Pistons pokonani po raz drugi

Po nerwowej końcówce, ale z pewną ręką na linii rzutów wolnych i znakomitym Kyrie Irvingiem po raz drugi udało się Boston Celtics pokonać Detroit Pistons, tym razem wynikiem 108-105. Dzień przed spotkaniem Kyrie ściął włosy i po jego mini-afro zostało już tylko wspomnienie, lecz nikt za fryzurą tęsknić nie będzie, jeżeli Irving będzie grać tak jak we wtorek. To był bez wątpienia jego najlepszy w tym sezonie mecz. 31 punktów z 16 rzutów, a do tego pięć zbiórek oraz pięć asyst i bostoński zespół po siedmiu meczach sezonu legitymuje się bilansem 5-2. Teraz przed nimi bardzo trudne zadanie, gdyż w czwartek do Bostonu przyjedzie jedyna jak do tej pory wciąż niepokonana drużyna w lidze, czyli Milwaukee Bucks.

Dobry start Irvinga (siedem punktów w pięć minut), solidna gra ławki i cztery trafione trójki w pierwszej kwarcie pozwoliły Celtom szybko wyjść na prowadzenie, ale tym razem Blake Griffin i Pistons zdołali zdominować pomalowane. Celtics po dobrej pierwszej kwarcie (4/8 zza łuku, 16-4 w punktach ławki rezerwowych) przegrywali więc do przerwy dwoma oczkami, zanim w trzeciej kwarcie na dobre nie powrócił Kyrie Irving. Pomogła też bardzo dobra defensywa i trzy trafienia zza łuku Kyrie’ego pozwoliły gospodarzom zbudować 14 punktów przewagi.

Duży przestój w czwartej kwarcie – pięć strat oraz sześć minut bez trafienia z gry – na całe szczęście nie przeszkodziły Bostończykom w wygranej, bo w porę obudził się Jaylen Brown (zdobył wszystkie swoje 14 punktów w drugiej połowie), a ważne rzuty trafiali też Irving czy ten, na którego można ostatnio liczyć zawsze, czyli Marcus Morris. Pistons nie chcieli odpuścić, ale dobrze wykonywane rzuty wolne w ostatniej minucie spotkania pozwoliły Celtom utrzymać małe prowadzenie, dzięki czemu udało się wygrać piąte w tym sezonie starcie.

  • Kyrie Irving: 31 punktów, 10/16 FG, 4/7 3PT, 7/8 FT 5 zbiórek, 5 asyst

W końcu. W siódmym meczu sezonu Irving przekroczył granicę 30 oczek i wyglądał jak stary dobry Kyrie. A po spotkaniu podziękował Tommy’emu, który kilka dni wcześniej wprost wygarnął mu, że nie wygląda dobrze pod względem kondycyjnym i ma chyba nawet lekką nadwagę. Spotkanie przeciwko Pistons to dobry pierwszy krok w prawidłowym kierunku. Irving był efektywny, zdobył 31 oczek z 16 zaledwie rzutów, a w trzeciej kwarcie był niezwykle gorący.

  • Jayson Tatum: 16 punktów, 4/12 FG, 7/8 FT, 6 zbiórek, 3 asysty

Nadrobił na linii rzutów wolnych, bo poza tym mecz całkiem przeciętny. Podobnie jak Jaylen Brown, miał kilka dobrych podań, ale brakuje u Tatuma tej efektywności, którą zachwycał w debiutanckim sezonie. Wtedy żył głównie w paint i na linii rzutów wolnych, teraz oddaje jednak za dużo rzutów z półdystansu.

  • Marcus Morris: 15 punktów, 5/11 FG, 2/4 3PT, 3/4 FT, 9 zbiórek, 2 asysty

Już w pierwszych dwóch kwartach miał 11 z 15 swoich punktów, na dodatek w samej końcówce trafił kolejny wielki rzut i naprawdę jest skarbem dla bostońskiej drużyny.

  • Jaylen Brown: 14 punktów, 6/13 FG, 5 zbiórek, 3 asysty

W pierwszej połowie spudłował wszystkie swoje sześć rzutów (na plus jednak trzy asysty), ale odkupił winy w drugiej, gdy trafił  6/7 z gry, w tym bardzo ważną trójkę na nieco ponad minutę przed końcem meczu.

Do gry po kilku meczach absencji wrócił Aron Baynes i to był bardzo udany powrót. Takie mecze jak ten dobitnie pokazują, jak ważny dla C’s jest australijski podkoszowy. Dziewięć punktów, pięć zbiórek i świetna postawa w walce z Drummondem. Al Horford też swoje zrobił. Pod nieobecność Daniela Theisa już w pierwszej kwarcie do gry wszedł Robert Williams, ale ostatecznie zagrał ledwie kilkadziesiąt sekund. Niewiele więcej na parkiecie przebywał aktywny jak zawsze Guerschon Yabusele, a zbliża się deadline na podjęcie opcji w jego umowie na kolejny sezon.