Celtics chcą zatrzymać Baynesa

Wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na to, że Aron Baynes pozostanie zawodnikiem Boston Celtics. Według ostatnich doniesień, 31-letni podkoszowy, któremu za kilka dni kończy się umowa, ma podpisać nowy, wieloletni kontrakt z bostońską drużyną. Na ten moment nie wiadomo, na jaką wartość i na ile lat, ale już sama informacja powinna wystarczyć do radości, bo Baynes stał się ważną częścią zespołu. Był jednym z najlepszych defensorów w całej lidze (numerem jeden wśród tych, którzy rozegrali co najmniej 58 spotkań), a do tego w fazie play-off zaczął rzucać (i trafiać) za trzy. Nie jest więc prawdą to, co napisał Joel Embiid, że Baynes jest w lidze tylko po to, by nad nim wsadzać i Celtowie zaraz zamierzają to udowodnić.

Już po zakończeniu sezonu, gdy Baynes porównywał porażkę z Cavaliers w finale konferencji do porażki Spurs w finałach w 2013 roku, dało się wyczuć, że sam środkowy chce dalej grać dla Celtics. I chcą tego także Celtowie, co poniekąd udowodnili, wysyłając Baynesa do Los Angeles na tegoroczne rozdanie nagród, gdzie Australijczyk był reprezentantem bostońskiej drużyny. Tę chęć potwierdzają źródła, według których Baynes ma tym razem podpisać nieco dłuższy kontrakt z Bostonem. O jakiej wartości? Tego jeszcze nie wiemy.

Na początek, Celtowie mogą zaproponować mu nieco ponad $5 milionów dolarów (z racji na prawa non-Bird, jakie obejmują 31-latka), choć jest także opcja, aby wykorzystać na niego wyjątek mid-level, natomiast wtedy sytuacja finansowa zespołu się komplikuje i nie jest to chyba droga, jaką C’s chcą obrać. Zdaje się jednak, że te $5 milionów dolarów to całkiem rozsądna cena, tym bardziej biorąc pod uwagę, że w tym roku na rynku nie ma tak dużo cap space jak w latach poprzednich. Do 1 lipca pozostało już niewiele czasu, dlatego wszystko wyjaśni się już niedługo.