Raptors pokonani po dogrywce

To był znakomity mecz między dwoma siłami na Wschodzie, dla którego warto było zarwać piątkową noc. Boston Celtics pokonali 123-116 po dogrywce zespół Toronto Raptors, a swój najlepszy mecz nie tylko w tym sezonie, ale ogólnie w biało-zielonych barwach rozegrał Kyrie Irving. Rozgrywający w kapitalnym stylu poprowadził Celtów do zwycięstwa, zdobywając aż 43 punkty i rozdając 11 asyst. To pierwszy jego taki mecz w karierze. I jednocześnie 17-te spotkanie z co najmniej 40 oczkami na koncie. 26-latek był po prostu nie do zatrzymania i biorąc pod uwagę czwartą kwartę oraz dogrywkę, miał on udział przy aż 36 punktach (23 zdobył sam, przy 13 punktach asystował). W tym samym czasie Raptors zdobyli… 34 punkty.

Oba zespoły miały w tym meczu momenty, w których zdawało się, że wszystko jest pod kontrolą. Celtics jeszcze w pierwszej połowie prowadzili nawet 13 punktami, gdy na starcie drugiej kwarty bardzo dobre minuty dali zmiennicy. Ale nieskuteczna końcówka tej pierwszej połowy i potem przebudzenie m.in. Kyle’a Lowry’ego w trzeciej kwarcie spowodowało, że to Raptors wyszli nawet na 10 punktów przewagi w trzeciej odsłonie. Dodajmy do tego aż 23 rzuty wolne po stronie gości po 36 minutach gry i wydawało się, że o zwycięstwo będzie ciężko.

I tak rzeczywiście było, bo przecież Raptors mieli w czwartej kwarcie naprawdę dobrą pozycję do tego, by w Bostonie wygrać. To fakt, nie mieli żadnej odpowiedzi na powstrzymanie Irvinga, który samemu zdobył w ostatniej odsłonie aż 19 punktów (7/10 z gry), ale na niewiele ponad minutę przed końcem prowadzili czterema punktami i mieli piłkę. Najpierw źle rozgrywał jednak Lowry, a potem dwa razy Kawhi (31 punktów, 11/25 z gry, 9/11 z wolnych), dzięki czemu Celtics mogli zagrać jeszcze pięć dodatkowych, bardzo dobrych minut koszykówki.

  • Kyrie Irving: 43 punkty, 18/26 FG, 3/6 3PT, 4/6 FT, 11 asyst, 3 przechwyty

Wiecie kto jako ostatni w barwach Celtics miał 40/10 w meczu u siebie? Larry Bird (49/14/12). Wiecie jak dawno to było? 26 lat temu, gdy Danny Ainge był po drugiej stronie parkietu w barwach Blazers. Kyrie zagrał chyba swój najlepszy mecz odkąd trafił do Bostonu, bo choć przed rokiem w Dallas zdobył 47 oczek to jednak w piątek był to mecz trochę innego kalibru. Dodajmy do tego fakt, że Kyrie nigdy wcześniej nie zaliczył 40/10, no i jeszcze to, że on po prostu wziął Celtów na barki i od czwartej kwarty aż do końca meczu zaniósł ich po wygraną.

Swoją drogą, za sprawą takiego występu Kyrie przekroczył granicę 10,000 punktów swojej karierze. Fantastyczna sprawa. A teraz spójrzcie na ten skrót i spróbujcie pomyśleć coś innego niż „Kyrie jest niesamowity”. Nie uda Wam się:

  • Jayson Tatum: 21 punktów, 8/13 FG, 2/4 3PT, 3/4 FT, 7 zbiórek, 2 przechwyty

Aż 19 ze swoich 21 oczek zdobył po przerwie, w tym miał dwa efektowne wsady – jeden na starcie spotkania, drugi w samej końcówce, kiedy to Lowry źle podał piłkę, świetny przechwyt zaliczył Gordon Hayward, a po drugiej stronie parkietu Tatum zszedł do kosza niczym w pamiętnym meczu numer siedem z Cavaliers i wsadził ją prawie tak samo jak wtedy nad LeBronem, tylko że teraz bez LeBrona.

  • Gordon Hayward: 15 punktów, 4/8 FG, 6/6 FT, 5 zbiórek, 5 asyst, 4 przechwyty

Z nim na parkiecie bostoński zespół był aż o 18 punktów lepszy od rywala. To najlepszy wskaźnik plus/minus w zespole i dowód na to, jak ważny był Hayward dla Celtów w tym starciu. Bo to nie tylko ważne rzuty wolne, ale też znakomita postawa w obronie i ta linijka 15/5/5/4 może naprawdę robić wrażenie. Celtics nie wygraliby w piątek z Raptors, gdyby nie taka pomoc od 28-latka, który zagrał season-high 39 minut.

Prócz tej trójki jeszcze dwóch bostońskich zawodników – Al Horford (11/9/2) oraz Marcus Morris (11/7) – przekroczyło granicę dziesięciu punktów. Celtics wygrali na tablicach (46-43), trafili prawie 53 procent swoich rzutów i ostatecznie oddali tylko pięć rzutów wolnych mniej od rywala. Z reguły świetny w tych meczach Lowry tym razem spudłował 9 z 12 rzutów i miał cztery straty. We znaki dali się Celtom jednak m.in. Danny Green czy Paskal Siakam, zanim obaj nie zeszli z parkietu za sześć przewinień. Serge Ibaka też wcale nie wyglądał jak emeryt.

Sam mecz stał na wysokim poziomie, natomiast nie zapominajmy, że gdyby tylko Kawhi trafił tamten rzut prawie równo z syreną to narracja byłaby zupełnie inna. Celtom udało się wygrać i wyrównali tym samym serię z Raptors, rewanżując się za porażkę w Toronto na starcie rozgrywek, natomiast nie było łatwo i w pewnych aspektach nadal jest wiele do poprawy. Co nie zmienia faktu, że Kyrie był niesamowity i oby takie zwycięstwo zbudowało drużynę. Po więcej statystyk udajcie się tutaj, a po więcej materiałów wideo jak zwykle zapraszam Was tutaj.