Pierce: Liczy się tylko cel zespołu

Paul Pierce uważa, że Boston Celtics mogą wygrać mistrzostwo NBA w sezonie 2018/19… jeśli tylko będą umieli poświęcić się w imię tego celu. Były skrzydłowy Celtów stwierdził, że jedyne, co powinno mieć znaczenie to cel zespołu. Pierce odniósł się tym samym do sytuacji, w jakiej sam znalazł się w 2007 roku, kiedy w Bostonie pojawili się m.in. Kevin Garnett i Ray Allen, dzięki czemu klub zyskał mnóstwo talentu. Teraz w Beantown stworzyły się całkiem podobne okoliczności – w drużynie znów jest trzech all-starów, ale prócz tego mamy również dwóch niezwykle utalentowanych młodych oraz imponujących rozmiarów ławkę rezerwowych. Pierce już teraz przestrzega więc, że nie każdy będzie w stanie osiągnąć pewne indywidualne cele.

Jednocześnie od razu dodaje, że to nie one powinny być na pierwszym miejscu, lecz zamiast tego – cel drużynowy. Tak jak miało to miejsce ponad dekadę temu, gdy do Pierce’a dołączyło w Bostonie dwóch all-starów w osobach Kevina Garnetta oraz Raya Allena. Średnia punktów choćby The Truth spadła o ponad pięć punktów w porównaniu do sezonu 2006/07, ale poprawiła się ilość zwycięstw, no i przede wszystkim pojawił się pierścień mistrzowski na ręce. Pierce twierdzi więc, że jeśli Celtics poświęcą się w ten sam sposób to też zdobędą mistrzostwo.

„Musisz się poświęcić, jeśli naprawdę chcesz próbować zdobyć mistrzostwo. Jeśli to im się uda, zdobędą tytuł. Bo talent w tym zespole jest zdecydowanie ogromny.”

Były kapitan bostońskiej drużyny stwierdził, że poświęcenie musi iść z samej góry – przykład muszą dać liderzy zespołu. Bo choć coach Brad Stevens to zdaniem Pierce’a świetny trener, który potrafi nie tylko wyciągnąć z graczy to, co najlepsze, ale też pomóc im w zrozumieniu ich roli to jednak najważniejsza będzie chęć samych zawodników, w tym także liderów. Wielu obawia się choćby o to, czy Kyrie Irving rzeczywiście nie będzie miał z tym problemu w sytuacji, gdy w przyszłym sezonie będzie walczyć o nową umowę. Ale nie Paul Pierce. Jak sam tłumaczy:

„Kyrie to ogromny walczak. Zdobył już mistrzostwo. On dobrze wie, że jeśli zdobędzie je po raz kolejny to dostanie taki kontrakt, jaki tylko będzie chciał. Ma niesamowity talent i wie, że wygrywanie przezwycięża wszystko. Jeśli ty wygrywasz, wszyscy wygrywają.”

To brzmi trochę jak Ubuntu wersja 2.0 i nie ma w tym absolutnie nic złego. Z wypowiedzi samych zawodników wynika, że cel jest jeden – a przecież Celtics dwa razy z rzędu docierali do finałów konferencji, czyli byli o krok od gry w finale. Droga do tytułu łatwa jednak nie jest, tym bardziej, że nawet jeśli w końcu uda im się awansować do wielkiego finału to tam czekać będą zapewne Golden State Warriors. Jak jednak mówi Pierce, to jest po prostu kolejny naturalny krok dla tego zespołu, dlatego nie można się obawiać rywali, ale po prostu grać swoje.

Tym bardziej, że nikt przecież nie wie, co niesie przyszłość – z jednej strony możemy mówić, że Celtics są znakomicie ustawieni na kolejne lata, ale z drugiej przeszłości nie da się przewidzieć. Wie o tym wiele zespołów, wiedzą o tym także Pierce oraz tamci Celtowie, którzy co prawda mają na koncie jedno mistrzostwo, ale poza tym jeszcze tylko jedną wizytę w finałach (w 2010 roku). To pokazuje, że takie szanse są niezwykle rzadkie, o czym przypomina także 40-letni dziś The Truth. To zresztą powiedziałby zespołowi w szatni przed G7 finałów konferencji:

„Kto wie, co stanie się w przyszłym roku? Transfery, kontuzje… Liczy się tu i teraz. Nie jutro, nie pojutrze – liczy się tu i teraz. Nasza szansa jest teraz. To może być nasz ostatni mecz w tym gronie. Chcecie tego? No właśnie. Mamy znacznie więcej do udowodnienia.”

Oczywiście, jak dodał Pierce, tego typu przemowa byłaby wypowiedziana w nieco innym stylu, ze znacznie większą ilością przekleństw oraz mocno podniesionym tonem. Ale przekaz byłby ten sam. Aż szkoda, że Pierce’a nie było w szatni przed meczem numer siedem tegorocznych finałów konferencji między Celtics a Cavs. Tak czy siak, legenda bostońskiego klubu ma we wszystkim sporo racji i choć Celtowie nie będą faworytami do zdobycia tytułu w przyszłym sezonie (bo Warriors) to jednak z pewnością będą chcieli zrobić wszystko, by zwiększyć swoje szanse.