Cousins trafi do Warriors

I jest kolejna bomba tegorocznego offseasonu. DeMarcus Cousins nie znalazł dla siebie żadnej oferty, więc postanowił wziąć sprawy w swoje ręce, zadzwonił do Golden State Warriors i zaoferował swoje usługi, a mistrzowie NBA odpowiedzieli propozycją umowy na jeden rok o wartości ponad $5 milionów dolarów. Czyli że znów to zrobili. Bo przecież do Warriors dołączy topowy 27-letni podkoszowy ligi, na dodatek all-star. Jakby tego było mało, zagra za bardzo małe pieniądze. Aby jednak nie było tak różowo, ten ruch wiąże się z pewnym ryzykiem, które Warriors zdecydowali się podjąć, jakby na złość całej reszcie ligi. Bo to przecież DeMarcus Cousins, czyli nie tylko utalentowany gracz, ale też zawodnikiem z pewnym bagażem.

Można by rzec: za takie pieniądze, takiego zawodnika? Dla Warriors to żadne ryzyko. Jak się uda to będą jeszcze lepsi, jak się nie uda to nie będą z niego korzystać, a i tak pozostaną faworytami do mistrzostwa. Niby tak, ale jest powód, dla którego Cousins nie znalazł żadnej innej oferty. Jest powód, dla którego zespoły z cap space nawet się nim nie zainteresowały. Jest powód, dla którego to sam Cousins i jego agent musieli dzwonić po klubach i oferować swoje usługi. Ba, to nawet nie jest jeden powód, lecz znacznie więcej, przez które ten ruch to ryzyko.

Po pierwsze, Cousins wraca po kontuzji Achillesa. Po drugie, nie jest to zawodnik mile widziany przez wiele klubów w szatni. Po trzecie, jest to gracz z całkiem dużym ego, który na dodatek teraz trafia do bardzo silnego zespołu, gdzie nie będzie grał pierwszych skrzypiec. Tymczasem podpisując kontrakt na jeden sezon, on po powrocie z kontuzji – kiedykolwiek to nastąpi – walczyć będzie o pieniądze, których w tym roku nie dostał. Łatwo mu nie będzie w takim zespole, ale skoro żaden inny zespół go nie chciał to czy można dziś winić DMC i Warriors za ten mariaż?

Warriors na pewno ryzykują, może nie dużo, ale wciąż. Cousins może okazać się totalnym niewypałem, może też wrócić w całkiem niezłym stylu, ale mieć problemy ze swoją rolą w drużynie. Dodatkowo, on już przed kontuzją – choć piekielnie utalentowany – miał swoje wady, często bardzo poważne wady. Słaba forma fizyczna, człapanie do obrony, dyskusje z sędziami. Mimo to, wciąż potrafił dominować, dopóki jego pobytu w Nowym Orleanie nie przerwał uraz. GSW właśnie na tego gracza wykorzystali swój największy wyjątek, jakim mogli operować.

Pojawiła się informacja, że Cousins swoją listę zawęził ostatecznie do dwóch klubów: Warriors oraz Boston Celtics. Nie było natomiast żadnych informacji, że Celtowie byli w ogóle zainteresowani. Mogliby zaoferować DMC takie same pieniądze, jednak jeśli wziąć pod uwagę to, że sam Cousins dzwonił do klubów, a Celtics w przeszłości nie wykazali żadnego zainteresowania Cousinsem to w Bostonie najpewniej telefonu od DMC nawet nie odebrali. Mimo wszystko, chcielibyście DMC w zielonych barwach? Myślicie, że C’s popełnili tutaj błąd, pozwalając GSW zgarnąć 27-latka?