PS: Al Horford

Tak jak w ubiegłych latach, tak i teraz – gdy sezon dla Celtów się skończył i zawodnicy mogą już od jakiegoś czasu łowić ryby – można już krótko podsumować ich grę i to, jak spisywali się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. Były to miesiące niezwykłe, obfitujące w różnego rodzaju wydarzenia i zakończone długim runem zespołu w playoffs, który prawie zakończył się wizytą w tegorocznych finałach ligi. Żeby jednak w pełni ocenić tę kampanię należy wziąć pod uwagę także oczekiwania, co do danego zawodnika oraz to, jak spisał się on w trakcie sezonu regularnego oraz fazy posezonowej. Dziś przedostatni PS, a w głównej roli wystąpi Al Horford, który za sobą ma drugi sezon w barwach Boston Celtics.

PRZED SEZONEM:

Al Horford w fazie play-off 2017 ugruntował swoją pozycję jako jeden z najlepszych podkoszowych w całej lidze. Wciąż mocno niedoceniany, ale grający na bardzo dobrym poziomie, dobrze broniący, świetnie podający i trafiający teraz także zza łuku. Po prostu Playoff Al. Latem ubiegłego roku Celtowie dodali do składu rozgrywającego (Kyrie Irving) oraz skrzydłowego (Gordon Hayward), którzy wspólnie z Horfordem mieli stworzyć nową wielką trójkę w Bostonie. Cała trójka zdawała się zresztą świetnie uzupełniać, czego dowodem był preseason i ta nić porozumienia między graczami, która ukształtowała się w zasadzie od razu i bez potrzeby żadnych słów.

SEZON REGULARNY:

Na popisy tej trójki będziemy musieli poczekać do przyszłego sezonu. Horford i Irving bez Haywarda też wyglądali jednak całkiem nieźle. Ba, na tyle dobrze, że obaj zameldowali się w Los Angeles podczas tegorocznego Meczu Gwiazd. Dla podkoszowego był to piąty All-Star Game w karierze, choć pod względem statystycznym był to jego najsłabszy sezon regularny od lat. Nie o statystki jednak głównie chodzi, jeśli mówimy o Horfordzie. Bo mimo że nie błyszczał w RS tak jak w fazie play-off to jednak wciąż był niezwykle dla tej drużyny ważny. Zbierał najwięcej piłek od lat, znów notował prawie pięć asyst na mecz, trafiał prawie 43 procent trójek, a do tego jak zwykle świetnie bronił. Zdarzały mu się mecze słabe, a season-high 27 punktów zdobył już na początku sezonu w starciu z Milwaukee. Potem jeszcze tylko dziesięć razy zapisywał na konto 20 lub więcej oczek, a swój najprawdopodobniej najlepszy mecz zagrał na początku lutego, gdy przeciwko Blazers zanotował 22 punkty, 10 zbiórek, pięć asyst, dwa bloki oraz buzzer-beatera. Dwa razy blisko był triple-double, raz zanotował też aż 11 asyst w starciu z Suns. Na przestrzeni całego sezonu opuścił mecz to tu, to tam i widać było, że Celtics dają mu wolne i dobrze rozporządzają minutami, by Horford miał świeże nogi na fazę play-off. W końcu to w tej części sezonu Horford ma pokazywać swoją wartość.

Horford punktuje/asystuje w sezonie regularnym – część pierwsza:

Horford wciąż punktuje i asystuje w sezonie regularnym – część druga:

A tutaj najlepsze bloki z sezonu regularnego:

PLAYOFFS:

Drugi rok z rzędu Horford tę wartość w fazie play-off rzeczywiście pokazał. Był podporą Celtics, grających już bez Irvinga i kimś, na kim ten młody zespół mógł zawsze polegać. Mecz w mecz solidnie robił swoje: bronił, blokował, kończył przy obręczy, trafiał zza łuku. Seria za serią, znów grał jak ten Playoff Al z 2017 roku. Najlepsze dwa mecze zaliczył najpierw na koniec serii z Bucks, kiedy zapisał na konto 26/8/3 oraz na sam start serii z Sixers, gdy zaliczył 26/7/4. A było jeszcze 24/12/4/3 w G1 przeciwko Bucks, 22/14/3/2 w G5 tej samej serii, game-winner w G3 w Filadelfii czy 20/4/6/2 na otwarcie serii z Cavaliers. Bo tym razem Big Al nie wystraszył się nawet LeBrona Jamesa. Ostatecznie, po raz kolejny nie udało mu się pokonać LBJ, ale w tych siedmiu meczach z Cavs spisał się dobrze – dwukrotnie w tych siedmiu spotkaniach nie dobił do granicy 10 punktów i były to jego jedyne takie mecze w tegorocznej fazie play-off. Tym samym po raz kolejny pokazał, że sezon regularny to teraz już tylko przystanek – tym bardziej, że w czerwcu skończył 32 lata i najważniejsze dziś, aby te nogi rzeczywiście przygotować przede wszystkim na grę w kwietniu/maju, może nawet w czerwcu.

Poniżej najbardziej spektakularne akcje Horforda z tegorocznych playoffs:

OCENA: 5

Piątki z plusem nie dam ze względu na sezon regularny, ale Horford drugi rok z rzędu pokazał w fazie play-off, ile tak naprawdę jest wart. To fakt, że swoją grą w RS momentami nie zachwyca i daje powody ku temu, by zastanawiać się nad jego maksymalną umową, ale swoją postawą w fazie play-off tylko potwierdza, jakiego kalibru jest graczem. All-Star pełną gębą, tym bardziej biorąc pod uwagę to, ile dobrego robi dla Celtics odkąd pojawił się w Bostonie.

CO DALEJ?

Horford ma 32 lata, ale mimo to nie wygląda na to, aby miał notować regres. W sezonie regularnym rzeczywiście wyglądał niekiedy trochę słabiej niż zwykle i zdaje się, że w przyszłym sezonie może grać jeszcze mniej – jest Aron Baynes, na większą rolę może chyba liczyć Daniel Theis, a do tego minuty może załapać Robert Williams. Tak czy siak, zdrowi Celtics bardzo potrzebują Horforda, który jest niezwykle inteligentnym graczem po obu stronach boiska i robi na parkiecie mnóstwo dobrych rzeczy dla drużyny. Dodatkowo, jest też lubianym w szatni zawodnikiem i doskonałym weteranem dla tej młodej drużyny. To był jego drugi sezon w Bostonie, przed nim trzeci i to być może będzie contract-year, bo w 2019 roku może skorzystać z opcji gracza, ale nie musi – tym bardziej, że w tej opcji ma ponad $30 milionów dolarów na sezon 2019/20. Celtics chyba nie będą mieli jednak nic przeciwko, aby płacić takie pieniądze, jeśli Big Al nadal będzie tak ważnym elementem tego zespołu.