Smart: Gramy jak śmiecie

Jeśli jest jeden zawodnik Boston Celtics, który z pewnością nie będzie przebierać w słowach to jest to oczywiście Marcus Smart. Nic więc dziwnego, że to właśnie on jest jednym z największych krytyków siebie oraz swoich kolegów po 18 meczach sezonu, kiedy Celtowie mają tyle samo zwycięstw co porażek. Zdaniem rozgrywającego, czas przestać owijać w bawełnę i powiedzieć wprost, że gra Bostończyków jest nędzna. Po ostatniej porażce z New York Knicks doszło to wszystko do takiego momentu, że powtarzanie tego samego po kolejnych przegranych stało się bezcelowe i męczące, przynajmniej dla Smarta. Bo jak sam mówi, jeżeli reszta drużyny również nie jest tym zmęczona to jest to spory problem.

Celtics po tych kolejnych przegranych meczach brzmią bowiem jak zdarta płyta. Smart jest tym na tyle wkurzony, że po porażce z Knicks po prostu nie wiedział już co powiedzieć, bo wszystko zostało powiedziane wcześniej. Rozgrywający cały czas wierzy, że bostońskiej drużynie uda się wyjść z tego kryzysu, natomiast jego zdaniem trzeba o pewnych rzeczach powiedzieć wprost. I właśnie wtedy padają słowa, które stały się tytułem tego (i wielu innych) tekstu: gramy jak śmiecie. Gramy nędznie, gramy marnie, tak po prostu jest i trzeba tak o tym mówić.

Smart jednocześnie zaznacza, że nie każdy z zawodników się do tego łapie, bo są gracze, którzy grają twardo i dobrze. Ale jak dodaje, jeżeli nie będzie tak w przypadku wszystkich zawodników, całej piątki, która w danym momencie jest na parkiecie to Celtics nadal będą zbierać baty. No bo jak sam mówi, nie jest dobrze, kiedy zespół nic sobie nie robi z tego, że mecz w mecz pozwala rywalowi zbudować kilkanaście punktów przewagi:

„W pewnym momencie, gdy raz po raz dochodzi do takiej sytuacji, powinieneś mieć tego dość. Ale tak nie jest w naszym przypadku. My nic sobie z tego nie robimy, a zamiast tego pozwalamy rywalowi poczuć się komfortowo.”

Wypowiadając to zdanie Smart aż się skrzywił pod koniec. Zawiesił głos, pokiwał głową i dodał, że jeżeli Celtowie nie będą w stanie tego naprawić to sytuacja nie ulegnie poprawie. Za tym musi iść lepsza gra, bo same słowa oczywiście nie starczą. Bostończycy w piątek zaczynają kolejną wyjazdową serię spotkań – trzy mecze w cztery dni i kolejno Atlanta, Dallas (back-to-back w sobotę) oraz Nowy Orlean (poniedziałek). Przed nimi kolejna znakomita szansa, aby wrócić na właściwe tory, ale jeżeli nic się nie zmieni to zaraz mogą znaleźć się pod kreską.