GSW obawiają się Celtics?

Choć początek sezonu w wykonaniu Boston Celtics nie jest najlepszy – drużyna wygrała sześć z dziewięciu spotkań, ma defensywę numer jeden w lidze, ale też spore problemy w ataku – to zdaje się, że pozostają oni faworytami do walki z Golden State Warriors w finałach ligi. Twierdzą tak sami… zawodnicy Warriors, którzy po raz kolejny w ostatnim czasie chwalą bostoński skład i mówią, że to będzie najtrudniejszy ich rywal. Kevin Durant trochę się nad tym zastanawiał, ale ostatecznie postawił właśnie na Celtics – ponad Rockets czy Raptors – wskazując przede wszystkim na głębię bostońskiej drużyny oraz wszechstronność zawodników. W podobnym tonie wypowiedzieli się ostatnio też m.in. Shaun Livingston czy Draymond Green.

Ten ostatni wprost wskazał na jednego zawodnika, który jego zdaniem czyni z Celtów świetny zespół – to oczywiście Kyrie Irving, który w 2016 roku jednym z najważniejszych rzutów w historii finałów pogrzebał nadzieje Warriors na tytuł. Zdaje się, że tamto trafienie spowodowało, że Kyrie już zawsze będzie cieszył się ogromnym szacunkiem wśród zawodników Golden State, choć co by nie mówić – to nie był tylko ten jeden rzut, gdyż Irving ma po prostu historię znakomitych występów przeciwko Wojownikom w kilku finałach z rzędu.

Z kolei zdaniem Livingstona czy Duranta, największe wrażenie robi głębia bostońskiego składu. Jak dodaje KD:

„Mają świetnego trenera, świetną atmosferę, znakomitych kibiców i graczy o dobrych warunkach fizycznych. Tego typu zespoły z reguły dają się nam we znaki.”

I jakby nie patrzeć, w ostatnich latach nie tylko sam Irving (jeszcze w barwach Cavs), ale też ogólnie Celtics byli trudnym rywalem dla GSW w pojedynkach sezonu regularnego. Nic więc dziwnego, że tak często słyszy się o tym, iż to właśnie podopieczni Brada Stevensa mają być największym rywalem dla Warriors w tym sezonie. Na razie jednak droga do tego daleka, a przecież nie można jeszcze zapominać choćby o Toronto Raptors, którzy zaliczają znakomity start i mają podobnie dużo zalet co Boston, wliczając w to mistrza NBA, Kawhi Leonarda.