, czyli o dwie mniej niż w ubiegłym roku. To oznacza, że aby poprawić tamten bilans musieliby wygrać 19 z kolejnych 20 spotkań.

Na to nie ma co liczyć, bo na razie chcemy po prostu dobrej koszykówki, której już dawno w wykonaniu tego zespołu nie widzieliśmy (choć byliśmy o jeden szczęśliwy rzut od wielkiego zwycięstwa w Milwaukee). Jak zresztą mówił po meczu Brad Stevens, po tych kolejnych porażkach Celtowie są „zdesperowani”, aby w końcu dopisać sobie zwycięstwo. Warto tylko dodać, że Celtowie od powrotu po przerwie na All-Star Weekend jeszcze nie wygrali. Szansa na przełamanie tej złej serii w piątek, kiedy w Bostonie zagrają Washington Wizards.