Irving i Butler chcą grać razem?

Jeśli nie wiecie, kim jest Joe Cowley z Chicago Sun-Time – spokojnie, nie jest to nikt wiarygodny. Jest to za to ktoś, kto twierdzi, że Jimmy Butler i Kyrie Irving cały czas starają się wymyślić sposób na wspólną grę. Cowley opiera się przede wszystkim na raportach, że Butler nie jest zadowolony w Minneapolis i ma już dość „nonszalanckiego” zachowania młodszych kolegów, w tym przede wszystkim Karla-Anthony’ego Townsa. Dodatkowo, przyjaźń Butlera z Irvingiem jest wszystkim dobrze znana, bo panowie polubili się na wielu wspólnych obozach przygotowawczych koszykarskiej kadry Stanów Zjednoczonych. No i obaj mogą za rok nie wykorzystać opcji gracza w swoich umowach i wejść na rynek wolnych agentów. Czy jest się czego bać?

Przede wszystkim trzeba rozpocząć od tego, że choć z jednej strony Joe Cowley to niezbyt wiarygodne źródło i postać bardzo kontrowersyjna w Chicago, a na dodatek niezbyt lubiana zarówno wśród kibiców, jak i innych dziennikarzy, to jednak w każdej plotce jest trochę prawdy. Bo przecież już w 2017 roku Jimmy Butler w programie First Take powiedział, że jeśli miałby złączyć siły z jednym z zawodników w lidze to postawiłby na swojego ulubieńca, czyli właśnie Kyrie Irvinga. Cowley dodaje tylko, że zawodnicy mają wciąż myśleć o tym, jak to zrobić.

Sęk w tym, że w NBA przyjaciele nie zawsze łączą siły – ile to już lat mówi się o Banana Boat? Ile to już lat Chris Paul, LeBron James i Carmelo Anthony grają w innych klubach? Jasna sprawa, że często do takich połączeń dochodzi, natomiast Coley jako argument przywołuje fakt, że ani Butler, ani Irving nie podpiszą przedłużenia swoich umów w tym roku i wejdą na rynek wolnych agentów latem 2019. Tyle tylko, że pomija się tu bardzo istotny inny fakt, a mianowicie że obu się to po prostu nie opłaca finansowo i to dlatego przedłużać umów nie będą.

Na ten moment wydaje się więc, że wspólna gra Irvinga z Butlerem pozostanie w strefie marzeń. Nie dojdzie do tego raczej w Bostonie, bo trudno wyobrazić sobie, by Danny Ainge transferował po Butlera, gdy nie zrobił tego, kiedy Jimmy był na wylocie z Chicago. Albo że Butler weźmie znacznie mniej, by dołączyć do Celtics w 2019 roku. Tym bardziej, że Celtowie raczej na pewno zaoferują wtedy kontrakt maksymalny Irvingowi i jakoś trudno myśleć, że Kyrie miałby go odrzucić, a zamiast tego szukać klubu, który przyjmie i jego, i 28-letniego skrzydłowego.

Co o tym myślicie? Kolejna plotka wyssana z palca, czy realny scenariusz, którego możemy się obawiać?