PS: Kyrie Irving

Tak jak w ubiegłych latach, tak i teraz – gdy sezon dla Celtów się skończył i zawodnicy mogą już od jakiegoś czasu łowić ryby – można już krótko podsumować ich grę i to, jak spisywali się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. Były to miesiące niezwykłe, obfitujące w różnego rodzaju wydarzenia i zakończone długim runem zespołu w playoffs, który prawie zakończył się wizytą w tegorocznych finałach ligi. Żeby jednak w pełni ocenić tę kampanię należy wziąć pod uwagę także oczekiwania, co do danego zawodnika oraz to, jak spisał się on w trakcie sezonu regularnego oraz fazy posezonowej. Następny jest Kyrie Irving, który swój pierwszy sezon w Bostonie musiał niestety skończyć przedwcześnie.

PRZED SEZONEM:

Tego nie spodziewał się nikt. Po tym, gdy Kyrie Irving zażądał od Cavaliers wymiany, mało kto myślał, że rozgrywający wyląduje w Bostonie. Tymczasem okazało się, że Celtics bez wahania wysłali w drugą stronę Isaiah Thomasa oraz Jae Crowdera, a do tego także Ante Zizica, i na deser jeszcze ostatni pick od Nets. Stało się, Kyrie Irving został zawodnikiem Boston Celtics. Trudno było w to uwierzyć, ale chwila na przetworzenie wszystkich informacji i można było się ekscytować. Celtowie mieli bowiem w składzie już nie tylko przekonanego latem Gordona Haywarda, ale również jednego z najbardziej ekscytujących i widowiskowo grających zawodników w NBA. Oczywiście, pojawiały się pytania o to, jak Irving odnajdzie się w Bostonie – tym bardziej, że jeszcze kilka tygodni wcześniej wielu kibiców wprost nie chciało, aby Celtics się w to angażowali – natomiast najpierw wspólna konferencja Irvinga z Haywardem, a potem preseason rozwiały wszelkie wątpliwości.

SEZON REGULARNY:

Już w pierwszym meczu sezonu – tym, kiedy sami wiecie co – Kyrie miał 22/10 przeciwko Cavs i prawie trafił na remis. A potem? 16 kolejnych zwycięstw Celtów i znakomicie przy tym grający Irving: 35 oczek przeciwko Hawks przed maską, a potem season-high 47 punktów przeciwko Mavs już w masce. I inne świetne występy w międzyczasie. Na tyle dobre, że Irving tegoroczny All-Star Game rozpoczął od pierwszej minuty, za sprawą głosowania kibiców. Po drodze pojawiały się informacje o bólach w kolanie, ale to nie zatrzymywało Irvinga. Absurdem był luty, w trakcie którego Kyrie robił średnio 25/6/4 na skutecznościach 53/45/92. Nikt się nie zamartwiał o to, jak Kyrie będzie wyglądał pod Stevensem, bo wyglądał po prostu doskonale. I to pod każdym względem, także w defensywie, gdzie szczególnie na starcie sezonu starał się wyjątkowo mocno. Niestety, kolano dało o sobie znać w marcu i koniec końców konieczna była nie jedna, a dwie operacje, co oznaczało, że Irving w playoffs niestety nie zagra. 60 rozegranych spotkań, 58 razy w double-figures (te dwa mecze bez: złamany nos w pierwszej kwarcie z Hornets oraz ostatni w sezonie mecz i gra tylko w pierwszej połowie przeciwko Pacers). 18 razy miał 30 lub więcej oczek. Grał więcej bez piłki, grał świetnie z piłką, całkiem nieźle kreował i jak prawie każdy Celt w tym sezonie trafiał wielkie rzuty. A jakże łatwiej grałoby mu się, gdyby miał obok siebie Haywarda?

Najlepsze jego akcje w ataku – część pierwsza:

Tutaj część druga:

Poniżej najlepsze asysty:

A tutaj najlepsze jego akcje w obronie:

PLAYOFFS:

Poczynania kolegów musiał oglądać z boku, choć po pierwszej operacji czuł się na tyle dobrze, że miał wrócić już po trzech tygodniach. Jak się jednak okazało, konieczne było przeprowadzenie drugiej operacji i tyle wyszło z nadziei Irvinga oraz samych Celtics.

OCENA: 5+

Trudno wyobrazić sobie lepszy pierwszy sezon Irvinga w Celtics – to znaczy lepszy byłby na pewno taki, który nie zakończył się operacją, tylko czymś znacznie przyjemniejszym, natomiast na to nie było za bardzo wpływu. Można było pomyśleć o tym zabiegu zaraz po transferze, ale wtedy te bóle nie były jeszcze na tyle duże, aby na takie rozwiązanie się decydować. Tak czy siak, 26-latek znakomicie odnalazł się w Bostonie i choć zadanie miał bardzo trudne – sezon 2016/17 w wykonaniu Thomasa to legendarnie dobry rok pod względem ofensywnym – to jednak spisał się bardzo dobrze i pokazał, dlaczego Celtowie tak chętnie po niego sięgnęli, oddając w zamian niemałą przecież paczkę.

CO DALEJ?

Kyrie najprawdopodobniej jeszcze w lipcu wróci do pełni sił – podobnie zresztą jak Gordon Hayward – i choć sama historia kontuzji zapala lampkę w głowie to wszyscy zgodnie powtarzają, że z kolanem Irvinga wszystko ma być już w stu procentach w porządku. Skoro więc Kyrie grał tak dobrze z bólami to jak dobry będzie w pełni zdrów? Możemy sobie tylko wyobrazić. A jak dobrzy będą Celtics ze zdrowymi Irvingiem oraz Haywardem? To też możemy sobie tylko wyobrazić, przy czym namiastkę mieliśmy już w preseasonie – to teraz dodajmy do tego rok starszych Browna oraz Tatuma i dopiero wtedy można sobie fajne rzeczy wyobrazić. Warto wspomnieć, że ten przyszły sezon będzie dla Irvinga najprawdopodobniej ostatnim rokiem umowy i choć sam rozgrywający na razie nie chce nic deklarować to na ten moment nic nie wskazuje na inne rozwiązanie niż Kyrie podpisujący w 2019 roku nowy kontrakt z Boston Celtics. Tym bardziej, jeśli za rok ziścić mają się nasze wyobrażenia.