Irving prowadzi do wygranej

Mamy kolejny prezent gwiazdkowy od Boston Celtics – piękne zwycięstwo w dogrywce nad zespołem Philadelphia 76ers. To był jeden z najbardziej wciągających meczów w tym sezonie, który Celtowie wygrali przede wszystkim za sprawą Kyrie’ego Irvinga i jego heroicznych wyczynów w najważniejszych momentach spotkania. Irving po raz pierwszy w karierze zaliczył mecz z 40 punktami oraz 10 zbiórkami na koncie. Dzielnie pomagali mu Jayson Tatum oraz Marcus Morris (obaj zdobyli po 23 punkty) i to niestety byłoby na tyle, bo ta trójka zdobyła aż 86 ze 121 punktów bostońskiej drużyny, trafiając równo 50 procent swoich rzutów. Pomimo braku większego wsparcia, Celtowie po raz drugi w tym sezonie pokonali 76ers.

Celtics zagrali w pięknych, zielono-złotych strojach i wraz z 76ers zafundowali nam naprawdę ciekawe i do końca emocjonujące widowisko w jeden z najbardziej popularnych dni w NBA. To przede wszystkim zasługa Irvinga, który najpierw doprowadził do dogrywki jednym wielkim rzutem, a potem dołożył jeszcze dwie trójki i to Celtowie mogli cieszyć się ze zwycięstwa. Kyrie Irving to przecież jeden z najlepszych w lidze w takich sytuacjach i nieważne, że by doprowadzić do dogrywki musiał pokonać Jimmy’ego Butlera, defensora znakomitego. Kyrie to zrobił.

Ostatnie dwie minuty i piętnaście sekund spotkania:

Irving mówił po meczu, że z rodziną na widowni chciał zagrać jak najlepiej i dodał, że ich obecność przynosi mu szczęście. Rzeczywiście, momentami trochę tego szczęścia potrzebował, ale przecież Kyrie już w pierwszej połowie – drugi raz z rzędu! – miał 23 punkty. Jakby tego było mało, znów solidnie zagrał po drugiej stronie boiska. Udowodnił tym meczem, że gra najlepszy sezon w karierze. I trochę przyćmił wszystko to, co działo się pomiędzy – dziewięć remisów, dziewięć zmian prowadzenia czy wreszcie kosztowne błędy Sixers na przestrzeni meczu.

  • Kyrie Irving: 40 punktów, 17/33 FG, 5/10 3PT, 10 zbiórek, 3 asysty

To pierwszy taki mecz (40+ punktów, 10+ zbiórek) od czasu Paula Pierce’a w grudniu 2005 roku. Dodatkowo, dopiero drugi raz w historii bostońskiej organizacji udało się komuś zdobyć tyle punktów w Boże Narodzenie, przez co Kyrie dołączył do Tommy’ego Heinsohna, który dokonał tego dawno temu w 1961 roku. Jednym zdaniem: kolejny wspaniały mecz w karierze Irvinga. On ma dopiero 26 lata!

  • Jayson Tatum: 23 punktów, 7/18 FG, 1/7 3PT, 7/8 FT, 10 zbiórek, 2 bloki

Dwie twarze Tatuma w tym meczu: jako jeden z niewielu zapewnił wsparcie Irvingowi, choć spudłował aż sześć z siedmiu swoich prób zza łuku, dołączając do gromadki innych bostońskich zawodników, którzy pudłowali zza łuku. Miał też jednak dziesięć zbiórek i Bostończycy przegrali walkę na tablicach tylko o jedną piłkę.

  • Marcus Morris: 23 punktów, 8/13 FG, 3/5 3PT, 4/4 FT, 6 zbiórek, 3 asysty

To ogromny skarb bostońskiej drużyny i Danny Ainge pewnie cały czas zastanawia się, jak by tu Morrisa zatrzymać w Bostonie po tym sezonie. To nie jest przesada, ale Morris swoimi występami w tym sezonie cichutko puka do drzwi Meczu Gwiazd. Od początku sezonu jest równy, od początku sezonu to pewny punkt drużyny Brada Stevensa.

Bostończycy prowadzili 57-51 do przerwy, zanim w trzeciej kwarcie nie pozwolili rywalom trafić 60 procent swoich rzutów. W czwartej kwarcie udało się jednak straty odrobić i mieliśmy zaciętą końcówkę, a rzut na zwycięstwo mógł jeszcze trafić JJ Redick, ale bostońska obrona od początku czwartej odsłony aż po dogrywkę spisała się naprawdę dobrze. Celtics są 4-0 w dogrywkach w tym sezonie. Co ciekawe, był to dopiero drugi świąteczny mecz dogrywką od 2004 roku. Teraz przed nami trzy z rzędu mecze na wyjeździe, w tym sylwestrowy pojedynek ze Spurs.