Lakers równo z syreną

Los Angeles Lakers trafili rekordowe w historii klubu 22 trójki, w tym aż dziewięć w trzeciej kwarcie, ale potrzebowali szczęścia w ostatniej akcji, by wygrać 129-128 w Bostonie po celnym rzucie równo z syreną, który oddał nie kto inny jak… Rajon Rondo. Tak, to pierwszy w karierze rozgrywającego zwycięski rzut, trafiony w starciu z zespołem, w którym RR zaczynał karierę – trudno o lepszą historię dla Rondo. Bostończycy przegrali trochę na własne życzenie – w pierwszej połowie prowadzili nawet 18 punktami, potem przeżyli aż 42 punkty Lakers w trzeciej kwarcie, by na 1:24 przed końcem meczu prowadzić jeszcze 124-118. Ale goście trafili potem trzy razy za trzy, a dzieło zniszczenia równo z syreną dopełnił Rondo właśnie. A wszystko to na oczach KG.

Trudno wygrać mecz, kiedy rywal zdobywa 42 punkty w jednej kwarcie – C’s kilka razy się już o tym przekonali w trwającym sezonie, a w środę pozwoli Lakers odrobić straty i rozstrzelać się na tyle, że drużyna z Los Angeles pobiła rekord organizacji pod względem trafień za trzy. Osiem w pierwszej połowie, aż dziewięć w trzeciej kwarcie i jeszcze trzy przez ostatnie półtorej minuty meczu. Co z tego, że Celtowie trafili wszystkie 20 rzutów wolnych, podczas gdy ich rywal ledwie 7 z 18? Jak to powiedział Brad Stevens, bogowie koszykówki wynagrodzili odpowiedni zespół.

  • Kyrie Irving: 24 punkty, 6/21 FG, 2/6 3PT, 10/10 FT, 7 zbiórek, 8 asyst

To nie był dobry mecz Kyrie’ego Irvinga, który od początku miał problemy z trafianiem i koniec końców spudłował aż 15 z 21 prób. Pomogło dziesięć trafionych rzutów wolnych i było o włos, a Irving tak czy siak byłby bohaterem tego spotkania, bo to on wyprowadził Celtów na jeden punkt do przodu w ostatnich sekundach, zanim Rajon Rondo nie trafił swojego pierwszego game-winnera w karierze.

  • Jayson Tatum: 22 punkty, 9/14 FG, 1/1 3PT, 10 zbiórek, 5 asyst

Wyglądał znakomicie, bo to nie tylko 22 punkty na dobrej skuteczności, ale też kolejny już raz solidna postawa na tablicach i też kilka świetnych podań. Linijka w stylu 22/10/5 robi spore wrażenie i Tatum tym meczem udowodnił, że rzeczywiście ma największy potencjał spośród wszystkich młodych graczy w składach Lakers i Celtics.

  • Daniel Theis: 20 punktów, 9/11 FG, 2/2 3PT, 6 zbiórek, 2 bloki

Zaskakujące wsparcie z bostońskiej ławki rezerwowych, która ogólnie zagrała bardzo dobry mecz (Terry Rozier miał 19 oczek, a Jaylen Brown dołożył 18). To jednak Theis był najlepszym strzelcem wśród zmienników, zdobywając 20 punktów na wiele różnych sposobów: dobitki, dwie trójki, świetna walka na tablicach, a nawet jeden potężny wsad. Często o tym zapominamy, ale Theis przed kontuzją w ubiegłym sezonie miał kilka naprawdę dobrych tygodni gry i ten jego uraz to też była wielka strata dla Celtów, bo Daniel potrafi być niesamowicie przydatny.

Czegoś w tym meczu Celtom zabrakło – lepszej skuteczności Irvinga czy Marcusa Smarta (2/9 zza łuku), ale też trzeba wymagać więcej od Marcusa Morrisa (1/5 za trzy i tylko trzy punkty) oraz od Gordona Haywarda. Ten drugi miał co prawda sześć zbiórek, pięć asyst i jeden fajny wsad, lecz w tego typu spotkaniach to właśnie jego wsparcie może być x-faktorem, nawet jeśli Lakers trafiają rekordowe 22 trójki (po pięć trafili James, Kuzma i Caldwell-Pope). Szkoda tego meczu, ale jeśli już ktoś miał trafić tego buzzer-beatera to chyba dobrze, że zrobił to Rondo.

Potknięcie Celtów od razu wykorzystali Indiana Pacers, którzy mimo kontuzji Oladipo nie składają broni i wygrali cztery ostatnie mecze z rzędu, znów przeskakując w tabeli Wschodu ponad Celtics. Bostończycy mają jeszcze trzy spotkania do All-Star Game, w tym jeden wyjazd do Filadelfii, a zaraz po Meczu Gwiazd przetestują nowe nabytki Milwaukee oraz Toronto (te dwa starcia również na wyjeździe). Zapowiadają się więc bardzo ciekawe tygodnie, które dadzą nam wiele odpowiedzi i pokażą, czego się można spodziewać w tegorocznej fazie play-off.