PS: Aron Baynes

Tak jak w ubiegłych latach, tak i teraz – gdy sezon dla Celtów się skończył i zawodnicy mogą już od jakiegoś czasu łowić ryby – można już krótko podsumować ich grę i to, jak spisywali się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. Były to miesiące niezwykłe, obfitujące w różnego rodzaju wydarzenia i zakończone długim runem zespołu w playoffs, który prawie zakończył się wizytą w tegorocznych finałach ligi. Żeby jednak w pełni ocenić tę kampanię należy wziąć pod uwagę także oczekiwania, co do danego zawodnika oraz to, jak spisał się on w trakcie sezonu regularnego oraz fazy posezonowej. Jako następny w kolejce ustawił się Aron Baynes, czyli człowiek, który niczego i nikogo się nie boi, nie ważne jak długie ręce ma ten ktoś/coś.

PRZED SEZONEM:

To był kolejnych ruch Celtów w trakcie tej serii kompletowania drużyny po podpisaniu umowy z Gordonem Haywardem. Celtics wykorzystali na Baynesa jeden z dostępnych wyjątków, a sam Australijczyk zgodził się podpisać kontrakt o niższej wartości niż ten, który zostawił na stole w Detroit. Boston w końcu ma centra? Nie do końca można było podzielać ten optymizm, bo choć Baynes rzeczywiście jest środkowym z krwi i kości to jednak w poprzednich latach grał stosunkowo mało, czytaj po około 15 minut na mecz. Widzieliśmy jednak, że jest twardy, że dobrze zbiera, nieźle broni i blokuje, a do tego ma także całkiem przyjemny rzut z mid-range. Mimo to, wielkich oczekiwań nie mieliśmy, bo mało kto spodziewał się, że Baynes może jeszcze czymś w NBA zaskoczyć.

SEZON REGULARNY:

Tymczasem nie obyło się bez zaskoczeń, oczywiście takich pozytywnych. Baynes zagrał w 81 spotkaniach, wyrównując rekord kariery i 67-krotnie wystąpił od pierwszej minuty. W tym jednym sezonie w Bostonie zaliczył więc więcej startów niż przez wszystkie poprzednie rozgrywki. Zdobywał średnio 6.0 punktów oraz career-high 5.4 zbiórek na mecz (grając przeciętnie najwięcej w karierze 18 minut na mecz), choć jego wpływ na bostońską drużynę znacząco wykraczał poza suche statystyki. Aron był bowiem jednym z najlepszych bostońskich defensorów, co te same statystyki zresztą tylko potwierdziły. Już w jednym z pierwszych meczów sezonów zaliczył cztery bloki w starciu z Miami Heat i już wtedy wiedzieliśmy, że to jest człowiek, który niczego się nie boi. I ponoć pięknie zbudowany! Robił wszystko to, czego się po nim spodziewaliśmy – dobrze zbierał, trafiał z mid-range, ale też fajnie współpracował m.in. z Marcusem Smartem, który bardzo dobrze uruchamiał go w akcjach pick-and-roll. Dodatkowo, pod koniec sezonu Baynes zaczął robić ten jeden, dwa kroki do tyłu i rzucać zza łuku, choć pełnię jego możliwości zobaczyliśmy dopiero w fazie play-off. Cztery razy miał double-double, a dwa razy przekroczył granicę 20 oczek – najpierw jeszcze w listopadzie zrobił 21 punktów, osiem zbiórek i trzy asysty przeciwko Lakers, a potem na sam koniec sezonu zaliczył 26/14 przeciwko Nets i stał się pierwszym graczem od 50 lat, który zrobił takie cyfry w 20 minut lub mniej.

Najlepsze jego zagrania w ataku z sezonu regularnego poniżej:

A tutaj najlepsze bloki pana określanego mianem All of Australia:

PLAYOFFS:

W fazie play-off średnia minut nawet wzrosła, a Baynes prócz zwyczajowego repertuaru zagrań pokazał nam jeszcze, że zaufanie Brada Stevensa się opłaciło, bo on teraz potrafi rzucać zza łuku. 11/23 w 19 meczach i często bezradny Joel Embiid. Baynes zresztą najwięcej dobrego zrobił właśnie w serii z Sixers, kiedy nie tylko trafił co najmniej jedną trójkę w każdym z pięciu spotkań, ale też okazał się być świetnym defensorem na Kameruńczyka. W decydującym, piątym spotkaniu, 31-latek zapisał na konto 13 punktów i dziewięć zbiórek, skutecznie powstrzymując Embiida w ostatniej akcji spotkania.

Poniżej najlepsze akcje Australijczyka z tegorocznych playoffs:

OCENA: 5

No bo chyba nikt się nie spodziewał, że w wieku 31 lat środkowy z Australii zagra najlepszy sezon w życiu? Baynes przez cały sezon pokazał, ile wart jest dla Celtics co najmniej solidny center, który twardo broni, twardo zbiera i może rozciągnąć grę w ataku. Aron był też jedynym graczem z mistrzowskim doświadczeniem w zespole, mając na koncie mistrzostwo NBA zdobyte ze Spurs w 2014 roku.

CO DALEJ?

Przed sezonem podpisał umowę na jeden tylko rok i teraz z pewnością będzie chciał więcej – tym bardziej, że a) ma za sobą bardzo dobry rok, b) w grudniu będzie miał już 32 lata. Celtowie raczej na pewno uznają, że zatrzymanie Baynesa jest jednym z priorytetów na ten offseason, co jednak wcale takie łatwe może nie być. Zdaje się jednak, że sam Aron chce dalej grać dla Bostonu, bo to nie tylko informacje ze źródeł, ale też jego wypowiedzi po zakończeniu rozgrywek, o tym że Celtics mogą być jak Spurs 2014 i taka przegrana może ich tylko wzmocnić. Miejmy więc nadzieję, że rzeczywiście uda się Baynesa w Bostonie zatrzymać, także dlatego, że to jest po prostu fajny i lubiany gość, który wiele daje również w szatni bostońskiego zespołu.