Brown: Byłem zły, że LBJ odszedł

Boston Celtics kontra LeBron James to jedna z największych rywalizacji w NBA w ostatniej dekadzie. Sporo mówiło się o tym, że to właśnie Celtom uda się przerwać panowanie LeBrona na Wschodzie – ten od 2011 roku nieprzerwanie reprezentował Wschód w finałach. Ostatnią przed tym drużyną, której udało się powstrzymać Jamesa byli… Celtics z 2010 roku. Niestety, w tegorocznych playoffs historia koła nie zatoczyła. Bostończycy przegrali bowiem w siedmiu meczach, choć byli niezwykle blisko. I jak się okazuje, bardzo chcieli być tym zespołem, który to panowanie LeBrona zakończy. Zdradził to Jaylen Brown, który wprost przyznał, że był zły, że James przeniósł się do Los Angeles i Celtics nie staną przed kolejną szansą.

Skrzydłowy porozmawiał z dziennikarzami przy okazji czwartkowego meczu Celtów w Las Vegas. Brown zdradził m.in. że nie krył złości i rozczarowania, że LeBron James przeniósł się na Zachód, podpisując kontrakt z Los Angeles Lakers. Młody skrzydłowy chciał bowiem, aby to Celtics byli tą drużyną, która w końcu pokona LBJ:

„Byliśmy blisko w zeszłym sezonie. Chciałem, żeby został na Wschodzie. Nie lubię tego, gdy ludzie mówią, że teraz, gdy LeBron zmienił klub to jesteśmy faworytami. Irytuje mnie to. Wielu z nas czuje to samo i uważa, że nawet gdyby James został w Cleveland to wciąż my zagralibyśmy w finałach.”

To z pewnością odważna deklaracja 21-latka, ale trudno mu się dziwić – Celtics byli o jedną kwartę od gry w finałach już w tym roku, a przecież poza grą było dwóch all-starów. Nic więc dziwnego, że teraz po odejściu Jamesa do L.A. rzeczywiście są faworytami Wschodu, ale przy tym składzie można by rzucić wiele argumentów, że takimi faworytami byliby również, gdyby James jednak w Ohio został. Tak czy siak, same słowa Browna, który chciał, aby to Celtowie zakończyli panowanie LeBrona, to z pewnością coś, co dobrze obrazuje nastawienie tej młodej drużyny.