Kyrie: Chcę przedłużyć umowę

Choć w ostatnich tygodniach widzieliśmy sporo oznak, tego nikt się nie spodziewał. Planuję przedłużyć umowę – takie słowa Kyrie’ego Irvinga zaskoczyły wszystkich zgromadzonych na czwartkowym otwartym treningu Boston Celtics. Jeśli jednak zastanowić się nad tym dłużej to przecież 26-latek od tygodni mówił już rzeczy bardzo podobne, rozmyślając o przyszłości w Bostonie, ale nigdy nie w tak bezpośredni sposób. Taka deklaracja pojawiła się po raz pierwszy i według ligowych źródeł, Irving już w ostatnich dniach odbył kilka rozmów z przedstawicielami Celtics, w których zdradził, że jest „całkiem pewny”, iż chce podpisać z Celtami nową umowę. Przy okazji dodał, że chciałby się tą informacją podzielić również publicznie.

Cała sytuacja odrobinę zaskoczyła Celtów – klub wierzył, że Kyrie Irving chce pozostać w Beantown, ale nie rozmawiali na ten temat ze swoim rozgrywającym. Początkowy plan zakładał ogłoszenie tej deklaracji w rozmowie z mediami przed czwartkowym treningiem, ale ten temat o dziwo się nie pojawił, więc i deklaracji nie można było złożyć. Wreszcie, podczas panelu zawodników, Brian Scalabrine zapytał Irvinga o to, jak ważne jest dla niego to, że pewnego dnia mógłby zobaczyć swój numer pod dachem Ogródka jako zastrzeżony. Jego odpowiedź:

Biorąc jednak pod uwagę ostatnie tygodnie, te słowa nie są zaskoczeniem. Irving wielokrotnie powtarzał, że swoją przyszłość wiąże z Celtami. Nie było bezpośredniej deklaracji, ale taki wniosek można było z tego wszystkiego wyciągnąć. Była to ogromna zmiana w stosunku do początku lata, gdy Kyrie odrzucał pytania o przyszłość i zasłaniał się skupieniem na nowym sezonie. Co ciekawe, powiedział też wtedy coś takiego:

„Chcę raz jeszcze dobrze wkomponować się w zespół i naprawdę mocno skupić się na wygraniu mistrzostwa. To jedyna rzecz, która mnie obchodzi. I dopóki nie dojdę do tego momentu, nie jestem w stanie odpowiadać na żadne pytania.”

Czyżby więc Kyrie w końcu znalazł się w tym momencie, gdzie może skupić się na mistrzostwie? Wszystko na to wskazuje. Niektórzy w bostońskiej organizacji wierzą, że spory wpływ na Irvinga miało też otwarcie supernowoczesnej placówki treningowej. Dodatkowo, zawodnik wrócił do gry po miesiącach przerwy i mógł przypomnieć sobie, ile talentu jest w Bostonie. W międzyczasie jego film okazał się sukcesem, udało się też odwiedzić Siuksów z Północnej Dakoty, gdzie w wyjątkowej ceremonii Kyrie i jego siostra przyjęli nowe imiona.

Te ostatnie miesiące były po prostu dla Irvinga czasem ponownego odnalezienia takiego spokoju i wydaje się, że to także miało wpływ na tę dość zaskakującą deklaracje. 26-latek jest w świetnym dla siebie koszykarsko miejscu, w końcu jest w pełni zdrów i chyba pierwszy raz od wielu lat może wejść w sezon z czystą, chłodną głową, skupiając się właśnie na tym, co jest najważniejsze. Ta deklaracja jest zresztą kolejnym krokiem w tę stronę, bo teraz tych pytań o przyszłość już w ogóle być nie powinno, skoro Kyrie sam wszystko wyjaśnił.