Trójka za trójką w starciu z Bucks

24 trafienia za trzy, czyli nowy rekord bostońskiej organizacji i tylko jedna trójka od wyrównania rekordu NBA – taki wyczyn pozwolił Boston Celtics przerwać serię Milwaukee Bucks i zafundować drużynie z Wisconsin ich pierwszą w tym sezonie porażkę. Nie ma więc już w lidze ani jednego niepokonanego zespołu. Celtowie powinni byli nawet wspomniany rekord NBA poprawić, bo w końcówce mieli jeszcze sporo okazji. Przez to też goście zdołali jeszcze w ostatnich minutach zapewnić niepotrzebne Celtom emocje, lecz ci po raz kolejny już w tym sezonie potrafili przechylić szalę na swoją stronę w crunchtime. Do zwycięstwa poprowadził Bostończyków rozgrywający Kyrie Irving, tym razem zapisując na konto 28 oczek.

Świetna gra w defensywie, bardzo dobry ruch piłki w ataku i poza momentami dominacji Giannisa oraz niewykorzystanymi szansami w czwartej kwarcie, to był znakomity mecz Boston Celtics. Już w pierwszej połowie trafili 12 z 28 prób zza łuku (przy ledwie 3/14 po stronie Bucks, którzy jednak wygrali 40-12 w pomalowanym), by w trzeciej kwarcie do zabawy dołączyli Marcus Morris czy Aron Baynes. Celtowie wygrali więc trzecią odsłonę 38-25, trafiając osiem trójek i przed ostatnią częścią gry mieli 15 punktów przewagi.

Dość powiedzieć, że już w trzeciej kwarcie Bostończycy poprawili rekord organizacji pod względem ilości trafionych trójek. Bucks rozpoczęli jednak ostatnią odsłonę od zrywu 12-0 i w Ogródku mieliśmy jeszcze emocje. Celtics ostatnią trójkę w spotkaniu trafili na nieco ponad pięć minut przed końcem (a potem prze trzy minuty nie trafili ani jednego rzutu z gry), ale solidna obrona (w tym także Kyrie’ego Irvinga) i raz jeszcze pewne rzuty wolne pozwoliły odeprzeć ostatni zryw podopiecznych Mike’a Budenholzera. Giannis znów wraca z Bostonu na tarczy.

  • Kyrie Irving: 28 punktów, 10/20 FG, 6/12 3PT, 7 asyst, 2 bloki

W poprzednim meczu miał 31 oczek, tym razem nieco mniej, ale to wciąż był wielki Kyrie Irving. Sześć trójek, 10/20 z gry, a do tego także siedem asyst. Robi wrażenie, prawda? Na plus także znakomita postawa w obronie, bo to nie tylko dwa bloki czy przechwyt, lecz także sporo poświęcenia, a to się naprawdę ceni.

  • Al Horford: 18 punktów, 6/15 FG, 4/11 FG, 5 zbiórek, 8 asyst

Już w pierwszej połowie trafił trzy ze swoich czterech trójek, natomiast 6/15 z gry zbyt dobrym wynikiem nie jest. Big Al tak czy siak zrobił jednak swoje, bo w obronie był jak zawsze solidny, a w ataku rozdał jeszcze team-high osiem asyst. Swoją droga, Celtics trafili 41 rzutów (w tym 24 trójki) i rozdali przy tym 30 asyst, co tylko potwierdza, jak kapitalny był w tym meczu ruch piłki.

  • Gordon Hayward: 18 punktów, 6/11 FG, 2/3 3PT, 4 zbiórki, 5 asyst

Wraca, oj wraca Gordon Hayward, jakiego chcemy. Od początku bardzo agresywny, w drugiej kwarcie trochę źle wylądował na nodze po nieudanym bloku, ale mimo to znów poprawił swoje osiągi z poprzedniego spotkania i zagrał jeszcze lepiej. Season-high 18 punktów, no i pięć asyst, a sam Hayward w roli point-forwarda może się naprawdę podobać.

  • Marcus Morris: 17 punktów, 6/11 FG, 5/8 3PT, 5 zbiórek

Nie będzie przesady w stwierdzeniu, że Marcus Morris to najlepszy bostoński gracz na starcie tego sezonu. A przynajmniej taki, na którego można liczyć najbardziej. W trzeciej kwarcie trafił kilka trójek i nagle dobił do kilkunastu punktów, by zakończyć zawody z 17 oczkami na koncie. Skarb, luksus, po prostu Mook.

  • Semi Ojeleye: 10 punktów, 4/6 FG, 2/4 3PT, 5 zbiórek, 2 przechwyty

Wyszedł w pierwszej piątce – po raz pierwszy w karierze w sezonie regularnym – w miejsce kontuzjowanego Jaylena Browna i spisał się bardzo dobrze. Przez cały mecz solidny w obronie, dołożył także dziesięć punktów, trafiając dwa razy zza łuku (pierwszy raz w tym sezonie). Dwa razy efektownie wsadził też z góry i po meczu jego koledzy nie mogli się go nachwalić. Olejeye znakomicie wykorzystał tę szansę i oby więcej takich spotkań. Dopiero trzeci raz w karierze dobił do granicy 10 oczek w spotkaniu.

Co by nie mówić, Bucks dominowali w paint, podczas gdy Celtics prawie pobili rekord NBA pod względem trafionych trójek. Giannis miał aż 33 punkty, a w czwartej kwarcie sporo złego zrobili też gospodarzom m.in. Eric Bledsoe czy wcześniej mocno nieskuteczny Khris Middleton. Co ciekawe, przed spotkaniem to Kozły były najlepiej rzucającą za trzy drużyną w NBA, ale Celtics potwierdzili, że nikt inny nie broni obwodu tak dobrze jak oni. Boxscore z tego meczu tutaj, a więcej wideo tutaj. Teraz pięć meczów na wyjeździe, począwszy od Indianapolis w sobotę.

A poniżej przeżyjmy raz jeszcze wszystkie 24 czwartkowe trafienia zza łuku Celtów: