O jednym telefonie Irvinga do LBJ

Jak dziwny jest to sezon w wykonaniu Boston Celtics? Na tyle dziwny i wyboisty, że stało się coś, co jeszcze rok temu było w zasadzie nie do pomyślenia. Trudno inaczej nazwać telefon, jaki Kyrie Irving wykonał w sobotę do… LeBrona Jamesa. Rozgrywający przyznał to w rozmowie z dziennikarzami w środę po meczu z Toronto Raptors, w którym zdobył 27 punktów oraz 18 asyst, prowadząc Celtów do wielkiego zwycięstwa. Irving w ciągu ostatnich dni przepraszał więc dwa razy: najpierw swoich młodszych kolegów, których publicznie wytykał palcami, a następnie także LeBrona, bo teraz – jako próbujący odnaleźć się w nowej roli lider – zdał sobie sprawę, że jego zachowanie wobec Jamesa w Cleveland nie było dobre.

Irving wprost przyznał się więc do tego, że w ostatnich dniach – ale też przed laty – popełnił błąd. Teraz w roli lidera, który publicznie powiedział kilka ostrych i niepotrzebnych słów w kierunku kolegów, a przed laty w roli takiego właśnie młodego zawodnika, który nie rozumiał, że LeBron stara się wydobyć z niego jak najwięcej i pokierować go we właściwym, mistrzowskim kierunku. Irving po latach zdał sobie jednak sprawę z tego, że dziś sam stara się robić podobne rzeczy w stosunku do młodszych kolegów, choć ostatnio nie za bardzo mu to wyszło.

25-latek sam przyznał bowiem, że nadal nie do końca wie, w jaki sposób najlepiej jest prowadzić zespół. Dodał, że komentarze pod adresem kolegów były nie na miejscu i przede wszystkim nie powinien był tego robić publicznie. Irving tłumaczył się wcześniej, że to dlatego, że chce po prostu wygrywać – w środę dodał, że chce być również zawodnikiem, który sprawia, że wszyscy wokół grają lepiej i liderem, który pokazuje wszystkim wkoło, ile trzeba poświęcić, by zdobyć mistrzostwo. Kyrie jest jednym z dwóch (obok Arona Baynesa) mistrzów w składzie C’s

Stąd też ten telefon do Jamesa, co jest o tyle zaskakujące, że relacje na linii LeBron-Kyrie mocno się pogorszyły, gdy Irving na własne życzenie został z Cleveland wytransferowany, a jednym z powodów miała być właśnie niechęć do dalszej gry z LBJ. 34-latek dziś gra już dla Los Angeles, choć obecnie jest kontuzjowany. W sobotę był na kolacji z… Kevinem Love, który akurat był w L.A. przy okazji meczu Lakers-Cavaliers. James nie odebrał pierwszego połączenia Irvinga, a gdy potem zobaczył kto dzwonił, mocno się ponoć zdziwił, zastanawiając się, o co może chodzić.

Według źródeł, skrzydłowy miał docenić fakt, że Kyrie zadzwonił, ale nie wiadomo, co zostało w trakcie rozmowy powiedziane. Irving też nie wdawał się za bardzo w szczegóły, ale stwierdził, że było to dobre i przede wszystkim pouczające doświadczenie. 25-latek chce być jak najlepszym liderem dla zespołu i choć wie, że nie jest to łatwe zadanie – co pokazują ostatnie dni – to jednak w środę przypomniał dziennikarzom, że przecież sam tego wszystkiego chciał. Kto wie, być może właśnie telefon do LeBrona zdoła odmienić sezon Celtics?