Irving zaskakuje w obronie

W zeszłym sezonie, gdy powitaliśmy Kyrie’ego Irvinga w Bostonie, początek jego przygody z Celtics pod względem defensywnym był optymistyczny. Wtedy myśleliśmy, że to dlatego, że teraz gra dla Brada Stevensa. Potem jednak jego wysiłki po bronionej stronie parkietu zmalały, choć Irving tak czy siak w skróconym przez kontuzję sezonie zaliczył najlepszy w karierze rating defensywy, a Celtowie mieli obronę numer jeden w lidze. W tym sezonie, po ośmiu meczach, 26-latek ten wynik poprawia (103.3 w tamtym, 101.8 teraz) i nawet pomimo tego, że jest to jeden z najgorszych wyników w zespole (tylko Marcus Morris ma gorszy DRTG wśród graczy z rotacji), bostońska defensywa wciąż jest na wysokim poziomie, gdy Irving jest w grze.

To bardzo dobra wiadomość, tym bardziej biorąc pod uwagę to, że Kyrie Irving nigdy nie był określany mianem nawet solidnego defensora. W jego grze zawsze chodziło przede wszystkim o zdobywanie punktów, ale począwszy od tego sezonu chce on podjąć wyzwanie także po bronionej stronie parkietu. Zapowiedział to jakiś czas temu, kiedy w rozmowie z dziennikarzami przyznał m.in. że w przeszłości zbyt często odpuszczał i truchtał sobie od kosza do kosza zamiast się zaangażować. Teraz wciąż nie jest najlepszym defensorem, ale jednak się stara.

I kiedy jest zaangażowany, może być naprawdę przydatnym zawodnikiem w systemie defensywnym Celtics. W przeciwieństwie do Isaiah Thomasa, pozostali gracze nie muszą go ukrywać, bo Kyrie samemu może sobie doskonale poradzić i robić „rzeczy” w obronie.

Potrafi dobrze przecinać podania:

Potrafi pomóc ze słabej strony:

Potrafi przebijać się przez zasłony:

Irving ma na koncie także wiele innych dobrych akcji, jak na przykład ten świetny przechwyt po podwojeniu Andre Drummonda, czego podkoszowy Pistons w ogóle się nie spodziewał. Kyrie może tutaj zaryzykować ze względu na dobre ustawienie pozostałych kolegów – w razie podania Celtics mogą bardzo dobrze rotować, będac jedną z najlepiej zmieniających krycie drużyn w lidze.

Ale to, co imponuje chyba najbardziej to fakt, że Kyrie naprawdę daje z siebie wszystko, mocno wraca do obrony i się poświęca. 26-latek nie jest najszybszy, ani nie ma super zasięgu ramion czy siły, ale jest na tyle atletyczny i ma dobrą wizję oraz wysokie basketball IQ, dzięki czemu – jeśli tylko chce – może być naprawdę pomocny.

No i są jeszcze te dwa zagrania. W pierwszym, Kyrie wymusza stratę w sytuacji, gdy ma na sobie wyższego Khrisa Middletona i zdawałoby się, że Bucks mają wielką szansę, aby wyrównać wynik spotkania. Szybkie ręce, dobra praca nóg i Middleton zamiast łatwych punktów wypada poza boisko:

Drugie zagranie to Irving kontra DJ Augustin – Kyrie świetnie utrzymuje się przed zawodnikiem Magic i zalicza przechwyt, którego nie powstydziłby się Marcus Smart:

Irving nie jest najlepszym defensorem w składzie Celtics, ale nie musi nim być. Jak do tej pory w tym sezonie, spisuje się w obronie całkiem nieźle. Rywale trafiają 44.9 procent rzutów za dwa punkty, gdy są przez niego bronieni – to o 2.5 procenta lepiej niż ligowa średnia. Nawet pomimo tego, że bostońska defensywa jest znacznie lepsza bez niego (coś, czego można się było po prostu spodziewać, tym bardziej, że z reguły Irving gra przeciwko starterom), z nim na parkiecie cały czas na bardzo dobrym poziomie.

Tak długo jak Kyrie będzie więc zaangażowany i jego wysiłki nie osłabną, to powinno trwać.