W sobotę mogliśmy być świadkami zdecydowanie najlepszego występu Gordona Haywarda w barwach Boston Celtics. Był to jego pierwszy od półtora roku mecz z co najmniej 30 punktami, który na dodatek przeszedł do historii pod wieloma względami, jako że Hayward wszedł do gry z ławki i na parkiecie spędził tylko 30 minut. Jak się okazuje, koledzy skrzydłowego trochę się spodziewali, że taki mecz się szykuje. Trzy dni przed meczem w Minneapolis odbył się bowiem bardzo specyficzny trening, w trakcie którego Hayward miał być wkurzony i calutki czerwony, a to za sprawą właśnie kolegów (w tym przede wszystkim Marcusa Smarta), którzy chcieli w ten sposób wpłynąć na 28-latka. Efekt okazał się nadzwyczaj dobry.
Czy ktoś miał wątpliwości co do tego, że to właśnie Marcus Smart będzie tym, który wkurzać będzie najmocniej? Gordon Hayward wkurzył się całkiem mocno, bo koledzy popychali go i szturchali przez cały trening. Wszystko oczywiście po to, by obudzić ducha rywalizacji w zawodniku. I już wtedy to się udało, bo jak zdradził Marcus Morris, w trakcie tego treningu Hayward zaczął grać tak dobrze i wsadzać z góry tak mocno jak jeszcze nigdy odkąd dołączył do zespołu. Celtowie trochę się więc spodziewali, że nadchodzi jakiś wielki występ zawodnika.
Tak się rzeczywiście w Minneapolis stało, bo Hayward zaliczył swój najlepszy mecz od dawien dawna: 30 punktów, 8/16 z gry, 4/5 zza łuku, 10/10 z wolnych, dziewięć zbiórek i osiem asyst. Skrzydłowy trafiał za trzy, dostawał się w pomalowane, był perfekcyjny na linii rzutów wolnych i w końcówce zdominował spotkanie, prowadząc Celtów do zwycięstwa na trudnym terenie. Był to na dodatek drugi mecz w serii back-to-back. Gordon mówił po meczu, że nie chce się tym jednym meczem za bardzo ekscytować i dodał:
„Trzeba przyjąć to na spokojnie, mieć kolejny dobry tydzień treningu i starać się budować dalej na tym występie.”
Nabranie regularności i sprawienie, że tego typu występy będą normą to dobry cel na kolejne tygodnie. Z drugiej strony, dobra forma Haywarda jest dla Celtów niezwykle ważna, dlatego nic dziwnego, że ten mecz tak cieszy. No bo jakby nie patrzeć to Hayward w formie jest jednym z najważniejszych czynników, być może nawet tym tak zwanym x-faktorem. Piękne jest więc to, że cały zespół – każdy na swój sposób – wspiera skrzydłowego w tym wszystkim. Czy to wkurzając Haywarda na treningu, czy ciesząc się razem z nim po spotkaniu tak jak tu:
How can you not love this team?! 😂😂 pic.twitter.com/h1WuuZjC0U
— Boston Celtics (@celtics) December 2, 2018
Niezależnie więc od tego, czy Kyrie Irving pobudza Haywarda swoimi wypowiedziami, czy też Marcus Smart jest momentami wkurzającym dupkiem w trakcie treningów – cała drużyna chce, by 28-latek znów grał jak najlepiej. Jest to o tyle ważne, że Hayward przed rokiem trafił do nowego środowiska, a potem długie miesiące spędził z dala od zespołu, więc gdy wrócił to de facto był dla większości jak nowy gracz. Takie reakcje drużyny pokazują jednak, że Hayward już nie jest na uboczu. Wszystko idzie w dobrą stronę i miejmy nadzieję, że to dopiero początek.