Świetna gra w obronie, 19 trafionych trójek i pewne zwycięstwo na trudnym terenie w Nowym Orleanie. Właśnie takich Boston Celtics chcemy w tym sezonie oglądać. Podopieczni trenera Brada Stevensa rozegrali jeden ze swoich najlepszych meczów w tym sezonie i po raz pierwszy aż trójce zawodników udało się dobić do 20 oczek – najwięcej zaliczył Kyrie Irving (26), a po dokładnie 20 punktów mieli Jayson Tatum i Al Horford. Wspólnie zdobyli więc aż 66 oczek, trafiając 10 z 19 trójek. Wtórował im jeszcze Marcus Morris, który sam zapisał na konto 19 punktów. Pelicans popełnili tymczasem aż 22 strat, a znakomicie spisał się Marcus Smart, który zaczął mecz w miejsce Jaylena Browna i zapewnił mnóstwo świetnej energii.
22 strat i aż 32 punkty zdobyte dzięki temu przez Boston Celtics. Gospodarze już w pierwszej kwarcie popełnili aż osiem błędów, co sprawiło, że Celtowie szybko objęli prowadzenie, którego nie oddali już do końca spotkania. W pewnym momencie drugiej kwarty prowadzili nawet 46-26 i choć Pelicans robili jeszcze w tym meczu kilka zrywów (w pierwszej połowie pomógł Nikola Mirotić i jego 19 punktów, w tym pięć trafień zza łuku; w drugiej Julius Randle i rzuty wolne Anthony’ego Davisa) to jednak Bostończycy ani przez chwilę nie stracili kontroli.
Znakomicie funkcjonowała defensywa, był dobry ruch piłki i były odpowiedzi na zrywy Pelicans. W czwartej kwarcie świetnie spisał się w zasadzie cały zespół i po raz trzeci w tym meczu udało się Celtom zdobyć ponad 30 oczek w odsłonie. 4/9 za trzy w pierwszej kwarcie, 6/9 w drugiej, 4/11 w trzeciej i 6/12 w czwartej. To naprawdę jest tak łatwe, jeśli tylko trafiasz rzuty. Lepiej wracasz do obrony, łapiesz lepszy rytm, nabierasz więcej pewności siebie. Celtics znów są na plusie, a w poniedziałek przerwali serię pięciu kolejnych zwycięstw Pels u siebie.
- Kyrie Irving: 26 punktów, 10/22 FG, 5/10 3PT, 5 zbiórek, 10 asyst, 5 przechwytów
W pierwszej połowie miał trochę problemów, bo trafił tylko trzy z dziewięciu prób, ale po przerwie było już znacznie lepiej: 18 punktów, pięć asyst, 7/13 z gry, 3/5 za trzy. Nie zgadniecie, ale Kyrie Irving jest PIERWSZYM graczem w tym sezonie, który zapisał na konto co najmniej 20 oczek, dziesięć asyst i PIĘĆ przechwytów.
- Jayson Tatum: 20 punktów, 7/14 FG, 2/4 3PT, 4/4 FT, 7 zbiórek, 3 przechwyty
15 ze swoich 20 oczek zdobył w drugiej połowie. Miał dwa (prawie trzy…) świetne wsady i można już oficjalnie stwierdzić, że Tatum naprawdę coraz częściej widziany jest pod koszem. Co więcej, w Nowym Orleanie to właśnie drugoroczniak miał najlepszy wskaźnik plus/minus: z nim na parkiecie Celtics byli aż o 29 punktów lepsi od rywala.
- Al Horford: 20 punktów, 8/15 FG, 3/4 3PT, 3 asysty, 3 przechwyty
Big Al miał z kolei znakomity start, bo już w pierwszej odsłonie zdobył 12 ze swoich 20 punktów. Potem w czwartej kwarcie trafił jeszcze dwa razy za trzy i to był jeden z najlepszych – jeśli nie wprost najlepszy – meczów Horforda w tym sezonie.
- Marcus Morris: 19 punktów, 8/14 FG, 3/7 3PT, 11 zbiórek, 3 asysty
Został w pierwszej piątce, choć do gry powrócił Gordon Hayward i po raz kolejny potwierdził, że jest w fantastycznej formie. Double-double w postaci 19 oczek oraz 11 zbiórek, do tego trzy asysty, trzy trafienia zza łuku i dużo twardej, dobrej gry.
Z ławki na 14 punktów w końcu zagrał Terry Rozier, a mocno trzeba też pochwalić Smarta, który zagrał aż 40 minut, trafił dwie trójki na osiem punktów i pięć asyst. No i ta jego obrona, ten jego nacisk na gracza z piłką… Coś fantastycznego. Zobaczymy, na jak długo wypadnie Jaylen Brown, bo od tego może zależeć to, czy Smart przypadkiem w pierwszej piątce nie pozostanie. Teraz przed bostońskim zespołem mała przerwa (w Nowym Orleanie grali trzecie spotkanie w ciągu czterech dni), bo kolejny mecz dopiero w piątek – w Bostonie przeciwko Cavs.