Bez zaangażowania, bez zwycięstwa

Brak zaangażowania, słabiutka skuteczność i po prostu słaba gra – Boston Celtics przegrywają drugi mecz z rzędu, tym razem w United Center, gdzie nie dali Chicago Bulls i pozwolili nie jednemu, lecz dwóm zawodnikom na ustanowienie nowego rekordu kariery. Zach LaVine zdobył 42, a Lauri Markkanen zdobył 35 punktów, dzięki czemu Bulls wygrali 126-116 – jest to dopiero ich siódma wygrana u siebie w tym sezonie. Co prawda po meczu Kyrie Irving twierdził, że się tą porażką za bardzo nie przejmuje i cały czas mówi, że stawia na Celtics w siedmiu meczach serii play-off, ale już Marcus Smart po raz kolejny w tym sezonie złościł się, że ten brak serca jest dla zespołu ogromnym powodem do wstydu i trudno się z tym nie zgodzić.

Ten sezon w pigułce, czyli walka i dobre spotkanie z silnym rywalem w Milwaukee, a potem totalna klapa i wstydliwa porażka ze słabym rywalem w Chicago. Niestety, jeśli ktoś myślał, że przerwa na All-Star Weekend pomoże Celtom to na razie się na to nie zanosi. Bostończycy w zasadzie tylko w pierwszej kwarcie przeciwko Bulls wyglądali jak zespół, a przez kolejne trzy kwarty jak zbieranina zawodników, którym się po prostu nie chce ze sobą grać. Kyrie Irving nie potrafił wziąć drużyny na barki, a wszelkie próby powrotu przerywali LaVine i Markkanen.

Co tu dużo mówić? Kyrie Irving (14/24) i Al Horford (9/15) rzucali tym razem dużo lepiej niż w Milwaukee, ale to w zasadzie jedyny pozytyw tego spotkania. Terry Rozier wciąż jest fatalny, a mimo to cały czas dostaje minuty od Stevensa. Gordon Hayward wrócił po jednym meczu absencji, ale szybko chciałby ten mecz wymazać z pamięci. Bulls trafili tymczasem aż 53 procent rzutów (w tym 12/30 zza łuku), rozbili też Celtów na deskach wynikiem 49-32. Wiele było w tym sezonie słabych meczów bostońskiej drużyny, jednak ten będzie w samej czołówce.

Kyrie miał 37 punktów oraz 10 asyst – to już jego piąty taki mecz w tym sezonie. Ostatni raz tyle spotkań w jednym sezonie Celtics miał Larry Bird w rozgrywkach 1989/90.

We wtorek Bostończycy zagrają w Toronto. Jaki zespół zobaczymy się w Kanadzie?