Bucks minimalnie lepsi od Celtów

To nie był dzień Kyrie Irvinga, który spudłował 10 z 11 rzutów w pierwszej połowie i choć w drugiej spisał się o wiele lepiej to jednak jego próba na zwycięstwo równo z końcową syreną również nie znalazła drogi do kosza. Boston Celtics przegrali tym samym 97-98 w Milwaukee, choć był to dobry i wyrównany mecz, w którym o wyniku zadecydowały szczegóły. Przegrana nie cieszy, ale Bostończycy byli naprawdę blisko. A biorąc pod uwagę okoliczności – mecz na wyjeździe, gdzie Bucks przegrali jak do tej pory tylko pięć razy oraz absencja Gordona Haywarda i niestety wciąż także Arona Baynesa – to koniec końców można być całkiem zadowolonym z postawy niektórych zawodników. Tylko dlaczego Jaylen Brown zagrał tak mało minut?

Można się wściekać na sędziów za brak gwizdka w końcówce, ale lepiej skupić się na fakcie, że Celtics po raz kolejny w tym sezonie walczyli z jednym z najgroźniejszych rywali jak równy z równym i mieli nawet szansę na zwycięstwo. Wcześniej wiele razy się udawało, tym razem to nie po ich stronie było szczęście. Giannis dominował tak jak ma to w zwyczaju, ale jego koledzy już niekoniecznie. Bledsoe zamarł na widok Roziera (choć ten spisał się słabiutko), Middleton nie był tak skuteczny (choć trafił też wielką trójkę), a Hill nie zdobył nawet punktu.

Jednocześnie należy też zganić ławkę Celtics, ale też m.in. Marcusa Morrisa, który nie wiedzieć czemu kończył mecz kosztem świetnie grającego wcześniej Browna. Dlaczego Brown zagrał tylko 24 minuty w spotkaniu, w którym wcale nie wystąpił Gordon Hayward? Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Kyrie Irving miał ogromne problemy z trafianiem, choć w drugiej połowie się obudził i zdobył 20 ze swoich 22 oczek, a dobrego wsparcia udzielili mu Al Horford oraz Jayson Tatum, lecz ostatecznie to Bucks byli od Celtów minimalnie lepsi.

  • Al Horford: 21 punktów, 8/21 FG, 2/6 3PT, 3/4 FT, 17 zbiórek, 5 asyst, 3 bloki

Przerwa dobrze zrobiła Horfordowi, choć dla niego to już kolejny znakomity występ. Trzy ostatnie mecze to tacy przeciwnicy jak Embiid, Drummond i Giannis, a tymczasem Big Al w tych trzech meczach zrobił średnio 20/13/6! Fakt faktem, że w Milwaukee zabrakło nieco lepszej skuteczności, ale ten zarzut można skierować w kierunku prawie wszystkich zawodników (w tym także graczy Bucks).

  • Jayson Tatum: 17 punktów, 7/13 FG, 1/2 3PT, 10 zbiórek, 2 przechwyty

Solidne spotkanie w wykonaniu Tatuma, który popisał się m.in. fantastyczną dobitką rzutu Irvinga w pierwszej połowie. Jedna rzecz: nigdy nie bądź pewny swego, jeśli na parkiecie jest ten długonogi Grek.

  • Jaylen Brown: 15 punktów, 6/9 FG, 3/4 3PT, 5 zbiórek, 3 asysty

Pewność siebie, agresja i bardzo dobra gra, więc raz jeszcze można się zastanowić, dlaczego coach Stevens nie wykorzystał Browna w tym meczu nieco bardziej, szczególnie pod koniec. Jaylen już dawno wyszedł z dołka i od tygodni gra na naprawdę dobrym poziomie.

Hayward i Baynes byliby w tym spotkaniu bardzo dla Celtics pomocni. Na plus z pewnością dobra defensywa bostońskiego zespołu, na minus słabiutki Terry Rozier i nieskuteczni Marcusowie (wspólnie trafili ledwie sześć z 20 rzutów, w tym cztery z 15 prób zza łuku). Tak czy siak, w Bostonie mogą być całkiem optymistycznie nastawieni do ewentualnej rywalizacji z Bucks, natomiast jeśli ktoś miał jeszcze jakieś nadzieje, że Celtom może się uda dogonić ekipę Budenholzera w sezonie regularnym to po wczorajszym meczu nie ma już chyba żadnych wątpliwości.