Celtics zmiażdżeni w Kanadzie

Dawno bostoński zespół nie rozegrał dwóch tak słabych meczów z rzędu. Jeśli bowiem ktoś myślał, że słaby był ich występ w Chicago to Celtics udowodnili, że da się zagrać jeszcze gorzej, przegrywając 95-118 w Toronto. To bez wątpienia najgorszy mecz Celtów w tym sezonie, choć jeszcze w pierwszej kwarcie nic tego nie zapowiadało, bo pierwsze 12 minut to było dobre, wyrównane starcie i 32-30 dla Bostonu. Ale potem Raptors zdobyli aż 18 punktów bez odpowiedzi i Celtics po raz kolejny w tym sezonie wyglądali słabo/bezradnie/bezsilnie i można tutaj mnożyć synonimy. Po spotkaniu Marcus Smart stwierdził, że drużyna nie jest ze sobą, ale to chyba wszyscy już wiemy, nawet jeśli Kyrie Irving ze zdaniem Smarta się nie zgadza.

Fakty są jednak takie: Celtowie przegrali trzy mecze z rzędu i pięć z ostatnich siedmiu spotkań. Co więcej, przegrali pięć ostatnich meczów z Irvingiem w składzie i jednocześnie wygrali pięć ostatnich meczów, w których grali bez Irvinga. Po spotkaniu dziennikarze zastali w szatni rozmawiających ze sobą Irvinga i GM-a Danny’ego Ainge’a. O czym? Tego nie wiemy, ale nie ma wątpliwości, że Celtics są chyba w największym dotychczas dołku w tym sezonie, choć przecież tych dołków było już tak dużo. I niestety nadal nic się nie zmienia.

Jednocześnie warto przypomnieć, że od lat Bostończycy w Toronto nie wygrali. We wtorek drużyna Raptors zdominowała ich zespołową, bardzo aktywną koszykówką. Precyzyjne podania, dobre decyzje i do tego także świetne przejście z obrony do ataku. Pascal Siakam przez większość czasu był najlepszym graczem na parkiecie. Gdzie się podziała bostońska defensywa? Przecież jeszcze kilka dni temu w Milwaukee widzieliśmy naprawdę sporo dobrej obrony, a więc się da. Wszystko się da i Marcus Smart wierzy, że Celtics swoje problemy rozwiążą.

Dziś trzeba pogodzić się z tym, że Celtowie szczytu konferencji już nie przeskoczą – tym bardziej, gdy przegrywają takie spotkania jak starcie w Chicago. Dziś trzeba pogodzić się z tym, że ten sezon regularny nie wyszedł tak, jak wszyscy się tego spodziewaliśmy. Zamiast ponad 60 zwycięstw będzie walka o to, by choć w pierwszej rundzie mieć przewagę parkietu. Trzecie miejsce w konferencji wciąż jest w zasięgu, ale na tę chwilę Celtowie po prostu „umacniają” się na pozycji numer pięć, tam gdzie zresztą spędzili większość sezonu.

W środę powrót do TD Garden na starcie z Blazers. Będzie to pierwszy z trzech kolejnych meczów w Ogródku.