Generalny menedżer Danny Ainge w dość oryginalny sposób odpowiedział na ostatnie spekulacje dot. przyszłości Kyrie Irvinga w Bostonie. Te pojawiły się po wypowiedziach Irvinga przed meczem w Nowym Jorku, kiedy wyraźnie sfrustrowany wszystkimi plotkami zawodnik nie potwierdził swojej deklaracji sprzed sezonu, gdy na otwartym spotkaniu z fanami w TD Garden zapowiedział, że chce podpisać nową umowę. Ale w Bostonie nie zamierzają z tego powodu panikować i z obozu Celtics od samego początku płyną sygnały, że oni nadal są mocno przekonani, iż Kyrie Irving ten nowy kontrakt podpisze. Jak to zresztą ujął Ainge, tamta deklaracja to były zaręczyny, a 1 lipca będzie ślub, czyli podpis rozgrywającego na umowie.
Te słowa GM-a Celtics wypowiedziane w wywiadzie radiowym dla bostońskiej stacji 98.5 The Sports Hub potwierdzają tylko, że Celtowie są raczej pewni, iż Irving rzeczywiście zostanie w Bostonie na dłużej. Ainge odniósł się do tej przedsezonowej deklaracji Irvinga i stwierdził, że wiele osób widziało w tym swego rodzaju zawarcie małżeństwa, podczas gdy jego zdaniem były to bardziej zaręczyny. Wszak aż do 1 lipca nie jest możliwe podpisanie nowej umowy, a co za tym idzie „para młoda” nie jest jeszcze oficjalnie małżeństwem:
„Myślę, że zaręczyny to cały czas aktualna sprawa, przynajmniej sądząc po moich rozmowach z Kyrie – wydaję mi się, że cały czas jesteśmy zaręczeni. Ale teraz nie możemy sobie nic ślubować, nie możemy podpisać nowej umowy aż do 1 lipca. Musimy jeszcze poczekać.”
Przypomnijmy, że pierwsze plotki o tym, że przyszłość Irvinga w Bostonie wcale nie jest taka pewna pojawiły się tego samego dnia, gdy Anthony Davis zążadał transferu (najlepiej do Los Angeles Lakers). Irvingowi wyraźnie się to nie spodobało, co podkreślił potem w rozmowie z dziennikarzami, mówiąc wszystkim wprost, aby o jego przyszłość zapytali go 1 lipca.Celtowie będą mogli wtedy zaproponować mu 5-letni kontrakt maksymalny o wartości $188 milionów dolarów, podczas gdy inne zespołu 4-letnią umowę o wartości $139 milionów dolarów.