Robert Williams trafił do Bostonu!

Tego nikt, ale to nikt się nie spodziewał. Robert Williams według wielu był zawodnikiem, który miał zostać wybrany gdzieś w okolicach początku drugiej dziesiątki. Mało kto widział go poza wyborami z loterii (do 14. picku). Tymczasem podkoszowy ostał się aż do wyboru Boston Celtics, którzy z takiego obrotu spraw mocno się ucieszyli. Bo choć nie mieli nawet workoutu z Williamsem to jednak jest to wielka okazja. Już sam fakt, że Celtowie nie organizowali tego treningu mówi sam za siebie – 20-latek miał usłyszeć swoje nazwisko znacznie, znacznie wcześniej. Nic więc dziwnego, że wszyscy eksperci są zgodni: Boston Celtics dokonali bardzo dobrego wyboru i mogli zrobić największy steal tegorocznego naboru.

Powiem szczerze, po przebudzeniu w pierwszej chwili pomyślałem, że chodzi o Mitchella Robinsona. To inny podkoszowy, o którym pisałem przed draftem i który miał być w zasięgu Celtów. Dopiero po chwili zrozumiałem, że chodzi o Roberta Williamsa, bo to jest naprawdę duża niespodzianka. Nie było go na treningu w Bostonie, nie był brany pod uwagę także przeze mnie w opisach graczy przed draftem, a niektórzy chcieli nawet… iść w górę draftu właśnie po niego. Tym większe zaskoczenie, że Celtowie mogli go wybrać po prostu ze swoim pickiem.

Kilka słów na szybko o Williamsie? To potencjalnie drugi Clint Capela. Jest troszeczkę undersized (208 centymetrów, czyli siedmiu stóp nie ma), ale nadrabia atletyzmem, siłą oraz  prawie 228-centymetrowym zasięgiem ramion, dzięki czemu spokojnie może grać na piątce. Na uniwerku tego nie robił, grał jako silny skrzydłowy i w związku z tym miał problemy z dyscypliną. Przesunięcie na swoją pozycję powinno ten akurat problem rozwiązać. Williams to więc znakomity shot-blocker, ale też bestia przy obręczy rywala i w kontratakach.

Chcecie więcej? Ma szybkość i pracę nóg, by móc radzić sobie po zamianie krycia – dokładnie tak jak Clint Capela. Ma dobre podanie i potrafi całkiem nieźle kozłować jak na swój wzrost. Świetnie zbiera w ataku, doskonale skacze do lobów, więc jak ryba czuje się w akcjach pick-and-roll, ale potrafi też dobrze ściąć do kosza czy znakomicie pobiec do kontry – dokładnie tak jak DeAndre Jordan. Do tej dwójki jest zresztą najczęściej porównywany, choć z Jordanem ma jeszcze jedną wspólną rzecz: Williams, dokładnie tak jak DeAndre Jordan, ma słabiutki rzut.

To jest jedna z największych jego wad, ale Jordan jest dobrym przykładem, że da się odnieść sukces, jeśli znajdziesz odpowiedni dla siebie system. A w Bostonie zdaje się nie będą wymagać od Williamsa tego, aby ciągnął ich w ataku. Ma złapać alley-oopa, dobić tu i tam, znaleźć się dobrze pod koszem i być pierwszym graczem po stronie przeciwnika, kiedy Celtowie przejmą piłkę. Fakt faktem, że Williams w zasadzie nie  funkcjonuje poza paint i to może być problem, tym bardziej, że jego rzuty wolne nie napawają optymizmem (tylko 47.1 procent skuteczności).

Warto dodać, że Williams był już typowany do top10 draftu, ale w 2017 roku. Wtedy jednak zdecydował się wrócić na Texas A&M na jeszcze jeden rok i ta decyzja nie do końca poprawiła jego notowania. Sam zawodnik i jego rodzina oraz przyjaciele zdawali się być jednak szczęśliwi z tego, jak potoczył się czwartkowy draft. Jeszcze jedna ważna rzecz: według źródeł, wybór Williamsa nie zmienia tego, że Celtics chcą, aby Aron Baynes pozostał w składzie. Dodatkowo, ponoć także sam australijski podkoszowy stwierdził, że chce na dłużej pozostać w Bostonie.

Co ciekawe, wybór Celtów zdradził nieco wcześniej Danny Ainge, do którego chwilę przedtem dzwonił… Terry Rozier, goszczący w studio Bleacher Raport w noc draftu. GM Celtics nie miał pojęcia, gdzie jest jego zawodnik i spytany o to, kogo wybierze, wypalił, że będzie to właśnie Williams. Na konferencji prasowej dodał:

„Jest to zawodnik, którego bardzo lubiliśmy, kiedy zaczynaliśmy cały ten proces związany z draftem. To rim-protector, jest dobrym zbierającym i kimś, kto może grać nad obręczą po obu stronach parkietu. Nie mamy tego w składzie. Albo mamy tylko trochę tego, natomiast nie te rzeczy, które on potrafi robić.”

Coach Brad Stevens zdradził natomiast, że Ainge i jego asystent Mike Zarren zaczęli wierzyć w to, że Williams będzie dostępny przy ich wyborze w momencie 17, 18 wyboru. Sam zresztą dodał, że po każdym kolejnym wyborze wszyscy mieli nadzieję, że 20-latek będzie jeszcze do wzięcia przy picku numer 27. Oficjalna prezentacja nowego zawodnika powinna odbyć się w przyszłym tygodniu, a pierwsza okazja, by zobaczyć, jak gra Robert Williams już na początku lipca, gdy Celtics rozpoczną tegoroczne granie w lidze letniej w Las Vegas.

Czy jesteś zadwolony z wyboru Roberta Williamsa?

Zobacz Wyniki

Loading ... Loading ...