Baynes wypada z gry

Mamy pierwszego pechowca tego sezonu, który musi pauzować przez kontuzję – nieszczęście dopadło jednego z najpewniejszych zawodników ubiegłych rozgrywek, czyli Arona Baynesa. Wtedy podkoszowy zagrał w 81 z 82 spotkań, a teraz już na starcie sezonu wypada z gry przez uraz ścięgna udowego. Australijczyk kontuzji doznał w drugiej kwarcie sobotniego starcia w Nowym Jorku i w drugiej połowie nie zobaczyliśmy go na parkiecie. Celtics już w niedzielę wieczorem ogłosili, że Baynes nie zagra w poniedziałkowym spotkaniu przeciwko Orlando Magic, a coach Brad Stevens jeszcze w Nowym Jorku, zaraz po wygranym meczu z Knicks, stwierdził w rozmowie z dziennikarzami, że takie kontuzje bywają „straszne”.

Chodzi tutaj przede wszystkim o fakt, że tego typu urazy trzeba w pełni zaleczyć, gdyż w przeciwnym razie kontuzja może się po prostu odnowić. Zdaje się więc, że Aron Baynes przynajmniej na jakiś czas pozostanie poza grą i jako pierwszy pechowiec wypadnie ze składu Celtics w tym sezonie. Nie jest to dobra informacja dla bostońskiej drużyny, bo 31-latek jak zawsze solidnie rozpoczął rozgrywki – w sobotę przed kontuzją zdołał zapisać na konto 10 punktów oraz pięć zbiórek, a w trzech meczach łącznie trafił już trzy trójki (tyle samo co w poprzednim RS).

Celtowie będą musieli więc radzić sobie bez swojego środkowego, co oznacza, że szansę na złapanie więcej minut dostaną Daniel Theis oraz Guerschon Yabusele. Kto wie, może nawet Robert Williams zagra swoje pierwsze minuty w NBA w nadchodzących dniach? Z lekkim urazem kciuka zmaga się natomiast Marcus Smart. Bostończycy w rozpoczętym dziś tygodniu zagrają tylko trzy spotkania: w poniedziałek u siebie z Magic (do gry powróci Gordon Hayward), a potem dwa razy na wyjeździe – w czwartek w Oklahoma City, a w sobotę w Detroit.