Ósma wygrana z rzędu

Osiem wygranych z rzędu i awans na czwartą pozycję w konferencji wschodniej – Boston Celtics bez większych problemów pokonali w piątek u siebie Atlanta Hawks, wygrywając 129-108, dzięki czemu tracą już tylko 3.5 spotkania do Toronto Raptors. Do zwycięstwa gospodarzy poprowadziło trio Irving-Tatum-Morris, które łącznie zdobyło 66 punktów (każdy z tej trójki zapisał na konto co najmniej 20 oczek). Celtics w zasadzie od samego początku przejęli kontrolę nad spotkaniem i poza przestojem w drugiej kwarcie, gdy Hawks zbliżyli się na ledwie cztery punkty to nie było żadnych wątpliwości, kto w tym pojedynku jest lepszy. Szansa na dziewiąte kolejne zwycięstwo już w sobotę, bo Celtowie grają back-to-back w Detroit.

Bostończycy zaczęli od trafienia siedmiu pierwszych rzutów, szybko wyszli na prowadzenie i znakomicie wykorzystywali błędy Hawks, już po pierwszej kwarcie prowadząc 42-19. Fakt faktem, że zryw 19-0 gości w drugiej odsłonie nie powinien był się zdarzyć (Jastrzębie zdobyły zresztą w drugiej kwarcie 37 punktów na 52-procentowej skuteczności), ale Celtics zachowali ponad 10-punktowe prowadzenie schodząc do szatni na przerwę, by w trzeciej kwarcie znów zdobyć ponad 40 punktów i już po 36 minutach gry mieć na koncie aż 108 oczek.

  • Kyrie Irving: 24 punkty, 8/15 FG, 4/5 3PT, 4/4 FT, 5 zbiórek, 5 asyst, 4 przechwyty

Kolejny niezwykle efektywny mecz Irvinga, który do osiągnięcia takich cyferek potrzebował zaledwie 24 minut rozegranych na przestrzeni trzech tylko odsłon. Celtics są w ostatnim okresie najlepszym zespołem w NBA pod względem ofensywy i w końcu udaje im się pewnie i bez problemu wygrywać ze słabymi drużynami, dzięki czemu taki Kyrie nie musi na przykład w ogóle wychodzić na parkiet w ostatniej kwarcie.

  • Jayson Tatum: 22 punkty, 8/14 FG, 2/5 3PT, 4/5 FT, 3 zbiórki, 2 przechwyty

Potwierdził bardzo dobrą formę i wciąż można się parę razy zdziwić, jak łatwo przychodzi mu zdobywanie punktów. Po piątkowym meczu sam zdobywa średnio więcej niż Lonzo Ball i Markelle Fultz łącznie.

Marcus Morris: 20 punktów, 7/12 FG, 6/8 3PT, 6 zbiórek

Trzeci kolejny mecz z co najmniej 20 punktami na koncie, przez co Morris notuje w chwili obecnej career-high 15.1 oczek w kazdym meczu. Trafia przy tym ponad 44 procent trójek, oddając średnio pięć prób zza łuku w każdym meczu. Przeciwko Hawks tafił zresztą aż sześć z ośmiu rzutów za trzy.

Prócz tej trójki dobre spotkanie z ławki zaliczyli jeszcze: powracający do gry po chorobie Gordon Hayward (19 punktów, 3/3 za trzy i 5 asyst) oraz Daniel Theis (18 punktów, 7 zbiórek). Słabiutko tym razem Jaylen Brown (2/12 z gry, 0/5 za trzy), ale w tym meczu nie miało to większego znaczenia. Pod nieobecność Horforda nadal kilkanaście minut co mecz dostaje Robert Williams, który tym razem miał tylko jednego efektownego alley-oopa, jednak dołożył do tego aż pięć bloków w 16 minut gry. Zobaczcie sami, co ten gość wyprawia:

Po więcej materiałów wideo klikajcie tutaj, a boxscore do obejrzenia tutaj. Bostończycy trafili aż 19 z 39 trójek, wygrali walkę na tablicach, a 44 punktów po stratach Hawks to rekord sezonu NBA. To już szósty raz w ostatnich ośmiu meczach, w którym C’s zdobyli co najmniej 120 punktów. Dość powiedzieć, że w całym zeszłym sezonie mieli takich spotkań… pięć. Celtowie są w gazie, sprzyja im też terminarz – po sobotnim wyjeździe do Detroit mają trzy dni przerwy, a potem cztery kolejne mecze w Ogródku aż do świątecznego starcia z Sixers.