Maksymalnie do 25 minut w każdym meczu – tyle na początku sezonu grać będzie Gordon Hayward. Takie informacje przekazał Brad Stevens po ostatnim treningu bostońskiej drużyny przed startem nowych rozgrywek. Jest to całkiem zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że Hayward nie zagrał w meczu NBA w zasadzie przez półtora roku i Celtics chcą ostrożnie podejść do powrotu. Z czasem limit minut ma się zwiększyć. Tymczasem sam zawodnik, zgodnie z tym co przekazali jego koledzy z boiska, wyglądał w ostatnich dniach bardzo dobrze podczas treningów. Zachwycony postawą starszego kolegi był m.in. Marcus Smart, który stwierdził, że Hayward bez problemu wsadza z góry po wybiciu z lewej nogi, a jego rzut jest lepszy niż w preseasonie.
Mecze przedsezonowe nie należały do przesadnie udanych w wykonaniu całej bostońskiej drużyny, natomiast sam Hayward miał największe chyba problemy, co jednak nie dziwi. Zdaje się jednak, że ostatnie dni mu pomogły i miejmy nadzieję, że wraz ze startem sezonu gra 28-latka będzie wyglądać coraz lepiej. W międzyczasie pojawiły się jeszcze problemy z plecami, przez które Hayward nie zagrał w ostatnim starciu C’s w rozgrywkach przedsezonowych, dlatego też Bostończycy chcą być ostrożni i skrzydłowy będzie po powrocie na parkiet na limicie minut.
Początkowo będzie to limit 25 minut, który z czasem ma ulec zwiększeniu, a docelowo zupełnie zniknąć. Zdrowie Haywarda jest kluczowe dla drużyny z Beantown, natomiast najważniejsze jest, aby zawodnik w miarę bez problemów przeszedł przez sezon regularny, odzyskał dawną formę i poczucie pewności, jak i zgrał się z zespołem. Pierwsza okazja już we wtorek, gdy Hayward po raz pierwszy zagra w TD Garden jako Celt i nie będzie to preseason. Rywalem oczywiście Philadelphia 76ers, a w pierwszej piątce (co potwierdził Brett Brown) m.in. Markelle Fultz.