Nagrody nie dla Celtów

Tegoroczną galę rozdania nagród w kontekście Boston Celtics najlepiej może podsumować obraz Billa Russella z wyciągniętym środkowym palcem. Fakt faktem, że legenda Celtów wcale nie miała tego na myśli (bo palec żartobliwie skierowany został w stronę Charlesa Barkleya), natomiast tak po prawdzie to Celtics rzeczywiście mogliby taki komunikat wystosować. Nikt nie otrzymał bowiem żadnego wyróżnienia. Ani Brad Stevens (spodziewane, ale jednak duże zaskoczenie), ani Danny Ainge (spodziewane, ale jednak zaskoczenie), ani też Jayson Tatum (spodziewane, zaskoczenia nie było). Patrząc jednak na to, że reprezentantem zespołu w Los Angeles był… Aron Baynes to można przypuszczać, że Celtics nagród się nie spodziewali.

Po ogłoszeniu finalistów najważniejszych nagród – Tatum znalazł się w trójce najlepszych debiutantów, a Stevens w trójce najlepszych trenerów – wiadomo było, że szanse przedstawicieli Celtics są raczej małe. W sezonie regularnym lepsi od Tatuma byli jednak Ben Simmons oraz Donovan Mitchell, natomiast Stevensa nie docenili nawet jego koledzy po fachu, dlatego nadzieje na inny wynik w głosowaniu mediów nie były wcale przesadnie duże. Ostatecznie, zarówno Tatum, jak i Stevens zajęli w swoich kategoriach trzecie miejsce.

Co więcej? Jaylen Brown siódmy, a Terry Rozier jedenasty w głosowaniu na gracza, który zrobił największy postęp. Al Horford piąty, a Jaylen Brown dziesiąty w głosowaniu na najlepszego defensora. Rozier jedenasty w głosowaniu na najlepszego szóstego zawodnika. No i Marcus Smart bez ani jednego głosu w żadnej kategorii. Danny Ainge dopiero czwarty w głosowaniu na działacza roku. Kyrie Irving bez głosu w głosowaniu na MVP sezonu. Najbliżej jakiegokolwiek wyróżnienia był Big Al, który zajął drugie miejsce w wyścigu po nagrodę fair play.

Horford znalazł się co prawda najwięcej razy na pierwszej pozycji wśród głosujących (głosowali zawodnicy), ale ostatecznie to Kemba Walker zebrał 28 punktów więcej. Celtics bez żadnego wyróżnienia, dosłownie. Ba, nawet nagroda hustle przypadła Amirowi Johnsonowi. MVP został James Harden, w wyścigu prawdziwych i nieprawdziwych rookies wygrał jednak Ben Simmons, a defensorem sezonu wybrano Rudy’ego Goberta. Wszystkich wyróżnionych podczas poniedziałkowej gali w Mieście Aniołów znajdziecie tutaj. Podsumuje Bill Russell: