Tak jak w ubiegłych latach, tak i teraz – gdy sezon dla Celtów się skończył i zawodnicy mogą już od jakiegoś czasu łowić ryby – można już krótko podsumować ich grę i to, jak spisywali się na przestrzeni kilku ostatnich miesięcy. Były to miesiące niezwykłe, obfitujące w różnego rodzaju wydarzenia i zakończone długim runem zespołu w playoffs, który prawie zakończył się wizytą w tegorocznych finałach ligi. Żeby jednak w pełni ocenić tę kampanię należy wziąć pod uwagę także oczekiwania, co do danego zawodnika oraz to, jak spisał się on w trakcie sezonu regularnego oraz fazy posezonowej. Jako kolejny do tablicy podejdzie Daniel Theis, który spełnił marzenia o grze w NBA i może być z siebie bardzo zadowolony.
PRZED SEZONEM:
Przyznam szczerze, przed sezonem nigdy nie słyszałem o kimś takim. Theis był zresztą pierwszym, wtedy jeszcze nieoficjalnym, ruchem C’s w offseasonie i z pierwszych informacji wynikało, że to całkiem dobry defensor i ktoś, kto potencjalnie mógł zastąpić Jonasa Jerebko w składzie. Niemiec miał bowiem na koncie mistrzostwa Niemiec, ale też występy w tamtejszych meczach gwiazd oraz nagrodę dla najlepszego obrońcy w lidze. Tak dobra gra sprawiła, że zainteresował sobą przedstawicieli kilku klubów NBA, a z okazji skorzystali Celtics, którzy zdecydowali się podpisać kontrakt z zawodnikiem, który pierwszoroczniakiem był tylko w teorii. Po tylu latach na zawodowych parkietach trudno bowiem nazywać Theisa żółtodziobem i bardzo fajnie zweryfikował nam to sezon regularny. Zanim jednak do tego doszło, mieliśmy okazję poznać nowego bostońskiego zawodnika na Eurobaskecie 2017, gdzie Daniel robił imponujące rzeczy dla zaskakująco dobrze grającej w tamtym turnieju reprezentacji Niemiec, wliczając to wsad nad Borisem Diawem w starciu przeciwko Francji.
SEZON REGULARNY:
Theis z łatwością załapał się bowiem do zespołu i z czasem okazywało się, że może być kimś znacznie bardziej przydatnym niż Jonas Jerebko kiedykolwiek był. 25-latek znalazł sobie swoje miejsce w rotacji i dał się poznać jako solidny zmiennik w momencie, gdy na dobre już zadomowił się na amerykańskich parkietach. Z reguły dostawał około 15 minut gry i w tym czasie robił po prostu to, co potrafi najlepiej: znalazł świetną nić porozumienia z Marcusem Smartem w akcjach pick-and-roll, udowodnił skąd ta nagroda dla najlepszego obrońcy w Niemczech i stał się jednym z ulubieńców Tommy’ego Heinsohna, znakomicie biegając do szybkich ataków. Przy okazji, trafił też 31 procent swoich trójek, pokazując że jest w nim potencjał na kogoś, kto grę potrafi rozciągnąć. Niestety, debiutancki sezon zatrzymała kontuzja, a mianowicie zerwana łąkotka w meczu z Pacers, który zresztą Theis z grymasem bólu na twarzy dokończył z takim urazem. Rozegrał jednak łącznie 63 spotkań, a to najlepsze przyszło zaraz po All-Star Weekend, kiedy w Detroit trafił 2/2 za trzy, 8/10 z gry i zapisał na konto 19 punktów, siedem zbiórek, dwa przechwyty oraz dwa bloki. Dwa razy udało mu się też zaliczyć double-double.
Najlepsze jego akcje w ataku z sezonu regularnego poniżej:
A tutaj jego najlepsze bloki:
PLAYOFFS:
Niestety, z powodu kontuzji nie zagrał i zamiast tego musieliśmy oglądać, jak Greg Monroe próbuje być ważną częścią rotacji z naciskiem na “próbuje”. Szkoda, bo Theis był dokładnie tym graczem, którego Celtom brakowało w osiągnięciu jeszcze większego sukcesu (a w zasadzie jednym z takich graczy).
OCENA: 5
Jeszcze rok temu mało kto o nim słyszał, a dziś okazuje się, że był brakującym ogniwem Celtów w fazie play-off. Trudno wyobrazić sobie lepsze wejście do ligi zawodnika, którego w 2013 roku nie chciał żaden klub w NBA.
CO DALEJ?
Theis powoli wraca do zdrowia po urazie i jest dobrej myśli, jeśli chodzi o kolejny sezon. Wszystko wskazuje na to, że zostanie w Bostonie – ma niegwarantowany drugi rok umowy, ale Celtowie raczej na pewno uczynią ten rok gwarantowanym, tym bardziej, że nie są to wcale duże ($1.4 miliona dolarów) pieniądze. 25-latek jawi się jako idealne uzupełnienie podkoszowej rotacji – świetny defensor, dobry blokujący, potrafi zmienić krycie, dobre ręce, niezła trójka, świetny w akcjach pick-and-roll. Czego chcieć więcej od podkoszowego w dzisiejszej NBA? Warto dodać, że zaraz przed kontuzją Theis grał nawet więcej i częściej, a zdawało się, że z tygodnia na tydzień jest coraz bardziej efektywny. Biorąc pod uwagę to, że Al Horford nie młodnieje i już w poprzednim sezonie regularnym nieco się oszczędzał to rola Theisa może w kolejnych latach tylko i wyłącznie wzrosnąć.