Butler wylądował w Filadelfii

Skończyła się trwająca o wiele za długo saga transferowa Jimmy’ego Butlera, który jeszcze we wrześniu zażądał transferu od Minnesota Timberwolves. Po tygodniach negocjacji, nieporozumień i złości skrzydłowego, Wilki doszły do porozumienia w sprawie wymiany z drużyną Philadelphia 76ers, która to zgodziła się wysłać do Minneapolis m.in. dwóch graczy podstawowego składu – Dario Sarica oraz Roberta Covingtona. Prócz tego, Wolves zyskali także wybór w drugiej – a nie w pierwszej – rundzie draftu oraz Jerryda Baylessa, natomiast wraz z Butlerem do Filadelfii przeniesie się jeszcze kontuzjowany prawie od początku kariery w NBA podkoszowy Justin Patton. Co to wszystko oznacza dla Boston Celtics oraz dla układu sił w konferencji wschodniej?

Sixers to przecież jedna z najgroźniejszych dla Celtów drużyn, na dodatek rywal z dywizji, który właśnie pozyskał all-stara w osobie Butlera. Sam transfer jest zaskoczeniem, bo choć wiadomo było, że Wolves raczej na pewno się ze skrzydłowym pożegnają to jednak mało kto (paru takich było) przypuszczał, że Butler wyląduje w Filadelfii. Według wstępnych informacji, 29-latek jest skłonny podpisać przedłużenie umowy z Szóstkami, gdy po sezonie skończy mu się umowa i wejdzie na rynek jako niezastrzeżony wolny agent. To dobra informacja dla Sixers.

Dodają oni bowiem all-stara w prime do już utalentowanego trzonu, dzięki czemu Butler dołączy do Joela Embiida i Bena Simmonsa, tworząc w ten sposób kolejną „wielką trójkę”. Sixers udało się pozyskać Butlera bez oddawania Markelle Fultza i choć dostali najlepszego w wymianie gracza to jednak oddali dwóch ważnych dla siebie zawodników. Robert Covington trafiał prawie 40 procent trójek i był w najlepszej piątce defensorów w zeszłym sezonie. Dario Sarić przeciętnie zaczął sezon, ale wcześniej udowodnił, jak dobrze potrafi rozciągnąć grę przy Embiidzie.

No właśnie, pod tym względem nie jest to więc rozwiązanie problemów Sixers. Dodają bowiem do drużyny Jimmy’ego Butlera, który podobnie jak Simmons czy Embiid żyje w paint, potrzebuje piłki w rękach i nie jest najlepiej rzucającym za trzy zawodnikiem. Brett Brown teraz będzie musiał najpewniej całkowicie porzucić projekt z Fultzem w pierwszej piątce i wrócić do grania JJ Redickiem, który jest jednym z niewielu na tę chwilę pewnych strzelców w składzie drużyny z Filadelfii. Nie są nimi na pewno Embiid, Butler czy przede wszystkim Simmons.

Sixers będą musieli więc dobrze otoczyć tę trójkę, by zmaksymalizować ich zalety, ale przecież już w trakcie offseasonu z zespołu odeszli Ersan Ilyasova czy Marco Bellinelli, przez co rotacja Szóstek tak czy siak mocno się skróc. Tak, oddajesz Covingtona, jeśli masz okazję pozyskać Butlera, ale nie będzie łatwo załatać dziury po 27-latku. Na dodatek, uszczupliła się też rotacja pod koszem i Sixers będą mocno musieli liczyć na takich zawodników jak Mike Muscala czy Wilson Chandler. Na obwodzie został też nieopierzony rookie Landry Shamet.

Z jednej strony, Szóstki mają w zasadzie cały sezon, aby to wszystko poukładać i wzmocnić rotację takimi zawodnikami, którzy będą w stanie pomóc w ataku. Już mówi się, że ich kolejnym celem może być Kyle Korver. Z drugiej strony, w fazie play-off może zabraknąć im głębi składu, tym bardziej przy takich zespołach jak Celtics czy Raptors. Na dodatek, zbyt mocne poleganie na role-players to coś, co dobry trener jest w stanie wykorzystać w kilku meczach serii, o czym Sixers przekonali się już w zeszłosezonowych playoffs i przegranym 1-4 starciu z Celtami.

Można więc stwierdzić, że 76ers po tym transferze zwiększyli swoje szanse na sukces, ale przed nimi wciąż długa droga, tym bardziej, że fit nowej „wielkiej trójki” na parkiecie to nie jest jedyne zmartwienie fanów Sixers. Ciekawe bowiem, jak Butler odnajdzie się w młodej przecież szatni Sixers, skoro nie odnalazł się ani w Chicago, ani w Minneapolis. To wciąż jest jednak jeden z topowych zawodników w lidze, dlatego też Celtics – jak i reszta ligi – będą bacznie obserwować, jak przebiega proces w Filadelfii. Wszak to wszystko jest właśnie częścią procesu…